Kurna, nawet nie wiecie, jak długo tego szukałam po internetach.
Jest to prawdziwa historia Jane the Killer, stworzona przez jej oryginalnego Autora. Historia Jane, jaką my znamy nie jest jej prawdziwą tylko fanowską, o czym wspomniałam w mojej innej książce "Encyklopedia Creepypast". Zatem, oto i jej oryginalna historia, jaką kurde znalazłam.
Miłego czytania.Autor: FearOfTheBlackWolf
***
(Tutaj zamieszczono informację, iż jest to oryginalna wersja Jane, a nie ta bardziej znana, gdzie Jane to Jane Arkensaw i ogólnie jest tu ból dupy o to.)
2002 w żaden sposób nie był dobrym rokiem dla Jane Richardson. Strata obu rodziców, zamordowanych przez Jeffa the Killera, podjęcie pracy kelnerki w IHOP*, za najniższe pieniądze, które ledwie wystarczały na wszystko i jeszcze robienie jednocześnie za rodzica dla trzynastoletniej wtedy młodszej siostry, Jessie. Przynajmniej ciotka Jane, Samantha Engle, z chęcią wspomagała je jak tylko mogła, kiedy bywały problemy pieniężne, więc aż tak źle dla Jane nie było. W końcu, Samantha była siostrą Pauli i po jej śmierci, uznała że musi zająć się jej córkami. Pewnego dnia, podczas swojej zwyczajowej zmiany w IHOP, w trakcie przerwy Jane natrafiła w gazecie na reklamę, sponsorowaną przez lokalny bank krwi. Napisane tam było, iż osoba, która odda krew zyska 15000 tysięcy dolarów. Ale musi to być bardzo zdrowa, dobrej jakości krew. Całe 15000 kawałków tylko za krew? Czyżby było to zbyt piękne, aby było prawdziwe?
Jane uznała, że dobrze byłoby zdobyć takie pieniądze i zapłacić za nie miesięczną rentę. Zresztą, czemu nie? Ma przecież czystą krew. Bez żadnych wątpliwości, zapisała ona adres banku krwi, a także numer telefonu, kończąc picie swojego soku pomarańczowego, po czym wróciła do pracy. Inna kelnerka, Alexis, która zastępowała ją, zauważyła, że Jane jest jakoś bardziej zadowolona niż zawsze, podczas podawania klientom ich drinków.
— No proszę, ktoś tu dziś ma dobry humor.— stwierdziła Alexis.
— A czemu nie miałabym mieć? Znalazłam łatwy sposób na zapłacenie mojej renty.— odpowiedziała Jane, nalewając jakiemuś mężczyźnie świeżą kawę.
— Dzięki.— powiedział mężczyzna.
— Och, tak? A cóż to takiego?— spytała Alexis.
— Bank krwi oferuje piętnaście tysięcy kawałków za oddanie krwi- wystarczy mieć ją zdrową.— wyjaśniła Jane.
— Ło, nigdy nie słyszałam o tym, Janie. Zazwyczaj płacą ci za to dwadzieścia pięć baksów.— zdziwiła się Alexis, nalewając klientowi gazowanej wody.
— To musieli zrobić zmiany.— uznała Jane, chichocząc.
— Skorzystasz z tego?— dopytała się Alexis.
— Po dzisiejszej zmianie.— poinformowała ją Jane.
Jane i jej przyjaciółka pracowały do wieczora, dopóki atmosfera w IHOP nie stała się luźniejsza, spokojniejsza oraz zrobiło się ciemno. Światła centrum handlowego, w którym restauracja była umieszczona świeciły przez okna, przypadkowe światła samochodów wpadały czasem do środka, osoby wchodząc coś przekąsić po pracy lub wracając do domu, dawały idealną, leniwą atmosferę dla wieczoru w Kalifornii. KTLA**News 5 dawało właśnie raport od Departamentu Policyjnego w Los Angeles, na temat poszukiwań Jeffa Woods A.K.A Jeffa the Killera, odpowiedzialnego za śmierć rodziców Jane. Komisarz policji informował, że mają problemy ze złapaniem podejrzanego i muszą skorzystać z pomocy FBI, CIA oraz Departamentu Sprawiedliwości, w poszukiwaniach. To nieco polepszyło nastrój Jane, gdyż Jeff nie tylko zostanie złapany, ale też zapewne zmieciony kompletnie z ziemi. Jednym z klientów IHOP, dostrzeżonym przez Jane, był około czterdziestoletni mężczyzna, z krótkimi brązowymi włosami, kozią bródką, ubrany w czarny, trzyczęściowy garnitur, z krawatem oraz w okularach przeciwsłonecznych, a jego ubranie było dość mocno wygniecione. Przypominał Waltera White'a z włosami. Rzeczą dość wyróżniającą go, była dziwna, niebieska rzecz na jego uchu.
CZYTASZ
Tłumaczenia Creepypast
Tajemnica / ThrillerTak, dalej chyba nie mam co robić z życiem, więc oto i tłumaczenia creepypast. Ponieważ znam angielski w stopniu tam podobno bardzo dobrym (nie wnikam), to tłumaczę, co mogę. Jak ktoś chce, może przesyłać mi tłumaczenia creepypast. Uwaga! W pastach...