Rozdział 5

24 6 10
                                    

Dzisiaj wieczorem miała być impreza u Chloe. Długo się zastanawiałyśmy z Wiktorią w co się ubierzemy, ale ostatecznie przekonała mnie na sukienkę. Ja miałam srebrną do kolan, a ona długą, czerwoną. Ustaliłyśmy, że jej mama nas zawiezie.
Przyjechałam wcześniej do Wiki, zrobiłyśmy sobie makijaż i ona sprostowała włosy, a ja pofalowałam.
Muszę przyznać że wyglądałyśmy całkiem nieźle. W końcu pojechałyśmy z jej mamą do domu Chloe.

Na imprezę przyjechała chyba cała szkoła. W garażu znajdowało się mnóstwo ludzi, a w salonie prawie nie było jak przejść. Kiedy zobaczyłyśmy Chloe od razu powiedziała:
- O hej dziewczyny! Jeśli chcecie coś zjeść to tam jest kuchnia - wskazała palcem za siebie. - A łazienki są na górze. Za kilka minut gdy wszyscy się zejdą, zaczniemy na serio imprezę.
- Okej dzięki - odpowiedziałyśmy
- Czyli to nie wszyscy? - spytałam się Wiktori
-Jak widać nie.

Później już tańczyliśmy. Muzyka dudniła mi w uszach, ale i tak było całkiem spoko. Kiedy poszłam do kuchni się czegoś napić usłyszałam swoje imię:
- Hej, Emma! Nie wiedziałem że też tu jesteś. - to był Kacper który pewnie także chciał trochę odetchnąć.
- O siemka. Wiesz przyszła w końcu cała szkoła, a nie często można przyjść na taką balangę haha.
- Hah racja. Przyszłaś tu a kimś czy sama? - zapytał
- Z Wiktorią.
- Ale nie o to mi chodzi.. No w sensie wiesz, niedługo będą tańce dla par i..
- Aaa, tak to nie, ale szczerze to nawet nie wiedziałam że trzeba z kimś przyjść. A ty z kimś przyszedłeś?
- Em.. Nie, bo wiesz, praktycznie dzisiaj się dowiedziałem o imprezie i jakoś czasu nie było.
- Spoko rozumiem.
- Ale no wiesz.. Jak coś to żeby nie było że nie wiedzieliśmy to możemy w sumie razem potem tańczyć nie? - zapytał z niepewnością w głosie.
- Nie no jasne, dla mnie git haha.
- Dobra, to się widzimy potem.
- Okej. - powiedziałam po czym wyszliśmy z kuchni wprost do ogromnego tłumu.

Minęła może godzina po czym Chloe, stanęła na kanapie, bo tylko w ten sposób było ją dobrze widać z tłumie i powiedziała:
- Halo kochani! Myślę że się natańczyliśmy co? To może teraz mała zabawa?
Cały salon ogarnęły okrzyki i wiwatowania, a ja z Wiktorią niepewnie popatrzyłyśmy na siebie.
- Dobra to usiądźcie wygodnie dodatkowe krzesła są w kuchni i na górze, jeśli ktoś potrzebuje.

Zrobił się mały chaos, aż w końcu każdy miał swoje miejsce. Nagle Chloe wzięła butelkę która leżała na ławie.
- To co? Może butelka? Ale spokojnie, nie ta zwykła. Jeśli ktoś oglądał serial Riverdale to wie. - odrzekła z uśmiechem na twarzy.
" Żart. To jest chyba jakiś chory żart. Nie po to oglądałam Riverdale, żeby teraz wiedzieć jak w to się gra."
Ale było już za późno. Miałam wielką nadzieję, że butelka na mnie nie wyceluje. Oczywiście, nie mogłabym mieć tyle szczęścia.

- To zobaczmy kto będzie pierwszy. - powiedziała po czym zakręciła butelką. Myślałam że kręciła się całą wieczność w końcu jakaś para ludzi z równorzędnej klasy poszła do schowka pod schodami na 5 minut.

Tak. Na tym to polegało. Kręcisz butelką, losujesz 2 ofiary, które idą razem do ciemnego schowka i już zależy od nich co będą robić. Przez 5 minut.
Minęło 5 min, a ci już chyba do końca imprezy się od siebie nie odkleili. Wow, kto by pomyślał że gra może tyle zdziałać.

Mijały kolejne rundy i szczęśliwym trafem nie celowało na mnie. W ten sposób przyszła pora na ostatnią rundę.
Butelka wycelowała na Kacpra! "Haha, ale będę miała z niego bekę w szkole." Drugie zakręcenie już mi się nie spodobało. I to ani trochę. Ostatnią ofiarą gry byłam ja.
" Że co proszę? Ta cholerna butelka wylosowała mnie razem z Kacprem? Dobre sobie, ale my i tak będziemy po prostu ze sobą gadać. W ciemnościach. Sami."
A przynajmniej tak mi się wydawało.

Zagubione Szczęście Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz