Byłam już zmęczona, bardzo zmęczona. Jechaliśmy już ponad 3 godziny. Krajobraz za oknem ciągle się zmieniał.
Nie zamieniałam z Zayn'em ani jednego słowa. To znaczy on do mnie mówił, ale ja nie zamierzałam mu odpowiadać.
- Nic Ci nie zrobię.. - powtórzył po raz kolejny. - chcę tylko, abyś była bezpieczna.
- W domu byłabym bezpieczna - odpowiedziałam wkurzona.
- Nie, nie byłabyś.
- Byłabym! Byłabym gdybyś nie zaczął do mnie pisać, a ja głupia bym Ci nie odpisała! - zaczęłam krzyczeć.
Zayn'a usta ułożyły się w cienką linię. Zaczął zwalniać, aż w końcu zatrzymał się na poboczu.
- Nie zauważyłaś tych dziwnych rzeczy.. - zaczął, ale mu przerwałam :
- Co, może ty jesteś Hagridem i powiesz mi, że jestem czarodziejem? - zakpiłam.
- Nie, Li. - powiedziałam spokojnie. - Twoich rodziców ciągle nie ma w domu, a jak są to mało ze sobą rozmawiacie. Sama mi to pisałaś. Zbytnio ich nie obchodzisz. A wiesz jaki jest tego powód?
- Może taki, że mają dużo pracy? - warknęłam.
- Nie, oni nie moją wcale aż tak dużo pracy.
- No to proszę bardzo, oświeć mnie dlaczego moi rodzice są tak mało w domu - spojrzałam na niego poirytowana. Czy on myśli, że pozjadał wszystkie rozumy?
- Ponieważ nie mają swojej własnej firmy, tylko gang. Gang, który konkuruje z gangiem do którego ja należę. - powiedziała patrząc mi w oczy.
Ponownie mnie zatkało. To nie może być prawda.
___________
Hello x
chcecie dzisiaj jeszcze jeden rozdział? :)