Rozdział 7

47 6 1
                                    

Przysięgam, że kiedyś się powieszę. Albo nie, lepiej przedawkować. Mniej bolesne.

Jezu, o czym ja myślę.

Jestem ostro popieprzona.

Myślami wróciłam do chłopaka, który teraz założył ręce i zamiast uśmiechniętego wyrazu twarzy, przylepił kpiący uśmiech.

Dlaczego ja nic nie mówię?

— Do widzenia kurwa?

Wzrokiem skanuję jego całą osobę. Ubrany jest w ciemne dżinsy z lekkimi przetarciam, które dobrze przylegają do jego chudych, długich nóg, bluza w kolorze zgniłej zieleni z kapturem opina się na jego dosyć szerokich barkach. Kąciki jego kształtach ust dalej wykrzywiają się w kpiącym uśmiechu, a jego ciemne jak noc oczy patrzą coraz intensywnej w moje. Uwagę zwraca na siebie jeszcze kolczyk we brwi, który idealnie do niego pasuje i cóż... cholernie mi się podoba.

Chciałam odejść od niego nic nie mówiąc, ale miałam wrażenie, że moje nogi w żaden sposób nie chcą się pogodzić z myślami, bo cały czas stałam nieruchomo.

Nic nie powiem. Spokojnie odejdę jeszcze bardziej się nie denerwując.

— Zamknij się i ty.

Jakim cudem ty chcesz się dostać na jakiekolwiek studia idiotko?

Jednak nie umiem siedzieć cicho. Ale gdyby tak przecież było, zapewne byłabym w sali i słuchała zasad poprawy referatu.

Kiedy w trakcie moich myśli usłyszałam jego prychnięcie, spojrzałam na niego wściekła. Zacisnęłam mocno usta i poszłam przed siebie przy okazji trącając go w ramię.

No bo dlaczego by nie. Taka okazja może się nie powtórzyć.

— Welsh poczekaj! — Złapał mnie za ramię i odwrócił w swoim kierunku.

— Nie wiem skąd znasz moje nazwisko, ale rano powiedziałam, żebyś się odpierdolił. — Syknęłam.

Szkoda, że go nie oplułam.

— Rano zgodziłaś się też oprowadzić mnie po szkole.

Kurwa, jeszcze to. Zapomniałam o tym kompletnie. Moje myśli zajęte były przez tą sukę, która wysłała mnie do dyrektora. No Melissa, możesz być z siebie dumna. Dwa spacerki do dyrektora w ciągu nie całych dwóch tygodni.

Nie, nie ma się czym przejmować...

Mam przesrane.

— Tylko pod jednym warunkiem. — Mruknęłam. — Po co ty w ogóle czekałeś pod drzwiami do mojej klasy?

— Niedługo jest długa przerwa, więc pomyślałem, że to dobry moment na spędzenie razem czau. — Przewróciłam oczami, ale w żaden sposób tego nie skomentowałam.

— To jak z tym?

— Z czym? — Zapytałam.

— Do widzenia kurwa? — Przewróciłam setny raz tego dnia oczami.

— Nie myśl, że będę ci się spowiadała. — Nie czekają na kompletnie żaden ruch z jego strony, przyspieszyłam.

— Mała! — Powiedział głośniej Allan za mną. Odwróciłam się w jego stronę w tym samym momencie, w którym rozniósł się po korytarzu dźwięk dzwonka szkolnego informującego o rozpoczęciu najdłuższej przerwy w ciągu tego dnia.

— Mała to jest twoja... — Zacięłam się, gdy zdałam sobie sprawę co chcę powiedzieć. — ...walizka.

Co?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 10, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

360 Stopni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz