Nie jest tak źle!

1.1K 78 10
                                    


-Naprawdę nie musisz się martwić. Kiedyś w końcu musiałaś im to pokazać, prawda?
Pociągnęłam nosem.
-Hej, spójrz na mnie - Jishin złapał mnie pod brodę - Twoja indywidualność nie jest zła. Jesteś piękną dziewczyną ze wspaniałą mocą i nikt nie ma prawa wmawiać ci, że tak nie jest.
Siedziałam na łóżku Jishin wśród zakrwawionych chusteczek i magazynów o gotowaniu. Opowiedziałam mu całą historię z pokazaniem indywidualności, o tym, jak Izuku i Katsuki się pokłócili o niewiadomo co i o tym, jak mój wychowawca dostał się do automatu sekundę przede mną i wykupił mi sok pomarańczowy sprzed nosa.
-A Aizawą się nie przejmuj, raz z nim pracowałem i...
-"I co?" - ponagliłam.
-I zawsze olewa innych ludzi. A poza tym to poznałaś innych fajnych pedofil... Nauczycieli, no i byli fajni, nie? - podekscytował się - Na przykład ten co wbił ci do kibla, albo sam All Might!
-Mhm! - otarłam łzy z uśmiechem.
-(T.I), do mnie - usłyszałam wołanie ojca.
Źrenice pokryły mi całe tęczówki, kiedy na drżących nogach zeszłam na dół do taty.
-"Tak, ojcze?" - stanęłam przed nim nie patrząc mu w oczy.
-Wiesz, co zrobiłaś?
Wysiliłam się jak mogłam, żeby przypomnieć sobie, co mogłam zrobić źle i wtedy zobaczyłam, że zostawiłam kartki z rysunkami na stole. Dlaczego nie robiłam tego na biurku?
-"Zostawiłam papier na stole"...
-Już nie wspomnę o tym, że nie umiesz rysować, bo jesteś w tym po prostu do dupy - skrzyżował ręce - jak we wszystkim, więc nie wiem, czemu jeszcze jesteś w tym domu. Posprzątaj to, pasożycie.
Oczy jak zawsze po rozmowie z tatą zaczęły łzawić, jednak nie pozwoliłam sobie na płacz. Wzięłam kartki i poszłam na górę do mojego pokoju, który musiał zawsze być sterylnie czysty. Boże, jak ja nienawidzę swojego domu, jak ja go nie cierpię... Nie, to nie tak. Kocham mamę i Jishin z całego serca, tylko taty panicznie się boję. Zdaję sobie sprawę, że te lata odcisnął na mnie swoje piętno.
Tak myśląc zamknęłam dokładnie drzwi i wyciągnęłam mp3 z kieszeni, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam jakiś skoczny kawałek, po czym zaczęłam tańczyć. Taniec od zawsze był dla mnie odskocznią od piekła w domu. Kiedy Izuku nie mógł być przy mnie, jedyne co mogłam zrobić po konfrontacji z ojcem to poruszyć ciałem w rytm muzyki, o ile mój organizm był w stanie to wykonać.
Kiedy skończyłam naukę układu na dzisiaj, poszłam do kuchni, aby napić się wody. Wyjęłam szklankę z szafki i już miałam odkręcić kran, gdy zauważyłam coś bardzo niepokojącego. Mama siedziała na wózku inwalidzkim przy stole i była na skraju płaczu. Nie zauważyłam tego wcześniej, bo myślałam, że siedzi na krześle. Podbiegłam do niej i maksymalnie zmartwiona zapytałam:
-"Mamo, dlaczego jesteś na wózku inwalidzkim?!"
-Nie martw się tym, córciu - starała się do mnie uśmiechnąć - po prostu jestem zbyt zmęczona na chodzenie.
Uświadomiłam sobie, że mama musiała osiągnąć swój limit. To nie było trudne do wywnioskowania - kobieta bardzo schudła, miała wory pod oczami prawie takie jak ja, policzki się jej zapadły, a włosy stały się matowe. Tylko w oczach nadal był ten opiekuńczy blask, mówiący, że nic się nie stało. Nie wytrzymałam i uścisnęłam rodzicielkę tak mocno, jak umiałam. Czułam, jak świat mi się wali. Jeżeli mama umrze, to nie wiem co sobie zrobię. Błagam, chcę się obudzić!!!
-"Mamo, potrzebuję czasu" - odsunęłam się - "wyjdę na spacer, za niedługo wrócę. Muszę się z tym oswoić".
-Nie ma sprawy, córeczko - dotknęła mojego policzka - wróć przed zmrokiem.
Wyszłam z domu i ruszyłam... Przed siebie. Nie wiem, gdzie chcę iść. Założyłam na siebie luźną bluzę, więc teraz zaciągnęłam kaptur na głowę i włożyłam słuchawki do uszu.
-Cześć, młoda - stanął przede mną wysoki mężczyzna o chytrym uśmiechu - co się stało?
Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na niespodziewanego rozmówcę.
-Czemu nic nie mówisz? Niemowa, czy co?
Przytaknęłam i ruszyłam przed siebie, jednak napastnik pociągnął mnie za bluzę.
-Hej, czekaj! Możemy się nieźle dogadać.
Spojrzałam mu w oczy. Wyglądał, jakby był głodny, przez co lekko spanikowałam.
-Gościu, zostaw ją! - usłyszałam krzyk. Korzystając z nieuwagi mężczyzny z całej siły uderzyłam go ogonem, przez co upadł i zapewne nie wstanie przez długi czas.
Spojrzałam na chłopaka, który miał w planach mi pomóc. Był to czerwonowłosy... Chwila, czy on czasami nie jest ze mną w klasie?
-Nic ci nie jest? - zapytał lekko skonsternowany.
Pokazałam kciuk w górę i się uśmiechnęłam. Oczywiście był to wymuszony grymas.
-Chwila... (T.I)? - ściągnął mój kaptur - co ty tu robisz?
Wyciągnęłam rękę w kierunku domu, po czym uformowałam dach z dłoni.
-Mieszkasz tu? - wyszczerzył rząd ostrych zębów - no proszę, całkiem blisko mnie!
-Kur... - gwałtownie się obróciłam, kiedy usłyszałam, że mój napastnik odzyskał przytomność.
-Dobra, o tym później. Prędko! - złapał mnie za dłoń i pobiegł przed siebie. Kurczę, jak on ma na imię?
-Mmm! - pokazałam na niego palcem w biegu.
-Nie pamiętasz mojego imienia? - zaśmiał się - nie ma sprawy. Eijiro Kirishima. Widać, że jestem męski, co? W końcu cię uratowałem!
"Brzmisz jak Izuku" - pokazałam mu na migi, ale zorientowałam się, że przecież nie każdy zna język migowy. Złożyłam więc ręce w geście przeprosin, gdy zobaczyłam jego niezręczny uśmiech.

Fuyōna kotoba | BnHA x Mute!ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz