Perspektywa Sala
Minęły już 2 tygodnie po przyjeździe t/i. Przez ten czas nasza ekipa przyjeła do nas t/i. Każdy ją polubił oprócz Ash, którą poznałem ostatnio. Miałem to samo uczucia przy pierwszym spotkaniu z Ash jak i przy pierwszym z z/t/i, tylko... Trochę mniejsze. To nie jedyne rzeczy, które się tu działy, znaczy to się działo tylko u mnie. Miałem koszmary, jak zawsze, ale były... inne. Miałem najczęściej koszmar, jak pies niszczy moją twarz i zabija mame, ale jest tam też t/i, albo mnie zaprowadza do szpitaka, albo umiera z mamą, kiedy mnie broniły. Wtedy się rumieniłem, albo płakałem przez sen. Wtedy t/i mnie budziła. Pewnego dnia poszłem do Larrego bez t/i. Weszłem do pokoju Larrego.
- Heja stary! Jak tam? - przywitał się Larry
- Cześć Larry.
- Od pewnego czasu jesteś jakiś, jagby to ująć? Nie mrawy? To przez t/i tak? - spytał się Larry. Nic nie odpowiedziałem, bo... Sam nie wiem! Zwlekam na odpowiedź do pytania, które sobie zadałem 2 tygodnie temu, czyli czy to zauroczenie czy się zakochałem...
- Ja... E... Sam nie wiem! I mam jedno pytanie w głowie czy się zakochałem! I teraz mam pytanie dlaczego ci to powiedziałem...
- Sally facet! Wiem jak rozróżnić zauroczenie od zakochania. Mogę pomóc, ale musisz mówić szczerze! Bo inaczej to nie zadziała! - ostrzegł mnie Larry. Czy chce się na to zgodzić? Nie jestem pewny, ale...
- D-dobrze, tylko nie komentuj tego co powiem!
- Dobrze, dobrze!*#*#*#*#*#*#*#*
- N-no i? Myślę, że to już nie zauroczenie! Stary ty się Zakochałeś!
- Że co do kurwy? Ni chuja nie rozumiem!
- więc pierw, więcej przeklinarz, masz motyle w brzuchu, mocno ci bije serce przy niej, boisz się o nią, myślisz o waszej przyszłości, mógłbyś umrzeć za nią i takie podobne. Powiedz jej to!
- Nie mogę... Ja... Nie jestem... Odpowiedni... J-ja...
- T-ty jestem odpowidni! - przerwał mi Larry. - co w tobie jest złego? Jesteś bardzo dobry, tajemniczy...
-Ale jestem pitworem... - przerwałem mu - Gdyby nie ta maska, uciekłaby gdzie jebany pieprz rośnie! - zacząłem narzekać. Larry ma "O co ci chodzi?"
- Sal, ona widziała twoją twarz, przytula cię nawet u ciebie śpi! A ty mówisz, że ona się będzie ciebie bać! - krzyknął na mnie Larry. On chyba ma rację, chyba! Nie jestem pewny, ale możliwe...#*#*#*#*#*#*#*#
Twoja perspektywa
Kilka minut po powrocie Sala od Larrego, usłyszeliśmy szum w walkie talkie Sala
- Sally Face
- Larry Face?
- Jedzie na 5 piętro, jest tam coś! Nie mogę teraz gadać. Bez odbioru. - "Larry Face" się wyłączył. Na 5 piętro? Może jakieś duchy tam znalazł? Sal zaczął coś mruczeć pod nosem. Weszliśmy do windy. Nic na 5 piętrze nie było, Sal przeszedł całe piętro Super Gear Boy'em, ale nic nowego nie znalazł. Salky wyciągnął walkie talkie
- Larry Face!
- Sally Face
- Nic tu nie ma!
- Hmm, dobra chodźcie do mnie. Bez obioru.
Co się tu odwala? Szybko rzuciłam porozumiewawczy wzrok z Salem, a po chwili się odwróciliśmy. Poczułam motylki w brzuchu i, że serce mocniej mi bije. Hm... Weszliśmy do windy. Jechała i jechała i nagle wszystko zgasło. Klikaliśmy wszystko, nic nie działało! Sal zaczął mam mamrotać coś pod nosem. Wyciągnął walkie talkie.
- Larry włącz z powrotem windę. Wiem, że to ty! - powiedział. O co mu chodzi? Larry coś wie, tylko co? Sally mówił, że ostatnio mi wygadał wszystkie swoje tajemnice, ja też mu powiedziałam wszytko! Tylko... Nie tego dziwbego uczucia, które przy nim czuje... Sal ciągle walił w drzwi windy, a ja usiadłam sobie w kącie. Sal tak się wkurzył, że rzucił maską o podłogę. Podniosłam ją i patrzyłam na nią. Jest bardzo ładna, czuję tutaj perfumy Salego. Sal kilka razy brzeszczał na Larrego, który kilka razy chciał coś powiedzieć, ale nie mówił. Nagle było słychać z jego głosu, że chce się popłakać.
- L-Larry b-bła-agam cię, nie dam rady tego zrobić...
- Sal... Spokojnie - powiedziałam i przytuliłam go. Zamiast się uspokoić zaczął się teząść. Co się z nim dzieje? Ciągle trzyma walkie talkie.
- Larry... Muszę?
- Chcesz tak na zawsze?
- Co się stało? Wierz, że możesz mi zaufać...- znowu poczułam motylki w brzuchu, bycie serca i... Zazdrość? B-bo Larry wie więcej o Salu, a ja... To musi być... Czy ja...zakochałam się...
- Mam tego dosyć... Larry... Zrobię to... Będzie jagby co twoja wina... - Sal odwrócił się do mnie
- t/i... Ja... - wyjękał i pocałował mnie... On... Naprawdę... Przytulam Sala i odwzajemniam pocałunek.
- Brawo! *oklaski* - słyszę przez walkie talkie głos Larrego, Todda i Ashley. Todd i Larry nam gratulowali, a Ashley wręcz przeciwnie. Nie mówiła konkretnie złych słów, ale po jej głosie słyszałam jej gniew. Nagle winda się włączyła. Kiedy weszliśmy do pokoju Larrego wybuchło przed nami konfetti.
-Gratulacje! - Wykrzyknął Larry. W pokoju było pełno balonów, z głośników leciało SF, a z tyłu pokoju stoi Ash ze wzrokiem zabójcy. Heh, odbiłam jej chłopaka. Pokazałam w ukryciu jej środkowy palec i zaczęliśmy gadać, wszystko co się działo.#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#
800 słów! Wyrównałam! Yeah!
CZYTASZ
💙Sally Face x Reader💙FF💙Zakończone💙
Fanfiction‼️ STARA / NIEAKTUALNA KSIĄŻKA ‼️ No co, no to jest fanfik by ja xD 11# sallyface - 05.01.2022