Rozdział 12

449 44 35
                                    

Kilka dni później...

Dni powoli mijały, a w Tokio jak na razie nie działo się nic niezwykłego.
Jednak we wszystkich tkwiło to męczące  pytanie... Gdzie nagle podziali się ich przeciwnicy?

-Midoriiiii! - krzyknął Nagumo podbiegając do zielonowłosego

-Tak Haruya? - zaśmiał się, przeciągając

Jego rany już się zabliźniły, a chłopak powoli wracał do zdrowia.

-Chodź się ze mną gdzieś przejść! Jak za dawnych czasów!

-O tak, już lecicie - sarknął Gouenji - Już prawie straciliśmy Mido przez te wasze samotne wyprawy!

Chłopcy westchnęli, a Ryuuji wstał z łóżka wchodząc na piętro domu.
Nagumo posunął za nim smutnym wzrokiem i wyszedł na podwórko.
Hiroto i Suzuno popatrzyli na białowłosego oskarżycielsko.

-No co?! - mruknął - Nie mam racji?

-Zanim nie poznamy zagrożenia, powinniśmy zostać w grupie - stwierdził Afuro wchodząc do pokoju

Nagle usłyszeli huk, a po chwili ze schodów sturlała się jedna z włóczni

-Mido! - krzyknął Hiroto wbiegając na górę

-Do cholery, Hiroto czekaj! - krzyknął Gouenji biegnąc za nim

Całą grupa wpadła na strych, widząc chłopaka wstającego z ziemi i patrzącego na wybite okno

-Mido! - Czerwonowłosy podbiegł do niego, podając mu rękę - Co się stało?

Czarnooki milczał, po chwili podnosząc wzrok

-Nic... Trochę mnie poniosło...

-Następnym razem uważaj - pouczył go Kiyama, ciągnąc  na dół

Gdy tam dotarli, zobaczyli wchodzącego przez drzwi Suzuno

-Shuuya... - szepnął Afuro cicho, chwytając go za rękę - Czemu masz taką minę?

Ciemnooki przyjrzał mu się bliżej, i odciągnął go na bok

-Coś mi tu nie gra Teru... - mruknął

-Ale o czym ty mówisz? - zdziwił się

Gouenji spojrzał po całej grupie i westchnął

-Może to tylko moje przeczucie... nieważne - pokręcił głową

Blondyn spojrzał na niego, i pocałował go lekko w policzek

-Pamiętaj, że masz mnie, okej? - posłał mu uśmiech - Nigdy nie byłeś w tym sam...

-Wiem Teru - zaśmiał się

Bordowooki zadowolony wrócił do przyjaciół, siadając na kanapie

-Trzeba uzgodnić co robimy z wrogiem - stwierdził nagle Midorikawa

-To nie jest takie proste Ryuuji - mruknął Afuro - Nawet nie wiemy z kim mamy do czynienia...

-To może w końcu się dowiedzmy! - warknął Nagumo - My tu sobie siedzimy, a ludzie wciąż giną!

-Właściwie to nie... - teraz wszyscy zwrócili wzrok na srebrnowłosego

-Co? - zdziwił się Gouenji podchodząc bliżej

-Ataki nagle ustały - wzruszył ramionami

-Skąd wiesz, rozmawiałeś z łowcami? - podekscytował się Hiroto - Mają jakoś trop?

Suzuno wzruszył ramionami, odwracając wzrok

-Po prostu to wiem...

Zapadła niezręczna cisza, chłopcy mierzyli srebrnowłosego podejrzliwym spojrzeniem.

-Kręcisz księżniczka... - mruknął Haruya - Mów prawdę...

-Nic wam nie powiem, i dajcie mi spokój! - krzyknął wbiegając na strych

Nagumo warknął, i wyszedł z domu trzaskając drzwiami

-I znowu kłótnia... - westchnął Hiroto - Czyli tradycyjnie...

-Dokładnie... - mruknął zielonowłosy kładąc głowę na kanapie

-Dobrze się czujesz? - zmartwił się Kiyama

-Tak, tak... - szepnął uśmiechając się  Przytulił go lekko, i poszedł do swojego pokoju.

-To chyba tyle z omawiania planów - mruknął Shuuya patrząc za chłopakiem -Jeżeli sprawa dalej będzie stała w miejscu, wrócimy do siebie Teru...

-Czemu?! Shuuuuuya - jęknął robiąc oczka szczeniaczka

-Nasze oddziały nie Wiedzą co robić, jeśli ataki rzeczywiście ustały jest kilka opcji które musimy rozpatrzeć...

-Na przykład? - Hiroto uniósł brew, spoglądając na wampiry

-Mogli się poddać, gdy zobaczyli, że nie mają szans, albo...

-Albo? - odpowiedział Nagumo

-Jeśli się nie mylę... - szepnął Terumi - Jest też możliwość, że byli tylko odwróceniem naszej uwagi...

-Czyli.... Czekajcie... Chcecie powiedzieć, że jest trzeci gracz?! - krzyknął zielonooki podskakując na kanapie

-Obawiam się, że tak... Musimy teraz ufać sobie w stu procentach... - mruknął Gouenji - Jeśli coś was zaniepokoi, przyjdźcie z tym do mnie... I nigdy nie chodźcie nigdzie samemu...

-A dlaczego mamy ufać akurat tobie? - mruknął Hiroto

-Wampiry Królewskie są najmniej podatne na iluzje - mruknął Nagumo myśląc - Myślę, że nie powinieneś mieć obaw Hiroto...

-Wątpię żebyśmy wymyślili coś więcej... - szepnął Afuro ziewając - Chodźmy spać...

Przyjaciele popatrzyli po sobie, rozchodząc się po domu.
Tymczasem za oknem zapadała noc...
Nasi bohaterowie udali się spać, nie wiedząc o tym, że wróg jest już bliżej niż im się wydawało...
_______________________
Dziś odrobinę krótszy rozdzialik
A jutro moja wigilia klasową!
YAY ~wyczujcie ten sarkazm
Miłego wieczorku
Bayyy
~Rei-chan❤️

Darkside | IE 🚫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz