79.

661 27 28
                                    

Loczek stał z małym pakunkiem w dłoni przed drzwiami Tomlinsona. Postanowił zrobić mały prezent małemu, czy to w porządku?
Może na za dużo sobie pozwala...

Będzie musiał o tym porozmawiać z Louisem.

Zapukał do drzwi.

Musiał trochę zaczekać, na najstarszego, który miał na sobie tylko dresy. Był bez koszulki.

- Już podpisuje. - mruknął nie patrząc nawet kto to.

- Powinienem być zazdrosny? Każdemu tak otwierasz? - uniósł wysoko brwi.

Louis popatrzył się na niego z otwartymi ustami.

- Co ty tu...

- Zastałem Pana Tomlinsona? - chrząknął. - dostałem zlecenie i muszę go wycalowac za wsze czasy - uśmiechnął się do niego

- Jesteś okropnie glupi. - zachichotał wpuszczając go do środka. - Po za tym jak pisze piosenki, zawsze jestem goły.

- No to mogłeś się ubrać! - zachichotał. - Umm.. Mam mały prezent dla Freddiego?

- Freddie dziś rano zażyczył sobie jechać do babci. - uśmiechnął się lekko. - Powiedział, że ta obiecała mu pieczenie ciast i jak nie pojedzie to nigdy więcej nie zje obiadu.

- No to dasz mu później - uśmiechnął się kładąc prezent na stolik. - w sumie dobrze że jesteśmy sami....

Louis uśmiechnął się i spojrzał na siebie szybko.

- Poczekaj tylko się ubiorę, mam na sobie tylko dresy.

- Nie, nie, nie, nie. - złapał go za biodra, przyciągajac blisko siebie. - Będę miał więcej miejsca do całowania..

- Ahh to tak się bawimy? - szepnął z uśmiechem i zaczął mu rozpinać guzki od koszulki.

- Ja tylko mówię jak jest - szepnął składając delikatny pocałunek na jego tatuażu "it is what it is".

Louis westchnął głośno znowu czując się wspaniale i błogo. Usta Harry'ego były najwspanialsze na całym świecie, nawet nie wiedział jak sobie w tej chwili bardzo zazdrości. Przyjemność też całkowicie zakryła mu rozsądek.

Loczek nie zaprzestawał pocałunków. W końcu mu obiecał, że go całego wycaluje!

Całował go po klatce piersiowej, obojczykach, szyi... Jednak najczulsze miejsce Tomlinsona to zdecydowanie były sutki, na których właśnie brunet umieścił usta.

- Harry wiesz, że się tym bardzo podniece. - westchnął siedząc już na blacie. Na co młodszy nawet nie odpowiedział tylko zassał mocniej jego sutka. - Oh Harry. - jęknął, zamykając oczy. Obwiązał loczka swoimi nogami i mocno go do siebie dociskał.

- Bądź głośny, kocham cię słyszeć - szepnął zataczajac kułeczka swoim językiem wokół jego sutka.

- To takie wspaniałe. - zajęczał patrząc na chwilę na jego ruchy. Wsadził rękę w jego o wiele krotrze włosy i delikatnie za nie pociągnął.

Kędzierzawy zamruczał zadowolony podgryzając jego już bardzo twardego sutka. Kochał to jak na niego działał. Louis zdjął jego koszule i rzucił ją za nim. Dziwne to było dla niego, że Harry zamiast rurek ma inne całkowicie, inne spodnie, ale podobał mu się również w takich.

- jesteś taki gorący - szepnął do jego ucha calując go w nie I za nim delikatnie.

- Nigdy nie wyrośniesz z droczenia się prawda? - jęknął.

- Nigdy - musnal jego usta.

I znowu zaczęli gorący i pełne namiętności pocałunek, pozbywając się coraz więcej ubrań z siebie. Całowali się raz leniwie, raz za szybko, a raz tylko po ciele. Gdy byli już zupełnie nadzy, Louis usłyszał przekręcanie zamka w drzwiach.

- Cholera. - przerwał pocałunek. - Ubieraj się szybko.

- Cholera - zgarnął swoje rzeczy z podłogi, ubierajac na odwrót bokserki i spodnie, niestety bluzki nie zdążył założyć, gdyż trójka osób weszła do kuchni.

Louis tak naprawdę założył na siebie tylko dresy więc uśmiechnął się delikatnie do nich i wiedział, że maliki, które zrobił mu już Harry są bardziej czerwone niż, przed chwilą.

- No hejka wam. - zaśmiał się nwerwowo.

- No cześć - loczek przybliżył się do szatyna zakładając swoją koszulkę na szybko. Wyglądał ja bałagan, nie wspominając o Louisie.

- Hallold! - krzyknął młody chłopiec, rzucając się na gościa.

- Dlaczego on.. Harold.. Co? - brunet się zasmiał I przytulił mocno małego chłopca. - Hej, kochanie! Jak było u babci?

- Harry? - szepnęła zdziwiona Jay. - co ty tu robisz? Louis?

Chłopiec zaczął opowiadać mu jak było strasznie łamanym angielskim. Szatyn zaśmiał się nerwowo i uśmiechnął się poprawiając włosy.

- No Hej mamo! Ciebie też miło wiedzieć.

Gdy brunet zajmował się Freddie'm, matka Louisa, podeszła do syna.

- Ja się cieszę, że wy się kochacie naprawdę - westchnęła. - Ale naprawdę? Znowu? - mruknęła. - Lottie musimy się znowu przyzwyczaić - westchnęła ze śmiechem.

- Po pierwsze do niczego nie doszło, ponieważ postanowiliście sobie przyjść. - mruknął. - Na dodatek nie robiłem tego z nim od prawie czterech lat!

- Dalej jesteście napalonymi na siebie, gówniarzami - zaśmiała się.

- Oby dwoje jesteśmy blisko trzydziestki mamo. - wywrócił oczami. - Myślę, że to już nie jest zabronione.

- Hej, mów za siebie - wtrącił Harry.

- w każdym bądź razie, dalej jesteście tak samo na siebie napaleni jak kiedyś - westchnęła kobieta.

Szatyn zaśmiał się i spojrzał na swojego chłopaka, który bawił się z Freddiem za cuda świata próbując go zrozumieć. Czasami mówił tak bezsensowne rzeczy, których nawet w łamany angielski nie można było uznać. Na dodatek kochał używać osoby trzeciej do siebie.

- flledie jesc. - usłyszał. No właśnie.

- A co Freddie chciałby zjeść? - zapytał Harry z bananem na twarzy. Uwielbiał to dziecko.

- Cebie Hallold jesteś słodki!!- zachichotał.

- Oh zdecydowanie drugi ojciec - zachichotał. - Może zrobimy razem obiad, co ty na to?

- Ja chce cebe. - mruknął i się naburmuszył, a straszy Tomlinson nie mógł wytrzymać ze śmiechu.

- Masz mnie - zachichotał i zmierzchwił jego włoski.

- Am AM! - zachichotał i przyciągnął jego rękę do swojej buzi i wziął jednego paluszka do swojej buźki i zaczął go gryźć.

- Nie, paluszka nie jemy - zaśmiał się biorąc swoją rękę. - co powiesz na spaghetti? Albo pizze?

- Możemy porozmawiać? - szepnęła jay przerywając synowi wgapianie się w cudowny obraz przed sobą.

Louis przytaknął i poszedł ze swoją mamą do drugiego pokoju, było po niej widać, że chciała na poważnie porozmawiać.

- Możesz mi wytłumaczyć, o co tu chodzi? - usiadła sobie na krześle, to było dla niej trudne.

- W czym? - usiadł przed nią.

- Co tu robi Harry? - szepnęła. - jesteście razem? Co z Freddie'm, Louis, dobro mojego wnuka jest dla mnie najważniejsze.

- Mamo nie martw się. - szepnął uśmiechając się szeroko. - Harry zostaje tu na zawsze.

___
trochę smuta, trochę fluffu 💚💙

Rainbow Instagram || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz