5

2.4K 42 37
                                    

- Wiesz co w was wszystkich jest zabawne? - Zapytał rozbawiony, a ja patrzałam na niego ze strachem. - Wszystkie zadajecie te pytania "Dlaczego mnie porwaliście?", "Dlaczego ja?", "Zostawisz mnie?".

Zadrżałam, patrząc w jego ciemne tęczówki.

- A chyba jeszcze głupsze jest to że  wchodzicie do auta, nieznajomego. A potem bezsensownie błagacie o litość. - Uśmiechnął się.

- Nie zataczałam się niewiadomo gdzie ani nie wchodziłam do auta nieznajomego. To wina mojego byłego! - Krzyknęłam bezsilnie zaciskając pięści.

-  No to masz spierdolone życie. Masz przejebane. - Stwierdził olśniony, biorąc kolejny łyk alkoholu.

Westchnęłam cicho. Moje serce cały czas biło jak oszalałe. Policzki miałam spuchnięte od łez. Miliony myśli w mojej głowie.

- Byłaś dziewicą? - Wypalił.

Uniosłam gwałtownie głowę.

- Ostatni raz robiłam to gdy miałam jeszcze chłopaka... - Powiedziałam drżącym głosem. Jak osoba którą kochałam mogła mnie oddać za narkotyki?

- Kurwa, a już myślałem że Cię rozdziewiczyłem! Ale w sumie sprzedali mi Ciebie jako dziwkę, więc nie ma co się dziwić.

Zabolało...

- Skończyłaś już jeść? - Zapytał.

Byłam zbyt mocno zestresowana aby co kolwiek jeść. Szybko straciłam apetyt.

- Idź się ogarnąć. Za 20 minut wychodzimy. - Odparł i wyszedł z pomieszczenia.

***

Jechaliśmy autem. Zatrzymaliśmy się przy jakiejś starej hurtowni. Natychmiast wysiedliśmy z samochodu i szliśmy w stronę wejścia. W środku było paru mężczyzn którzy patrzyli na mnie z zaciekawieniem. Dosłownie gwałcili mnie wzrokiem. Lee trzymał mnie blisko siebie. Weszliśmy w jakiś ciemny korytarz. Śmierdziało tam krwią. Spojrzałam na mojego Pana.

- Jestem trenerem ludzi którzy biorą udział w nielegalnych walkach. - Powiedział z uniesioną głową.

- Czyli masz również inne zainteresowania oprócz bicia i gwałcenia niewinnej dziewczyny... - Mruknęłam pod nosem.

- Udam, że tego nie słyszałem. Zanim wejdziesz, nie pokazuj strachu. Inaczej będą z Ciebie drwić a ja Ci nie pomogę. - Wyszeptał i otworzył ciężkie metalowe i drzwi.

Było to duże pomieszczenie gdzie dosłownie lała się krew. Poziom mojego strachu gwałtownie wzrósł. Od razu uwagę na nas zwróciło wiele osób.

- Lee Jong Suk! Miło Cię znowu widzieć, ale kim jest ta dziewczyna? - Zapytał Koreańczyk z dużą blizną pod okiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Lee Jong Suk! Miło Cię znowu widzieć, ale kim jest ta dziewczyna? - Zapytał Koreańczyk z dużą blizną pod okiem.

- [T.I], moja dziwka. Nie mówcie do niej po koreańsku bo i tak nie zrozumie - Powiedział beznamiętnie.

Znowu zabolały mnie jego słowa.

- Ej, mała! Ładne masz nogi, o której się otwierają ? - Zaśmiał się rudowłosy. Zaczęli śmiać się z komentarza tego typa.

- Zapytaj się swojej mamy, mamy te same godziny. - Powiedziałam ze spuszczoną głową.

-  Ty suko! - Walnął mnie tak mocno w twarz, że zaczęła lecieć mi krew z kącika ust. Czułam się poniżona.

- Debilu, nie przyprowadziłem tej szmaty abyś ją od razu bił. Jest tu bo mnie wkurwia, czas aby przekonała się czym jest walka o życie. - Powiedział Lee.

- No tak, słynny Lee Jong Suk ma problem z kobietami i aby je ogarnąć trzeba dać im porządnie w łeb! Ja chcę się z nią bić pierwszy!  - Odezwał się kolejny.

- Walka nie będzie wyrównana. Przyprowadźcie Jisoo, zaczynamy prawdziwą walkę na śmierć i życie.

Na słowa mojego Pana zamarłam. Walka na śmierć i życie?! Ja nie chcę!
Jong Suk podszedł do skrzyni i coś z niej wyjął. Po chwili pokazał mi trzy rzeczy: pistolet, nóż i scyzoryk.

- Wybieraj. - Powiedział poważnie.

Spojrzał na mnie wyczekująco, ja ani drgnęłam. Spojrzałam się na niego błagalnym wzrokiem.

- Zasada 11. Twój Pan zawsze ma rację. Nie zginiesz, na pewno nie dzisiaj.

Chciałam wierzyć że nie umrę. Ale Jong Suk sam nie do końca mówił prawdę. Nie mógł przewidzieć czy umrę lub nie. Nie pewnie wzięłam nóż.

- Wprowadzić ją!

Moim przeciwnikiem była Koreanka Jisoo. Była tak samo przerażona jak ja.
Dziewczyna uniosła rękę, gdzie trzymała pistolet. Wytrzeszczyłam oczy i od razu zrobiłam unik. Nie trafiła we mnie. Z trudem udawało mi się uniknąć ran. Niestety w pewnym momencie za późno zareagowałam i trafiła w moją rękę. Krzyknęłam i złapałam za bolące miejsce. Ujrzałam na swojej ręce czerwoną ciecz. Dziewczynie skończyły się naboje, wykorzystałam moment i podbiegłam do niej. Przyłożyłam  jej nóż do gardła, ale nie potrafiłam jej zabić. Próbowałam ją skrzywdzić ale nie potrafiłam. Była taka sama jak ja. Uwięziona jak ptaszek w klatce, niewinna i bezbronna.

- Jeden ruch i wygrywasz. - Podszedł do mnie Jong Suk. - Chcesz żyć, prawda?

- Nie umiem... -  Chlipnęłam, dalej trzymając nóż przy gardle Jisoo.

- Ona by Cię już dawno zabiła. - Dotknął mojego ramienia. - Zrób to, [T.I].

Łzy spływały mi po policzkach. Szybko przejechałam nożem po jej szyji. Wydukałam ciche "Przepraszam" i póściłam jej ciało na ziemię.

- Mówiłem że nie zginiesz. - Uśmiechnął się.

- Nienawidzę Cię! - Chciałam wbić mu nóż w brzuch, ale energicznie wyrwał mi go z ręki.

- Nie tylko ty jedyna. - Uśmiechnął się bezczelnie. - Ludzie umierają codziennie, dorośnij w końcu.

- Mam nadzieję że Ty też pewnego dnia umrzesz... - Powiedziałam cicho.

Popchnął mnie, po czym stanął przed szeregiem chłopaków.

[...]

To tyle!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To tyle!

Try to Love me | Lee Jong Suk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz