Prolog

36 4 4
                                    

Człowiek nie ustępowałby aniołom i nie podlegałby wcale śmierci, gdyby nie słabość wątłej jego woli.

                                                                                                                                                                Edgar Allan Poe

18.12.1835r.

Alissa Amelie Eleonor McGowan, tak nazywała się szesnastoletnia dziewczynka mieszkająca przy St. Alexander street. Była to drobną niziutką istotką o wielkich szarych oczach i jaśniejących w słońcu blond lokach, którymi rodzina McGowan szczyciła się od wielu pokoleń. Miała typowy dla swojego rodu długi lekko haczykowaty nos oraz podłużną owalną twarz. Nie była postacią zbyt urodziwą, była zbyt koścista i opalona by tak ją nazwać, jednak rozsiewała wokół siebie pewien nieokreślony dziecięcy urok.
Wraz z rodziną mieszkała w małej wiosce Pensarn w hrabstwie Conwy w Walii. Nie była to wielka miejscowość, liczyła zaledwie dwa tysiące mieszkańców, jednak dziewczynka kochała to miejsce całym sercem. Kiedy tylko mogła wymykała się z domu by odkrywać nowe, dziewicze miejsca, podziwiać widoki pobliskich plaż oraz w spokoju i z daleka od świadków móc rozmawiać ze swoim Panem.
Alissa zawsze była typem samotnika, nigdy nie miała prawdziwego przyjaciela, w każdym razie nie nawiązywała znajomości z innymi dziećmi ani na podwórku, ani nigdzie indziej, bo i nie uważała za stosowne tego robić zresztą i tak większość uciekała od niej w popłochu. Dopóki na strychu domostwa swojej babki nie odnalazła księgi, dobrze czuła się wyłącznie w swoim własnym towarzystwie. Już jako kilkuletnie dziecko widać po niej było jej mocny buntowniczy charakter, którego zupełnie nie tolerowali jej rodzice. Małej damie z dobrego domu nie wypada przecież złościć się, odzywać nie pytaną albo w ogóle mieć własne zdanie... Młoda dama zawsze powinna zgadzać się ze starszymi dżentelmenami.
Wszystko zmieniło się gdy poznała jego, On pierwszy powiedział jej jak bardzo jest wyjątkowa, że może mu się wypłakać, powiedzieć wszystko. Znalazła w końcu przyjaciela. Od zawsze była niesamowicie zdolną dziewczynką, obdarzoną jednym zmysłem więcej niż przeciętny człowiek, zawsze zauważała, czuła i wiedziała więcej niż inne dzieci. Wiedziała nawet więcej niż nie jeden dorosły. Do towarzystwa zawsze wystarczał jej On, mówił jej jak bardzo jest wyjątkowa, że wybrał ją by uwolniła go z księgi, że kiedy już się wydostanie nie będzie musiała bać się niczego, miała jedynie obowiązek spełniać jego polecenia, pokochać go tak bardzo jak on ją. Szybko tak właśnie się stało. Jako jedyny ze wszystkich  okazywał jej uczucia cieplejsze niż irutacja, strach czy obojętność.
Spragniona miłości i akceptacji, pragnęła by wszystko co mówił stało się rzeczywistością, by razem z nim osiągnęła wszystko, wszystko to o czym może marzyć każdy człowiek, miłość, szczęście, bogactwo, potęga...

Teraz, idąc wzdłuż mroźnego wybrzeża patrzyła się niewidzącym wzrokiem w linie szarego horyzontu, śnieg pruszył leciutko co potęgowało jej drżenie, w jej oczach odbijał się blask porannych słonecznych promieni uwydatniając przy tym ich niezwykle jasny, szaro-błękitny kolor. Westchnęła ciężko i przycisnęła Księgę Cieni mocniej do poplamionej szkarłatem piersi.

– Co mam terazrobić, Panie, powiedz mi błagam, bo zbłądziłam i nie wiem co robić... gdzie iść?– słowa wypłynęły z jej ust niemal bezwiednie. Zadawała te pytania w kółko  od kilku godzin błądząc po wydmach, ale odpowiedzi nie usłyszała, co bardzo ją zdziwiło i zaniepokoiło. Jednak bezgraniczna miłość i ślepe oddanie jakimi go darzyła nie pozwalały jej zauważyć oczywistego okrucieństwa tej sytuacji. Można by nawet powiedzieć,że odbierała je jako swego rodzaju czułość, nie zmieniło to jednak faktu, iż czuła dotkliwe, wszechogarniające osamotnienie i strach. O tak, okropny dojmujący, paraliżujący strach... "Zostawił mnie?!Złapią Mnie! Zostałam sama?"

Usiadła na  twardym, zmrożonym piasku i po raz pierwszy od kiedy zeszła z deptaku rozejrzała się w koło. Wybrzeże było piękne, niewątpliwie. Biały, przykrywający wydmy, śnieg rozciągał się milami, aż za horyzont łącząc się z morzem delikatną, subtelną linią a  potężny pas, wiecznie szarych, ciężkich chmur scalał krajobraz tworząc nieopisanie piękny, przyprawiający o szybsze bicie serca  pejzaż, wszystko to przepasane było beżowymi wstęgami wysokich, suchych  traw, nie zasypanych śnieżnym puchem. Westchnęła głęboko wciągając słone, lodowate powietrze i zapłakała. Wiatr rozwiał jej splecione w luźny warkocz włosy, które teraz lepiły się do jej mokrych od łez policzków. Księga zadrżała w jej dłoniach,  Alissa poderwała  głowę patrząc z obłąkańczym zachwytem w czarną skórę okładki. 

-Panie!?- zawołała radośnie. Księga wypadła jej z dłoni i otworzyła się na ziemi a spomiędzy jej stronic zaczęła wylewać się burgundowa posoka, tworząc na śniegu okrąg, zamykając w nim dziewczynę. Ona zaś zaniosła się radosnym, pełnym ulgi,  śmiechem szaleńca. Drżała jeszcze przed chwilą, teraz jednak czuła słodkie ciepło rozlewające się strumieniem po jej ciele.

-Moje dziecko- głos nie dochodził z żadnego konkretnego punktu, wydawał się wydobywać zewsząd. Był piękny ale nieco nienaturalny, zbyt gruby i ciężki by być ludzkim, przywodził jednak na myśl słodki głos rodzica tulącego dziecko do snu -Podejdź do mnie kochana Alisso.- rozkazał.

Dziewczyna bez  zastanowienia niemalże podbiegła do leżącego w środku okręgu tomu.

-Mój panie zrobiłam jak kazałeś! Wszyscy nie żyją oddałam ci ich wszystkich ! Poświęciłam  wszystkich! - mówiła to bez cienia wyrzutów sumienia, dumna ze swojego osiągnięcia, pełna nadziei i radosna,mimo wciąż żywego obrazu rozciągniętej na stole matki krztuszącej się krwią, wrzeszczącej coś  do jej małego brata. Obrazu, pędzącego przez pole malucha,którego tak łatwo dogoniła.-pozwól mi, proszę... pozwól mi dołączyć do ciebie.

Śmiech rozbrzmiał, przeszywając ją do szpiku. Nie był to ten słodki,głęboki śmiech jakim zawsze ją raczył. Nie, ten śmiech był przerażający, wysoki o metalicznym, skrzekliwym brzmieniu, gwałtowny i agresywny. Przerażona i zaskoczona zerwała się na nogi  i cofnęła jednak natrafiła na opór, obejrzała się w panice za siebie jednak nie zobaczyła żadnej ściany ,na którą mogła by wpaść.

Śmiech narastał i był coraz głośniejszy. 

-Och, tak śliczna dziewczyno, Alisssso- głos przeciągnął jej imię sycząco, niczym wąż.- dołączyszzzz do mnieee.

-P-Panie?- zająknęła się płaczliwie.Raz jeszcze bez rezultatu  próbując wyrwać się poza krwawy okrąg. 

-och, dołaczyszzzz -śmiech zmienił się w rechot a ten w przeciągły nieustający syk. 

Ostatnie co zobaczyła to ohydny, wielki wężowy łeb wyskakujący spomiędzy stronic prosto na nią, wąż był czarny i miał wielkie, ogromne, jaskrawo żółte oczy, w jego łuskach odbijał się blask słońca tworząc wrażenie jak gdyby pokryty był smołą . Była to jednak jedyna rzecz jaką  zobaczyła przed agonalnym bólem jaki w nią uderzył ,wraz z  kłami wężowego stwora. Ból i agonia całego świata, miliardów lat cierpień, nienawiści wojen i głodu, wszelkie zbrodnie, krwawe rytuały. Wszystko to widziała i czuła. Była gwałconą kobietą i gwałcicielem, głodującym dzieckiem, i spasłym szlachcicem, mężczyzną ginącym na wojnie, i kulą, która go Zabiła, bitym psem i katem wykonującym wyrok... była sobą mordującą ojca, wbijającą sztylet w delikatne ciało matki, sobą, goniącą przez pole przerażonego, wrzeszczącego ze strachu brata, łapiącą go za włosy i roztrzaskującą jego drobną,kruchą czaszkę o  twardą zamarzniętą ziemię, patrzącą z uwielbieniem na spływającą po śniegu rubinową krew. Była całym złem jakie kiedykolwiek przetoczyło się przez dzieje ludzkości, śmiercią, biedą, pychą, nierządem, głodem ... ofiarą i oprawcą. Była grzechem.  Potem już nigdy nie nastała cisza.

                                           

 Mam nadzieję,że początek tej historii jest zachęcający. Jest to moja pierwsza opowieść pisana ''nie do szuflady'' dlatego trochę się stresuję. Jeżeli ktoś widzi błędy, czy to gramatyczne, czy interpunkcyjne to MÓWIĆ, MÓWIĆ i jeszcze raz MÓWIĆ. Sprawdzam co prawda rozdziały ale jednak... W każdym razie, do zobaczenia w następnym rozdziale.

Kroniki Jane AllenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz