Rozdział 2

113 14 2
                                    

Weszłam do budynku, w którym dzieci powyżej 3 lat zaczynały kształcić swoją inteligencję zanim nie ukończyły lat 6 i nie poszły do szkoły. Skierowałam się do sali, na której wisiała plakietka „Grupa I". Zapukałam lekko do drzwi i bez odpowiedzi po prostu weszłam.

— Dzień dobry — Powiedziała grzecznie przedszkolanka.

— Taaa.... dzień dobry — Odpowiedziałam raczej nie miło. — Gdzie jest Lesslie? - Zapytałam od niechcenia, ponieważ ta stara baba nie ogarnia imion dzieci, mimo że już pół roku uczęszczają na zajęcia.

— Zbiera zabawki ze wszystkimi dziećmi. —Automatycznie moja głowa obróciła się we wskazaną stronę.

— Lesslie! — Zawołałam głośno 3 - letnią dziewczynkę.

— Mel! — Odkrzyknęła jak zwykle, gdy po nią przychodziłam i biegiem ruszyła w moją stronę. Kucnęłam, aby być na jej wysokości i chwilę później trzymałam ją w ramionach, kołysząc się lekko na boki.

— Idziemy do domu, skarbie? — Odgarnęłam z jej twarzy włosy, które wpadły w oczy.

— Tak — Odpowiedziała podekscytowana. — Do wiedzenia proszę pani. — Pomachała grzecznie opiekunce i pociągnęła za klamkę.

— Co robiłaś dzisiaj w przedszkolu? — Zapytałam kiedy schodziłyśmy po schodach do szatni.

— Robiliśmy wszyscy takie ładne jeżyki. Najpierw brałyśmy kartki potem malowaliśmy to farbkami i na koniec sypałyśmy brokatem. — Opowiadała podekscytowana dziewczynka zmieniając buty szkolne na malutkie kozaczki.

— A tobie najbardziej podobał się brokat, prawda?

— Tak! — Wykrzyknęła podekscytowana. — Pani powiedziała, że jutro wywiesi nasze prace na wystawę. Powiedziała też, że moje było bardzo ładne.

— Moja zdolna dziewczynka. — Popatrzyłam w jej oczka przy zakładaniu kurteczki i rękawiczek.

Ruszyłyśmy w stronę mamy samochodu, ponieważ ja swojego zwyczajnie nie chciałam. Rodzice chcieli mi kupić samochód pół roku temu gdy podeszłam do egzaminu z prawa jazdy. Ale za każdym razem odmawiałam. Nie jest mi on potrzebny.

Zapięłam małą w fotelik, usiadłam na siedzeniu kierowcy i wyjechałam na drogę słuchając narzekać Lesslie.

— No naprawdę był nie dobry! Próbowałam, ale mi nie smakował. — Spojrzałam na nią w lusterku, podśpiewując się lekko na opowieści o obiedzie, który jak zwykle jej nie smakował.

— Mama ugotowała dzisiaj zupkę, twoją ulubioną.

— Jej! — Podskoczyła lekko na fotelu. — Jestem taka głodnaaaa!

— Widzę.

• •   •

Jadłam właśnie z Lesslie zupę ugotowaną przez naszą mamę. Nie byłam jakoś głodna, ale skoro mama ugotowała to zjem.

— A kiedy mama wróci? — Popatrzyła na mnie dziewczynka.

— Powinna być razem z tatą lada moment, ponieważ pracę skończyli pół godziny temu.

— Aha. A pobawisz się ze mną?

— Bardzo bym chciała naprawdę, ale muszę się uczyć. Możesz pooglądać bajki do czasu kiedy rodzice nie przyjdą, a potem tatuś się z tobą pobawi, dobrze?

360 Stopni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz