Rozdział 4 "Hej Lizz, od kiedy ty w przeznaczenie wierzysz?"

100 6 6
                                    

Szłam korytarzem pełnym obciskujących się par. Wszędzie widziałam twarze Carmen i Tamaniego. Nie mogłam sobie ich wymazać z pamięci „To Ty jesteś tą nieśmiałą co siedzi ze mną na matmie?” Tak Tamani jestem tą co siedzi z Tobą na matmie, co dorastała razem z Tobą, co nauczyła Cię grac na gitarze, co jeździła z Tobą na wakacje i ferie, tą co była dla Ciebie jak siostra, i tą której zdjęcie masz na kominku. Nie wierze, jak możesz być tak głupi i nie pamiętać. No jak, wytłumacz mi jak?! Walcząc ze sobą w myślach doszłam do małego barku koło którego siedziało kilka opowiadających sobie sprośne kawały ludzi i znudzony barman przemywający szklanki. Barmanem był wysoki chłopak o bujnych złotych lokach i zielonych oczach. Na oko 16/17 lat. Więc twierdze że Tam musiał go wynająć. Widać że nie jest zbyt towarzyski bo przy takiej ilości alkoholu nie spróbował ani łyka. Co jest naprawdę dziwne bo z mojego doświadczenia wiem że barmani lubią sobie wypić gdy nikt nie patrzy i zawsze po imprezie są najmocniej wstawieni. Usiadłam na stołku naprzeciw niego i patrząc się prosto w szmaragdowe oczy oznajmiłam

-Jacka Danielsa- ten po trzech sekundach zamrugał kilka razy, pokręcił lekko głową i wychrypiał

-Skończył się

-Hmm- zamyśliłam się opierając jednym łokciem o blat a dłonią lewej ręki wystukując bliżej nieokreślony rytm palcami – Mógłbyś mi coś polecić?- Na co na jego czole pojawiło się parę kropel potu. Zaniepokojonym wzrokiem przejechał po grupce żartujących imprezowiczów. On mi nie pomoże.

-No to cos mocnego- oznajmiłam. Na co ten wyciągnął wódkę, cole i lód. Tak przygotowanego drinka wręczył mi do rąk.

 –Dziękuje- wymamrotałam słodko, obracając się na krześle. Próbowałam w tłumie tańczących wypatrzeć Mercedes ale utrudniła mi to dziewczyna którą otoczyła grupka ludzi gdyż ta ściągnęła koszulkę. Kojarzę ją ze szkoły, to jest ta szara myszka która zawsze podpierała ścianę na przerwach. Śmieszne co alkohol potrafi zrobić z człowiekiem. Spojrzałam na trzymaną w ręce szklankę, zamyśliłam się i wypiłam do dna. Spojrzałam na loczka stawiając głośno naczynię na blat i oznajmiłam –Jeszcze raz to samo- ta sytuacja powtórzyła się potem 4 razy.

Nie mam mocnej głowy, to wiem od czasu kiedy na grillu rodzinnym napiłam się trochę alkoholu. Rzygałam później przez 2 godziny. Tym razem nie było inaczej. Zataczałam się i kręciło mi się w głowie. Muzyka wydawała się rozsadzać moją czaszkę. Jakieś zawroty nie mogą mi popsuć imprezy! Bawimy się!

***

 Obudziłam się w ramionach jakiegoś faceta. Fuj. Odsunęłam go od siebie i spojrzałam dookoła. We wszystkich zakamarkach pokoju spali ludzie, najwięcej postanowiło przespać się na podłodze ale dużo osób utworzyło wieżę wciskając się na kanapę. Wszyscy wyglądali okropnie. Rozczochrani, dziewczyny miały rozmyte makijaże, a niektóre były nieco rozebrane. Boże, co tu się działo. Z wczorajszego wieczora pamiętam nie wiele. Trochę tańczyłam. Trochę dużo i trochę mocno. Jeszcze trochę się napiłam, a dalej taśma się urywa. Nie pamiętam jak się znalazłam w tym kącie pokoju, a tym bardziej nie przypominam sobie tego kolesia. Czyżbym mogła.. nie, to mi nawet nie może przyjść na myśl. Ja nie mogłam stracić dziewictwa w taki sposób. Na imprezie, z obcym facetem, pod wpływem alkoholu. Na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze. Wstałam podpierając się ściany i chwiejnym krokiem dalej sunąc przy ścianie, uważając by nie zdeptać nikogo udałam się do łazienki. Gdy udało mi się otworzyć drzwi szybko zamknęłam je na klucz za sobą i popędziłam do kibla. Uklękłam opierając się o muszle i zaczęłam ciężko dyszeć. Zrobiło mi się bardzo słabo i kręciło mi się w głowie. Po paru minutach przestało, a mdłości ustały. Podeszłam do kranu i spojrzałam w lustro, wyglądałam jak ostatnie nieszczęście. Moja i tak blada cera była jeszcze bielsza. Since pod oczami znaczyły że musiałam położyć się nie dawno, a czarna kredka totalnie się rozmazała tworząc efekt „pandy”. Przemyłam twarz wodą usiłując zmyć kosmetyk z twarzy. Dużo to nie dało ale i tak było lepiej niż wcześniej. Wyszłam z łazienki i spojrzałam za okno. Było bardzo jasno, a nad ziemią wciąż wisiała mgła. Musiało być około 6. Wszyscy spali a ja rozpoczęłam poszukiwania. Hej, czy ktoś widział moją torebkę i przyjaciółkę?! Przeszłam po pokoju i dostrzegłam białego lordsa Mery. Jej noga wystawała spod wielkiej wieży ludzi na kanapie. No tak, mogłam się domyśleć że moja najlepsza przyjaciółka ceni sobie wygodę. W sumie nie wiem czy się wyspała przygnieciona takim ciężarem. Bo mi na ziemi dobrze nie było. Wszystko mnie bolało. Poczęłam lekko szturchać śpiącą dziewczynę, po którymś razie przebudziła się

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 19, 2014 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Born To DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz