Rozdział 9

217 17 0
                                    

          Reszta wieczoru minęła zdecydowanie dużo spokojniej, niż jego początek. Harry nie odezwał się do mnie nawet słowem, a co więcej nie zaszczycił mnie nawet jednym krótkim spojrzeniem, co uznałam za przejaw jego głębokiej ignorancji i niedojrzałości. To nie tak, że oczekiwałam od niego przeprosin na kolanach i Bóg wie jeszcze czego. Wystarczyłoby zwykłe skinięcie głową, które pokazałoby mi, że chłopak niespecjalnie dumny jest ze swojego wcześniejszego zachowania. Niestety nic takiego się nie wydarzyło, a nieprzyjemne ukłucie w okolicach serca pojawiło się wraz z chwilą, gdy uświadomiłam sobie, że od dziś mam wroga już nie tylko w Zaynie, ale również w tym, na pozór uroczo wyglądającym, chłopcu. Uczucie, które się z tym wiązało było dla mnie czymś zupełnie nowym i możliwe, że zabrzmi to nieco zuchwale, to nigdy wcześniej nie przytrafiło mi się, aby ktoś w tak jawny sposób demonstrował swoją niechęć do mojej osoby. Byłam raczej lubiana, a zawieranie nowych znajomości przychodziło mi z łatwością. Czasem bywałam opryskliwa i chwilami zdawać by się mogło, że moja empatia mieści się gdzieś mniej więcej w łyżeczce do herbaty, a mimo to ludzie w jakiś niewiarygodny sposób lgnęli do mnie i wręcz łaknęli mojej uwagi. Nieważne jak bardzo próbowałam ich od siebie odpychać i być dla nich nieprzyjemna, oni i tak krążyli gdzieś wokół mnie, zawsze gotowi w razie gdybym miała zmienić zdanie. Dopiero poznanie Malika uświadomiło mnie, że nie zawsze moje relacje z ludźmi muszą się układać tak, jakbym tego chciała. Nie byłabym z tego powodu specjalnie smutna, bo Mulat i jego znajomi naprawdę byli ostatnimi osobami, o których sympatię chciałabym zabiegać, jednak spokoju wciąż nie dawał mi fakt, że ci dwaj ocenili mnie z góry. Bez wcześniejszego poznania wrzucili mnie do jednego worka ze swoimi największymi wrogami i w żaden znany mi sposób nie dali mi szansy na zmianę ich negatywnej opinii. Może i nie powinno mnie to obchodzić, jednak chcąc nie chcąc było mi przykro z tego powodu, czego oczywiście nie miałam zamiaru dać po sobie znać.

          - Vera, Zayn- męski, stanowczy głos zabrzmiał gdzieś w końcu sali, a ja słysząc swoje imię, automatycznie uniosłam wzrok ku górze.

          Wszyscy się zbierali i już za moment każdy miał rozjechać się w stronę swoich domów, co jeśli mam być szczera, było dla mnie prawdziwym wybawieniem. Byłam wykończona i jedyne o czym wtedy marzyłam to długa, relaksująca kąpiel, która odciągnie moje myśli od tego cyrku. Zdecydowanie nie miałam ochoty czuć się jak niechciany gość, dlatego jak najszybciej pozbierałam swoje rzeczy, gotowa wręcz wybiec z tego pomieszczenia, byle tylko jak najdalej od nich wszystkich.

          - Pojedziecie jednym samochodem z Zackiem- zakomunikował krępawy mężczyzna, który jak się domyśliłam, był jednym z pracowników Modest!.

          Skrzywiłam się nieznacznie na jego słowa, jednak powstrzymałam się od jakiegokolwiek komentarza. Miałam dość uszczypliwości, jak na jeden dzień, dlatego uznałam, że prowokowanie Zayna, czy Zacka w tej sytuacji nie jest zbyt dobrym pomysłem. Bez słowa podniosłam się z swojego miejsca i ruszyłam ku wyjściu z hali. Gdzieś w połowie drogi poczułam, jakbym zapomniała o czymś cholernie istotnym. Zmarszczyłam brwi, spoglądając na swoją skórzaną torbę, którą zwykle zawieszoną miałam na prawej ręce. Była tam, więc to nie mogło być to. Telefon również wyraźnie czułam w lewej kieszeni swoich obcisłych jeansów, co oznaczało, że dwie rzeczy, które potencjalnie mogłam zgubić, czy gdzieś zostawić, mam, a zagadka mojego nagłego niepokoju nadal pozostała niewyjaśniona. Sama nie wiedząc co robię, zatrzymałam się wpółkroku i przygryzając dolną wargę, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mój wzrok niemal od razu odnalazł wysokiego chłopaka, stojącego gdzieś w kącie sali. Jego brązowe tęczówki wyraźnie spoczywały na mojej twarzy, a kiedy brunet zdał sobie sprawę z tego, że i ja na niego patrzę, uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę. Bez namysłu odwzajemniłam jego gest, po czym szybkim krokiem ruszyłam ku niemu.

WhopperWhere stories live. Discover now