1

101 9 0
                                    



Haechan dosłownie nienawidził poranków. Przed spaniem okna dokładnie zasłaniał czarnymi zasłonami, lecz nawet to nie pomagało i na jego twarz padały jasne promienie wiosennego słońca.

Spojrzał na telefon, alarm miał dzwonić za dziesięć minut. Czy warto znów próbować zasnąć? Chyba nie. Podniósł się z obszernego łóżka dwuosobowego i podniósł szklankę z wodą z szafki, od razu wypijając jej zawartość. Następnie podszedł do lustra oglądając całą swoją osobę.

- O mój Boże schudłem! - Uśmiechnął się sam do siebie.

Po szybkim zarzuceniu na siebie koszuli w paski, którą dostał od swojej siostry, ruszył do kuchni. Stanął przed lodówką i zaczął przeglądać jej zawartość. Mleko i płatki brzmiały w tamtej chwili bardzo dobrze, więc to je zjadł.

Następnym krokiem był bardzo szybki prysznic, gorący prysznic.   Wysuszył włosy, patrząc na zegarek. Miał jeszcze godzinę, cudownie.

W samych bokserkach poszedł do pokoju i zaczął się przygotowywać. Nie obyło się bez rozmowy z jego ojcem, który dzwonił do niego praktycznie kilka razy dziennie. W końcu jego kochany synek opuścił ich dom, zostawiając rodziców zupełnie samych.

- Tak tato, dziś pójdę jeszcze ze znajomymi na miasto, bo muszę sobie kupić nowe spodnie.- Powiedział zakładając koszulkę.

- Pamiętaj by uważać na siebie i nie pij tylko. Ktoś po ciebie przyjedzie czy idziesz na piechotę? Może cię odwieźć? Ah nieważne, jesteś już duży i dasz sobie radę. Bardzo cię kocham Hyuckie, napisz jak wrócisz do domu, papa. - Jego ojciec się rozłączył a Haechan szybko wsunął na swoje stopy czarne vansy i wyszedł z mieszkania.

Miał tylko nadzieje ze nie zaczepi go nikt z sąsiadów. Najbardziej chyba nie lubił pani z mieszkania wyżej. A może nie pani, tylko jej rozwydrzonych bachorów.
Nie to, że kilkulatki płakały całe dnie i noce, na zmianę z darciem się, to raz, gdy Haechan wnosił dosyć ciężkie zakupy na swoje drugie piętro, jeden z nich kopnął go mocno w kostkę, przez co wszystko z reklamówek znalazło się na podłodze, ale oczywiście to nie wszystko.

W mieszkaniu naprzeciwko niego, znajdowała się para studentów. Donghyuck nie studiował, chciał zrobić sobie rok przerwy od ciągłej nauki i szkół, ale może gdyby studiował, to bardziej zrozumiałby „potrzeby" studentów.

Gdy tylko nadchodził piątek, tym samym wolne Chana, spokoju nie było. Może wieczorem nie przeszkadzałoby mu to aż tak bardzo, ale w nocy, jak i rano nie mógł nawet zmrużyć oka. Nie raz chciał na nich podkablować, ale dał sobie spokój po kilku takich razach. Lecz spokojnie, inni na nich kablowali.

- Oooooh, a czyżby był to mój ulubiony sąsiad?- Silna woń alkoholu dotarła do nosa Hyucka. Dziadzio przesadzał czasem z alkoholem, ale był bardzo miły i (gdy był trzeźwy) pomocny.

- Dzień dobry panie Wong, miło mi pana widzieć. Bardzo bym chętnie z panem porozmawiał ale spieszę się do pracy.- Uśmiechnął się miło, z jednej strony chciał uniknąć tego spotkania, a z drugiej zupełnie mu ono nie przeszkadzało.

- Oczywiście skarbie, to jutro na herbatce!- Zaśmiał się Pan Wong i ruszył do swojego mieszkania. Hyuck bardzo dobrze wiedział, że i tak o tym zapomni, więc radosnym krokiem wyszedł z bloku i udał się w stronę swojego miejsca pracy.

Jak zwykle w pracy było dobrze, do czasu. Tym razem jeden z klientów zaczął się wykłócać o cenę kawy, która i tak była niska, a do tego nie zależy ona od Donghyucka.

Spokojnym i miłym tonem próbował to wytłumaczyć tej osobie, ale do mężczyzny nic nie docierało dlatego zmęczony już rozmową Haechan musiał wezwać szefa, który akurat znajdował się w kawiarni. Po kolejnej dłuższej rozmowie, tym razem z szefem mężczyzna został wyproszony z miejsca pracy Hyucka.

Chłopak od razu odetchnął z ulgą po tym jak denerwujący facet wyszedł, chwilę później lekko speszył gdy zauważył jak większość osób znajdujących się w środku patrzy na niego, prawdopodobnie myśląc, że to on bezpodstawnie rozpoczął kłótnie. Uciekł więc szybko na zaplecze zauważając, że jego przerwa zaczęła się trzy minuty temu i zaczął czytać ulubione czasopismo, które kupił dwa dni temu.

Czasami Hae zachowywał się jak jakaś starsza pani, która najchętniej czytałaby całe dnie gazety w których może się dowiedzieć o najnowszych płoteczkach ze świata gwiazd i nakładała krem na swoje suche dłonie, które tak naprawdę suche nie były.

Donghyuck odetchnął z ulgą, gdy jego zmiana skończyła się. Była osiemnasta wieczorem, więc słońce jeszcze nie zaszło, dzięki czemu mógł spokojnie wrócić do domu.

Szybko wyminął sąsiadkę z dziećmi i wślizgnął się do swojego mieszkania. Pierwszym co zrobił, było zdjęcie butów, a następnie przywitanie się ze swoim ukochanym kotkiem. Chciał zmyć z siebie cały dzisiejszy dzień, więc kąpiel w gorącej wodzie była idealna.

Po kilku minutach, odkąd wszedł do wanny, ktoś zaczął natarczywie pukać w drzwi, tym samym wyrywając chłopaka ze swojego rytmu. Niechętnie wstał i szybko zarzucił na siebie szlafrok, ale gdy otworzył drzwi, nikogo za nimi nie było.

- Kurwa bardzo śmieszne. - Mruknął pod nosem zirytowany.

Hyuck usłyszał w dali śmiech jakiegoś dzieciaka, prawdopodobnie tego jej sąsiadki. Zirytował się przez to jeszcze bardziej.

- Dorwę cię ty mała mendo i powiem wszystko twojej matce! - Krzyknął do tego okropnego dziecka i zamknął drzwi.

Nie wiedział już co ze sobą zrobić bo wracanie do wanny nie miałoby za dużego sensu więc postanowił położyć się na kanapie i sprawdzić czy wyszły jakieś nowe sezony jego ulubionych seriali. Po godzinie oglądania Haechan usnął, zapominając przy tym o wszystkich obowiązkach, które czekały go po odrobinie odpoczynku.

L: ten rozdział (jak i książka) to jest niby taki specjał na 3k na naszej innej książce więc proszę czytać może będzie fajnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

L: ten rozdział (jak i książka) to jest niby taki specjał na 3k na naszej innej książce więc proszę czytać może będzie fajnie. Loveeee 💓💓💓💓💓💓🤡😊

How I met My boyfriend  /// JaechanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz