2

51 5 0
                                    


Następnego dnia obudziło go bardzo niemiłe stukanie zza ściany obok.

- Czemu mnie męczycie tak bardzo? Jest sobota...- Mruknął niezadowolony i wstał z kanapy.

- Chwila. Jest sobota? O mój Boże jest sobota!- Podskoczył w miejscu prawie przewracając się przez swój koc.

Dostrzegł, że na jego telefonie widnieje milion powiadomień od kontaktu „Tatuś". Od razu kliknął w jedno z nich, a telefon od razu przekierował połączenie.

- Co ty robiłeś? Czemu nie odbierałeś?

- Hej tata, sorki, spałem do tego momentu. Coś się stało?- Zaczął robić sobie owsiankę, którą uwielbiał.

- Nic się nie stało, myślałem, że coś ci się stało, dzwoniłem do ciebie z dwadzieścia razy. To nic, ale następnym razem sprawdzaj czy włączyłeś głośność w telefonie. - Usłyszał westchnienie po drugiej stronie telefonu.

- Więc jak ci się spało synu? Jakie masz plany na dziś?

- Spało się dosyć niewygodnie bo zasnąłem na kanapie i obudziłem się wcześnie, a wieczorem idę ze znajomymi do klubu ale spokojnie, nie będę chyba pił.

- Jasne, chyba. Zadzwoń po taksówkę jak będziesz wracał, wiesz, że się o ciebie martwię.

- Nie musisz tata, jestem już dorosły. Mam gaz pieprzowy w portfelu taki mini, ale i tak czy siak by mi się zmieścił bo jestem spłukany.- Nie był. Rodzice wysyłali mu pieniądze „na wydatki" czyli rzeczy, które życzy sobie Hyuck. Poprostu lubili go rozpieszczać od kiedy był mały, co nie było takie dobre.

- Może przelać ci jakieś pieniądze jeśli potrzebujesz? To nie problem Hyuckie, wiesz o tym. - Jego ojciec powiedział to bardzo troskliwym głosem bo, przecież jego mały chłopiec czegoś potrzebował.

- Nie, nie trzeba. Wczoraj dostałem wypłatę.- Poszedł do swojej sypialni i wyjął pare ubrań z szafy.

- Jak coś to mów. Wracając, będziesz pamiętać by nie wracać na piechotę i żeby uważać na siebie?

- Tak, jak zawsze tato. Jutro rano dam ci znać, ale ostrzegam, że moje rano to piętnasta, a twoje ósma.

- To poczekam do piętnastej w takim razie. Już ci nie będę przeszkadzał, ale napisz mi jak będziesz wychodził z domu. Kocham cię mocno, baw się dobrze. - Nie dając Haechanowi nic  powiedzieć rozłączył się.

Haechan dość szybko wyszykował się, następnie idąc na zakupy. W końcu musiał wyglądać idealnie na spotkaniu ze znajomymi, szczególnie gdy w gronie twoich znajomych jest twój przyszły mąż. Tak wtedy uważał.

W domu zaczął przymierzać wszystkie ciuchy po raz drugi, starając się wybrać ten idealny strój na dzisiejszy wieczór. Gdy już to zrobił, pomalował się dosyć mocno i spsikał się swoimi ulubionymi perfumami. Wyszedł z domu, napotykając na klatce swojego ulubionego sąsiada.

- A gdzie lecisz tak odstrojony?- Tym razem Hyuck nie wyczuł obrzydliwego zapachu alkoholu.

- Do kolegi i na zakupy proszę pana. - Uśmiechnął się przyjaźnie do mężczyzny. Skłamał, ale akurat dziś nie miał ochoty na pogaduszki ze swoim sąsiadem więc jakoś musiał się wywinąć.

- O dwudziestej na zakupy? Przecież już sklepy pozamykane! Oprócz monopolowego.- No bo co jak co ale on się znał na tym najlepiej.

- A nie wszystkie, jeszcze powiem panu tak w tajemnicy, że może pójdę na jakąś imprezę.

- I niestety muszę już iść bo się jeszcze spóźnię, dobranoc. - uśmiechnął się po raz ostatni.

- Tylko tam bab czy chłopów po nocy nie sprowadzaj bo znów będą gadały niewyparzone mordy spod trójki!

- Nie mam zamiaru, a oni to cały czas gadają, jak nie sprowadzam to źle a jakbym sprowadzał to jeszcze gorzej. Rozumie pan.

- Jasne, jasne księżniczko. Leć już.- Zaśmiał się.

Hyuck wyszedł szybko i zaczął kierować się w stronę swojego celu, miejsca w którym prawdopodobnie spędzi większość swojego wieczoru jak i nocy. Bawił się cudownie, głośna muzyka, duża ilość alkoholu dostarczana przez facetów którym się podobał na serio potrafiła poprawić mu humor. W pewnej chwili przestał nawet czuć zmęczenie. Spojrzał na zegarek w swoim zbitym telefonie i wyczytał z niego, że już druga rano. Wyszedł z lokalu, a jako iż jego dom był dosyć blisko, zaczął sie do niego kierować chwiejnym krokiem, zapominając o obietnicy danej ojcu.

Szedł powoli w stronę ostatniej uliczki która była na drodze do jego mieszkania, gdy tylko miał już skręcić by do niej wejść usłyszał głośny krzyk, zapewne jakiejś kobiety. Jako iż alkohol wciąż silnie na niego działał bez wachania wszedł tam i to co zobaczył zmroziło mu krew w żyłach, za żadne skarby nigdy nie chciał zobaczyć czegoś tak okropnego.

 Jako iż alkohol wciąż silnie na niego działał bez wachania wszedł tam i to co zobaczył zmroziło mu krew w żyłach, za żadne skarby nigdy nie chciał zobaczyć czegoś tak okropnego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


A: ok a więc to 2 rozdział. Jak będzie 12 wyświetleń na książce dodamy prawdopodobnie 3. Papa

How I met My boyfriend  /// JaechanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz