Rozdział 1

22 1 2
                                    

Obudziła się jeszcze przed wschodem słońca, zwlekając się z łóżka,przetarła zaspane oczy i zakładając narzutkę otworzyła drzwi do łazienki.

-Och..masakra- jęknęła zobaczywszy w lustrze swoje odbicie.

Jej błękitnoszare oczy były tak podkrążone, że wyglądały jakby ktoś soczyście jej przyłożył. Efekt ten jeszcze bardziej podkreślała nienaturalnie blada, niemal śnieżna cera. Ciemne, krucze loki oswobodziły się z zaplecionego wieczorem warkocza,tworząc na jej głowie prawdziwe pobojowisko.

Westchnęła ciężko, pewnym ruchem ściągnęła gumkę z włosów i sięgnęła po szczotkę leżącą w szafce nad zlewem.

- Jane, musisz się streścić wyjeżdżamy za cztery godziny a jeszcze trzeba spakować kilka rzeczy! - dobiegł ją piskliwy głos jej matki dobiegający zza drzwi.

-Już wstałam! - odkrzyknęła Jane walcząc z kołtunem z tyłu głowy.

-Okej,spakowałaś się już w całości?- Jej mama weszła do pokoju przy okazji potykając się o karton podpisany czarnym flamastrem jako „pierdoły"- cholera.

Dziewczyna parsknęła i odwróciła się w stronę swojej rodzicielki napotykając jej oczy. Oczy Tessy Allen miały kolor morskiej toni wpochmurny dzień, to po niej Jane odziedziczyła kolor swoich.

-Uważaj - mrugnęła do mamy - tak, już wszystko mam. Powiedz, proszę, Tomowi,że może znieść resztę kartonów do samochodu- odwróciła się z powrotem do lustra żeby związać koka na czubka głowy i umyć zęby.

- Okej, to ja lecę zrobić wam coś do jedzenia na drogę, twój brat inaczej umrze z głodu- prychnęła, rozglądając się jeszcze, dla pewności po pokoju i już miała wyjść wyjść gdy dziewczyna odwróciła się w jej stronę i z wahaniem, odezwała się.

-Mamo, a... jeśli... co jeżeli w Pensarn nic się nie zmieni? Co jeżeli...

- Jane, - kobieta przerwała córce łagodnie i podeszła do niej kładąc jej dłoń na ramieniu i patrząc głęboko w oczy - Kochanie, jesteś niezwykłą, dzielną, młodą kobietą, która osiągnie w swoim życiu cudowne rzeczy. Nie pozwól żeby żeby głupi, ograniczeni ludzie mogli wpłynąć na twoje poczucie wartości . Jesteś wyjątkowa i świat to doceni, zobaczysz. Tylko musisz dać mu szanse... Twoja babcia też miała ten dar, wiesz?

Jane doskonale o tym wiedziała, choć ona nie nazwała by tego darem, w głowie nazywała ową zdolność swoim przekleństwem lub klątwą. Jednak ojciec często opowiadał jej o babci a ona mogła godzinami słuchać o tych przygodach, tych, które miała babcia gdy jeszcze nie była „Panią Lucindą"a po prostu Luci . Historii o duchach i o pięknej kobiecie, pełnej wnikliwości i wrażliwości, która pomagała im przejść do lepszego świata. Kobiecie, która niczego się nie bała... Ale Jane taka nie była. Ona się bala... bała się tych obrazów, bała się postaci wyłaniających się jakby z mgły która ją otaczała, bała się dobiegających zewsząd głosów, które budziły ją w nocy, nie dawały spać

Jednak kiwnęła głową uśmiechając się do matki, nieszczerze.

-Jesteś do niej niesamowicie podobna i tak jak ona poradzisz sobie z tym kochanie.

-Tak...- odwróciła się z powrotem do lustra, patrząc na swoja zmęczoną twarz. Pełna nadziei na to, że rodzice nie mylą się i może być taka jak Lucinda Allen. wcale w to jednak nie wierząc, szepnęła- tak, poradzę.

Podróż mijała im w milczeniu. Jane pogrążona w myślach o nowym domu i szkole skrobała coś w zeszycie. Jej matka zasnęła po nieprzespanej nocy , a jej brat, Tom kierował milcząc i próbując zobaczyć coś przez smugi zacinającego deszczu, który padał nieprzerwanie od kilku dni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 22, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kroniki Jane AllenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz