*szkoła*
K-ej wy pedały *krzyknąłem na chłopaków czyli na Marka i Łukasza którzy znowu się kłócili ale to u nich norma* - czy wy chociaż raz możecie się nie kłócić? *podeszłem do nich i rozdzielałem ich ręką a oni zaczęli coś mruczeć pod nosem*M-jak widzisz nie możemy *odpowiedziałem zdenerwowany patrząc na Kubę*
Ł -No chyba cię pojebało Kuba, to ten mały gówniarz zaczął *probowałem mu się wyrwać mówiąc ze złością*
M -uważaj na słowa debilu, i to nie ja zacząłem
Ł -ja mam uważać na słowa? Ja? Ty mały gno....
K -USPOKOJCIE SIĘ DO CHOLERY *krzyknąłem na nich a cały korytarz ucichł*
M -nie drżyj mordy *odwrocilem się i poszedłem jak najdalej od tych pajaców
Ł- NO właśnie nie drżyj mordy *mruknalem zgadzając się z tym dzieckiem i odszedłem od przyjaciela
K- AHA super z was przyjaciele! *opuściłem ręce w zdlóż ciała i krzyknąłem na korytarz
O -siema Kuba *krzyknalem do przyjaciela*
K -cześć cześć *przywitałem się po omacku z Olejnikiem patrząc dalej na te dwójkę jak odpierdalają trzodę na korytarzu*
O-a oni znowu? *spytalem Kuby patrząc na marka i lukasza*
K -taa *westchnąłem*
K-ty mam pomysł stary *spojrzalem na przyjaciela łapiąc go za ramiona i uśmiechając sie* -przecież to będzie cudowne japierdole mordeczko
O-jaki?
K-chciesz chyba żeby przestali się kłócić prawda?
O-no chce, ale co chcesz zrobić? *spojrzłem zaciekawiony na kube*
K- widzisz ich? *wskazałem na popychającego teraz Marka Łukasza*
K- kurwa powiemy im ze albo się pogodzą albo koniec z nasza przyjaźnią i elo *usmiechnąłem się i już zacząłem wyobrażać sobie Mareczka i Łukaszka razem jako parka*
O- myślisz ze to coś da?
K - No raczej
K-chodź powiemy im
K *złapałem olejnika za rękaw i podeszłem do chlopakow* -chłopcy
Ł- co chcesz Kuba nie widzisz ze rozmawiamy?
M -co chcesz
K *parsknąłem śmiechem pod nosem na słowo rozmawiamy z ust wawrzyniaka ale pomijając* - a wiec zdecydowaliśmy z Tomusiem ze macie 2 wyjścia
Ł- jakie znowu wyjścia do cholery
K-albo się pogodzicie albo my odchodzimy i nie będziemy się z wami przyjaźnić * oznajmiłem zadowolony*
M- ze co? *okej to mnie troche, a nawet bardzo zdziwilo*
K- tak to, wybierajcie
Ł * spojrzałem zdziwiony na gowniaka*
Ł- i co teraz gów... kruszel *popatrzyłem na niego czekając na odpowiedz*
M- nie martw się Kuba, spoko przestaniemy się kłócić (wcale nie) *usmiechnałem się*
K- ja już znam ten twój uśmieszek Mareczku *założyłem rece* -nie ma tak łatwo,macie się wogole nie kłócić a nie tylko teraz rozumiecie? Jeszcze jedna kłótnia a koniec przyjaźni
Ł- tak tak rozumiemy cię Kubusiu
O- no widzisz Kuba jest git, a teraz możemy iść
K *zmrożyłem oczy i spojrzałem po kolei po chłopakach* -noo dobrze chodźmy Olejnik nic tu po nas
M- wtf co to miało być *spytałem Łukasza patrząc na znikających w tłumie uczniów chłopaków*
Ł- a skąd ja mam to wiedzieć co? *spojrzałem na chłopaka i założyłem rece*
M- sami dobrze wiemy ze spokoju i tak między nami nie będzie
Ł- ja o to zadbam małolacie