Świetnie. 3 września. Zaraz mamdo nowej szkoły, gdzie nikogo nie znam i mogę się założyć, że na bank coś odwale już w tym pierwszym dniu.
Najgorsze jest to, że mama mogła mnie zawieźć do szkoły więc musiałam jechać autobusem. Tak swoją drogą zupełnie nie miałam w co się ubrać i nie wiedziałam czy nawet zdążę się wyszykować. Niech będzie, ten jeden raz założyłam sukienkę, bo inaczej chyba z domu bym nie wyszła. Już nic mi nie zostało jak tylko biec na przystanek.
W autobusie nie było żadnego wolnego miejsca. A nie sorry! Prawie cały ostatni rząd! Jak dobrze. Usiadłam i podłączyłam się znowu do słuchawek.
Po pewnym czasie jakaś dziewczyna (wyglądała na dużo starszą ode mnie) która właśnie weszła do autobusu, nagle prawie mi wytrąciła telefon z rąk. Tak się przestraszyłam, że najchętniej wyszłabym z tego autobusu, ale ona całkowicie zasłaniała mi drogę wyjścia.
- Pomyliłaś miejsca czy co?! - tak na mnie krzyczała, że cały autobus się nami zainteresował.
- Nic nie pomyliłam i mam zamiar tu dalej siedzieć.
-Słucham? Słuchaj dzieciaku, albo stąd wyjdziesz sama albo ja ci w tym pomogę.
-Lepiej znajdź sobie inne miejsce, bo ja się nigdzie nie wybieram. - miałam dość tej typiary.
-Nie no teraz to już przesadziłaś...
-Czekaj! - powiedział jakiś chłopak 2 siedzenia przed nami. Pewnie przyglądał się tej akcji, zresztą jak cała reszta autobusu. - Usiądź obok mnie. - odezwał się do mnie i widziałam, że miał już dosyć tej całej sytuacji.
-Okej. Niech będzie. - odrzekłam i zabrałam swoje rzeczy.
-Lepiej żeby to się nigdy więcej nie powtórzyło! - wykrzyknęła za mną dziewczyna.Usiadłam koło niego i patrzyłam się w okno. Całą drogę do tego więzienia.
Świetnie. Nawet nie zaczęłam szkoły, a już mam za sobą pierwszą drame. Brawo Emmo.
CZYTASZ
Zagubione Szczęście
RomansaSzesnastoletnia Emma Anderson, przeprowadza się ze swoją mamą i psem Betty do nowej okolicy. Pierwszy dzień szkoły nie zapowiadał się dobrze do chwili, kiedy poznała Kacpra i jej życie nagle nabiera kolorów. Spotkania, imprezy i kolejne znajomości...