5

9.9K 1K 425
                                    

Aidan uniósł brwi do góry w taki sposób, że sprawiał wrażenie całkiem zadowolonego z tego, że znów posunęłam się o kilka słów dalej, omijając temat tego, co chciałby zamówić. Chłopak ponownie przysunął się odrobinę bliżej i oparł głowę o splecione palce. W tamtej chwili wyglądał dość zabawnie, próbując udawać zupełnie poważnego, kiedy uśmiech usilnie wkradał się na jego usta, a włosy stale tworzyły wielki nieład. Blondyn odchrząknął krótko, zasłaniając chwilowo swoje usta zaciśniętą dłonią, co dodało mu dość wiele do jego udawanej powagi.

- W czym mogę ci pomóc? — zapytał, a jego oczy, jakby odrobinę się zaświeciły.

Nabrałam powietrza w płuca, po chwili powoli je wypuszczając.

- Mam dosyć mojej rutyny — wyrzuciłam z siebie, przymykając powieki w momencie, w którym szybko tego pożałowałam. 

Zawsze, gdy prosiłam kogoś o pomoc czułam się z tym niesamowicie źle. Wstyd zalewał moje ciało, a ja nie znosiłam tego uczucia na tyle, że prośby o ratunek zostały zupełnie wykluczone przez mój plan dnia. Od dziecka, nawet gdy potłukłam filiżankę, a kawałki szkła mogły bez problemu wbić się w moje palce, za wszelką cenę nie pozwalałam nikomu posprzątać tego za mnie. Nie śniło mi się nawet, żeby moja mama podała mi wtedy do ręki zmiotkę, czy pokierowała wzrokiem na pominięte części porcelany, po prostu uparłam się na to, że wszystko musiałam zrobić sama. W tamtej chwili nie było inaczej, a wszystko pogarszał fakt, że ledwo znałam Aidana w momencie, w którym już po raz drugi poczułam się ze sobą źle.

Chłopak skinął głową.

- Utknęłaś na bezludnej wyspie — skwitował krótko, po czym jednym ruchem złapał za cukierniczkę i wysypał na świeżo umyty stolik trzy łyżeczki cukru, tworząc białą, kryształową górę. Aidan spojrzał na mnie mimochodem, unosząc kąciki ust do góry, po czym swoją łyżeczką do kawy zrobił w stosie cukru mały okrąg, oddzielając od niego resztę i przesuwając niepotrzebną ilość na boki. - Tak samo, jak Chuck Noland. Znasz taki film, Cast Away? — wtedy blondyn znów odchylił się do tyłu, zakładając ręce za głowę, a ja poczułam niewielkie poczucie deja vu, które odrobinę mnie rozbawiło.

Mimo wszystko zamrugałam kilka razy, wyraźnie zbita z tropu, obserwując ten bezbłędny rysunek z cukru. 

- Bezludnej wyspie? — powtórzyłam, próbując zrozumieć jego przekaz. - Dlaczego bezludnej wyspie? — zapytałam, zgarniając włosy za ucho i kładąc łokcie na blacie stolika.

Wtem Aidan usiadł prosto tak, jak zawsze, gdy zaczyna coś opowiadać, odpiął guzik od swojej koszuli i  zepsuł swoją fryzurę, próbując upodobnić się do głównego bohatera filmu. 

- Ja jestem Chuck Noland — tu wskazał palcem na siebie — a ty jesteś Layla Farley i mamy ze sobą mnóstwo wspólnego.

Zaśmiałam się krótko, a chłopak po chwili namysłu zaczął mówić dalej.

- Z tą różnicą, że ja naprawdę na tej wyspie utknąłem, a ty ją sobie stworzyłaś — wytłumaczył, wskazując łyżeczką na wyodrębniony okrąg. - Nie dopuszczasz do siebie nikogo, przez co stworzyłaś swoją własną, bezludną wyspę — zauważył, spoglądając przez chwilę w stronę kolorowych rybek. - Ułożyłaś swój plan dnia, który pozwala ci na niej przetrwać i po jakimś czasie jesteś do niego tak przyzwyczajona, że przestałaś już nawet myśleć o jakiejkolwiek ucieczce.

Spojrzałam na Aidana, w tle usłyszałam dzwoneczek przy drzwiach, słońce zaszło za chmury, a mimo to, wszystko wydawało mi się o wiele bardziej jasne, niż jeszcze parę chwil wcześniej. 

- Jest jeszcze jedna różnica — dodał, próbując okiełznać swoje włosy i zapinając guzik od koszuli. - Ja, jako Chuck, rzecz jasna, rozmawiam z kamieniami, a ty wydajesz się jeszcze trzeźwa umysłowo i nie wdajesz się w dyskusje z filiżankami.

Let Me In PREMIERA 22.02.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz