Rozdział 40

5.2K 155 101
                                    

Aleksa

Po tym jak siłą wynieśli mnie ze szkoły, wpakowali niezbyt delikatnie na siedzenie czarnego samochodu terenowego i zawiązali oczy, żebym nic nie widziała. Po mojej prawej i lewej stronie siedziało dwóch osiłków pilnujących mnie, abym nie zrobiła nic głupiego. Przez całą drogę targały mną przeróżne emocje, począwszy od strachu aż do wielkiej złości. Nie miałam pojęcia za jaką cholerę to właśnie mi się przydażyło. W głowie nachodziły mnie dziwne myśli, iż Kordian zna się z tym gościem, w każdym razie, to by wynikało z ich rozmowy.

Po jakiś 4 godzinach jazdy auto się zatrzymało, a mnie siłą wyciągnęli i zaprowadzili do jakiegoś pomieszczenia.

- Możesz już ściągnąć opaskę z oczu - usłyszałam zimny głos gdzieś za mną.

Powoli, nie śpiesząc się zdjęłam czarny materiał, który uniemożliwiał mi widoczność i odwróciłam się przodem do mojego porywacza. Nie wiem, czego spodziewałam się po jego wyglądzie, ale na pewno nie tego, że będzie przystojny i w podobnym wieku. Powoli zeskanowałam jego ciało (zresztą on robił to samo z moim) i dostrzegłam parę dziwnych tatuaży, piwne oczy i pewny siebie uśmieszek. Całość prezentowała się dość przerażająco, a zarazem seksownie.

- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - wychrypiałam przez zdarte gardło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - wychrypiałam przez zdarte gardło.

- Ahhh wybacz mi, że się nie przedstawiłem - zbliżył się i chwycił mnie za rękę, a ja miałam ochotę ją wyszarpnąć - Nazywam się Dominic - pocałował mnie w dłoń, a ja się lekko skrzywiłam, co nie uszło jego uwadzę.

Na jego przystojnej twarzy pojawił się lekki grymas, który zaraz ukrył za uśmiechem.

- Spokojnie, nic Ci nie zrobię - powiedział, a ja jakoś mu nie wierzyłam - W tym wszystkim nie chodzi o Ciebie.

- A o kogo? - dopytywałam.

- Może później Ci to wyjaśnię - zamyślił się - A teraz się rozgość, mam nadzieję, że Ci się podoba, bo to jest od teraz twój nowy pokój.

Po tych słowach wyszedł i zakluczył drzwi.

Świetnie...
Mam nadzieję, że nie zabawie tu zbyt długo i moi znajomi wezwali policje, która odbije mnie stąd...

Nie mając nic innego do zrobienia, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pokój był średniej wielkości w kolorze kremowym, z dużym łóżkiem na środku, małą szafą w rogu, stolikiem nocnym przy łóżku, regałem pełnym książek przy drzwiach i fotelem przy oknie. Okno niestety nie posiadało klamek, a pokój znajdował się na piętrze więc nie miałam jak uciec. Z nadzieją zajrzałam jeszcze do drugiego pomieszczenia, które okazało się łazienką i z przykrością stwierdziłam, że tu też nie ma klamek.

Czułam się fatalnie. Nie wiedziałam gdzie jestem, ani co mnie czeka. Martwiłam się także o moich przyjaciół. Bałam się w szczególności o Kordiana. Myśl, że mogło stać mu się coś poważnego przypędzała mnie o szybsze bicie serca i myśli pełne niepokoju.

Byłam skołowana. Ten cały Dominic nie wydawał się mieć co do mnie jakiś niecnych planów, ale pozory mylą więc, musiałam mieć się na baczności.
Z tego co zdążyłam zauważyć, znajdowałam się w dużym domu otoczonym samymi lasami. Wjazdu na posesję chroniła wysoka, żelazna brama, przy której kręcili się strażnicy z bronią. Na samą myśl co mogli by mi zrobić, gdybym próbowała uciec przeszły mnie ciarki.

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Moje ciało się spieło i automatycznie cofnełam się jak najdalej od drzwi. Do środka weszła starsza kobieta w stroju gosposi z tacą w rękach, którą położyła na łóżko wraz z czymś jeszcze.

- Pan Dominic kazał panience zjeść coś, odświeżyć się i przebrać w nowe ubrania - wydukała nawet na mnie nie patrząc i wycofała się do wyjścia zamykając drzwi spowrotem na klucz.

Żal mi się zrobiło tej kobiety. Nie wiadomo, przez co musiała przechodzić i dlaczego pracowała dla Dominica. Postanowiłam przy najbliższej okazji jej się o to zapytać.

Jajecznica, 2 kromki chleba i sok pomarańczowy. Byłam głodna, więc postanowiłam zaryzykować i zjeść posiłek. Przecież nie podobno, by był zatruty. Postanowiłam także skorzystać z prysznica i się przebrać w normalne ciuchy, bo ciągle byłam w długiej sukni i szpilkach, a mój makijaż spłynął wraz z potokiem łez.

Przed rozebraniem się, rozejrzałam się po łazience szukając ewentualnych, ukrytych kamer, ale na szczęście takowych nie znalazłam. Powiesiłam ręcznik na kabinie prysznica, żeby wrazie co szybko się zakryć i zmyłam z siebie brudy całego dnia. Wraz z wodą do brodzika spływały także moje słone łzy bezsilności.

Dzisiaj już nikt do mnie nie przyszedł. Przez dłuższy czas leżałam na łóżku i nasłuchiwałam, by w końcu usnąć z wykończenia.

***

Kordian

- Kurwa! - byłem strasznie wkurwiony na Jake'a - Dlaczego jej nie próbowałeś pomóc, gdy ja nie byłem w stanie?!

- Bo kurwa było ich za dużo! - wydarł się - Każdy był uzbrojony w karabiny, a przypomnę Ci, my mieliśmy ze sobą zwykłą spluwę i nóż. Jak niby miałbym sobie z nimi wszystkimi dać radę?! Jeszcze musiałem pilnować Vanesse, by nie zrobiła nic głupiego i przy tym sama się nie naraziła Dominicowi...

- Ja pierdole - walnąłem pięścią w stół, na co wszyscy wzdrygneli się - A Ciebie czemu kurwa nie było wtedy na tym jebanym balu?! - zwróciłem się do Damiena.

- Miałem swój powód - odpowiedział spokojnie, czym mnie jeszcze bardziej wkurwił.

- Zaraz ja kurwa będę mieć powód, by wpakować Ci kulkę w łeb - wyciągnąłem broń i wycelowałem w niego.

- Kurwa, Kordian ogarnij się do cholery - warknął Jake - Wszyscy wiemy, jak Ci na niej zależy. Nie wyżywaj się na wszystkich tylko pomyślmy, gdzie ten skurwiel mógł ją zabrać!

Wziąłem parę głębokich wdechów i trochę się uspokoiłem. Jake miał rację, w ten sposób nie pomogę Aleksie...

- Sebastian, wezwij wszystkich do głównej bazy - rozkazałem - Mają się stawić najpóźniej za godzinę.

Uratuję Cię maleńka, nic się nie martw...
A ty Dominic, możesz sobie już dół kopać, przegiełeś po całości.

************************************
Wybaczcie, że taki krótki ale niestety nie mam za bardzo czasu na pisanie.
Za 2 tygodnie mam ferie i postaram się już zakończyć tą książkę.

Co sądzicie o rozdziale?

(940 słów)

Typowy dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz