4

46 5 0
                                        




Dni mijały, Hyuck nie jadł, nie chciał tego robić, tak samo było z piciem. Można było powiedzieć, że zamęczał się, jednak było to uzasadnione.

W samo południe Jaehyun wszedł do pokoju z dużym talerzem na którym leżały naleśniki, w drugiej dłoni miał szklankę z sokiem.

- Czas zjeść. Jak sam tego nie zrobisz tym razem to sam ci to wepchnę do buzi.

- Nie chcę jeść, jeszcze same kości ze mnie nie zostały.- Odwrócił się do ściany.

- To cię nakarmię. - obrócił chłopaka w swoją stronę i przyciągnął go za uda by był bliżej niego.

- Otwórz buzie bo też sam ci ją otworzę jeśli nie. Nie musisz się martwić bo jestem bardzo dobrym kucharzem.

- Nie chcę no! Daj mi spokój!- Krzyknął uderzając Jaehyuna w ramię.

- Jak tak bardzo chcesz umrzeć to mogę ci w tym pomóc, będzie chociaż szybciej i nie będę marnował już na ciebie więcej czasu.

- Zrób to jeżeli Ci tak bardzo zależy, nie boję się Ciebie.

- A powinieneś. Może zmądrzejesz jak wrócę tu dopiero za trzy dni. Powodzenia. - Zabrał ze sobą jedzenie, które było dla Haechana i trzasnął drzwiami następnie je zamykając na klucz.

Hyuck przyzwyczaił się do tego, że w większości czasu zostawał sam. By nie czuć głodu, starał zająć się sobą, czasem układał kołdrę na łóżku, czasem przestawiał dywan. A jak to robił? Gdy Jaehyun był u niego dwa dni temu, od tak zostawił kluczyk od kajdanek na szafce nocnej. Lee nie przejmował sie jego groźbą, wiedząc, że przyjedzie do niego już po godzinie, sprawdzić jak się ma, bądź czy w ogóle żyje.

Jednak zdziwił się gdy mężczyzna nie przyszedł jak zawsze miał w zwyczaju. Zaczynał się powoli martwić, że starszy tym razem nie żartował i nie wróci tu. Sam brak jedzenia jakoś bardzo mu nie przeszkadzał, ale od totalnego zwariowania powstrzymywały go tylko rozmowy z Jaehyunem.

Tak bardzo bał się, że jego tata nie przyjedzie po niego w odpowiednim czasie i umrze, a nikt nigdy nie dowie się co się stało. Jego rodzice do końca życia będą żyli w zagadce, a Jaehyun nawet nie będzie pamiętał o tym incydencie i spali jego ciało w piecu. No dobra może nie spali go w piecu, ale w każdym bądź razie coś z nim zrobi.

Powoli zaczął tracić siłę, nie miał ochoty ani wystarczająco silnej woli by podnieść się z łóżka, wykańczało go to, jednak nie chciał dać starszemu za wygraną. Po dwóch dniach zemdlał z wycieńczenia.

Gdy Jaehyun zobaczył nieprzytomnego chłopca od razu odpiął jego dłonie i na rękach zaniósł go do salonu zastanawiając się co dokładnie powinien zrobić.

Jego myśli krążyły od tych dwóch dni tylko wokoło Hyucka, a teraz tak bardzo się o niego martwił. Nie wiedział czemu dokładnie martwi się o kogoś kogo i tak najpewniej zabije, ale czuł, że chłopiec jest wyjątkowy i nie może tego tak po prostu zrobić.

Siedział z trzymając chłopca na kolanach i delikatnie głaszcząc go po policzku.

- Obudź się już. Jak się obudzisz to pozwolę ci nawet zadzwonić do taty.

Ale od chłopca nie było żadnej rekcji. Nie słyszał Jaehyuna, nie słyszał nic, nie czuł nic.

- Haechanie, proszę cię. Będę traktował cię lepiej, obiecuję.

Hyuck zmarszczył brwi i mruknął budząc się. Gdy już otworzył oczy, popatrzył na Jaehyuna i od razu nimi przewrócił.

- Żyjesz. Haechanie zjedz coś to pozwolę ci zadzwonić do taty.

- Obiecujesz..?- Słowa wyższego dały mu ogromną nadzieję.

- Obiecuję, ale będę cię musiał najpierw gdzieś zabrać żebyś zadzwonił, bo nie zrobisz tego tu. Jutro kupię nową kartę to telefonu i to zrobisz.

Popatrzył na niego pytającym wzrokiem.

- Okej, pasuje mi. Co mi dasz?

- A co chcesz? Nawet pozwolę ci wybrać.

- Chcę zjeść spagetti.- Uśmiechnął się pierwszy raz od ich spotkania.

- Ale masz szczęście, zrobiłem je dzisiaj. - Wstał z chłopakiem na rękach i zaniósł go do kuchni, gdy już tam byli zaczął nakładać mu jedzenie. Postawił jedzenie na stole a Haechana posadził na krześle, które przy nim stało.

- Ładnie się uśmiechasz.

Nastolatka (na razie) mało obchodziło to co myśli o nim jego oprawca, jedyne co go teraz interesowało, to makaron z mięsem i sosem. Usiadł po turecku i nawijając potrawę na widelec, zaczął jeść.

-Będziesz się tak na mnie patrzeć?

- Tak, będę. Co chcesz do picia?

- Wodę.- Jedząc spojrzał na swoje nadgarstki, na których silnie było widać ślady po kajdankach.

Jaehyun odwrócił się na chwilę i nalał wody do szklanki, którą następnie dał Haechanowi.

- Na brzuchu już nawet nie masz śladów, zeszły ci.

- Nie musiałbyś tego mówić gdybyś ich nie zrobił Jaehyun.

- Ale zrobiłem i jakoś szczególnie nie żałuję.

- Nie chcę wracać na dół.

- Nie mogę cię tu zostawić bo pewnie uciekniesz.

- Czemu mnie nadal trzymasz? Przecież już się niby pobawiłeś z moim ojcem.

- Bo wiem, że mu o mnie powiesz.

- To prawda, powiedziałbym, ale to nic nie zmienia, nieważne kiedy mnie wypuścisz, ja i tak to powiem.

- Więc może nigdy tego nie zrobię. - Uśmiechnął się pokazując przy tym swoje idealnie białe zęby jak i dołeczki, które tylko dodawały mu uroku.

- Spierdalaj.- No cóż, widocznie na Haechana to nie zadziałało.

- No cóż, widocznie na Haechana to nie zadziałało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
How I met My boyfriend  /// JaechanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz