I chociaż nie wiedziałam, co powiem moim rodzicom, kiedy będę chciała wyjść z domu po godzinie dwudziestej pierwszej, nie znałam wymówki na to, że po prostu spotykam się z chłopakiem, który raz zabrał mnie raz do wesołego miasteczka, nie wiedziałam, co tak naprawdę mnie czeka, to okropnie chciałam znać tę tajemnicę, która kryła się za chłopakiem i codziennie coraz to bardziej zatapiała się w jego wnętrzu. Pożałowałam każdej chwili, w której blondyn powoli odkrywał swoje karty, a ja nie chciałam widzieć całej jego talii.
Łączyłam każdy najdrobniejszy szczegół, każdy minimalny ślad, który po sobie zostawił nakreślając przed oczami jego obraz. To tak, jakby układać puzzle z brakującymi częściami układanki, z czasem robi się to frustrujące, a szukanie zaginionego elementu to jedna, wielka niewiadoma. Nigdy nie wiesz, czy znajdziesz go za szafą, czy wrzuciłeś go przypadkiem między niepotrzebnymi rzeczami do kartonu, do którego nigdy już nie zajrzysz.
Jakaś część mnie znała już odpowiedź na wszystkie te pytania, które układały mi się w głowie, jednak żadna z nich nie miała na tyle odwagi, żeby do nich dosięgnąć.
Nigdy nie czekałam na koniec dnia, zawsze uważałam, że powinnam czerpać z chwili jak najwięcej i pilnowałam zegarka głównie po to, żeby podążać za swoim planem, nigdy nie odliczałam do końca. Na lekcji, chociaż większość uczniów siedziała z nosem między wskazówkami i znużenie wyczekiwała dzwonka, ja w tym samym czasie twierdziłam, że chcę wykorzystać te minuty jak najlepiej. Tego dnia co chwila, spoglądając w stronę zegara, ani przez sekundę nie poznawałam samej siebie. Jakaś część mnie mocno chciała, żebym zakończyła już swoją zmianę, a wkraczanie w wir pracy nie zabierało mi czasu, co zazwyczaj robiło w mgnieniu oka. Byłam kłębkiem nerwów, który balansował na wietrze, co chwilę zmieniając mój humor. To wszystko tamtego dnia wydawało mi się nie na swoim miejscu, a ja po prostu do tego nie przywykłam.
Chociaż od domu do kawiarni dzieliła mnie naprawdę krótka droga wydawało mi się, jakby były to okropnie długie kilometry, z którymi przyszło mi się zmierzyć. Około godziny dwudziestej, kiedy słońce zaczęło zachodzić coraz szybciej nerwy narastały we mnie z każdą sekundą bliżej umówionej godziny. Próbowałam ułożyć w mojej głowie wymówkę na wypadek, gdyby rodzice przyłapali mnie na wymknięciu się z domu. Nigdy nie wychodziłam po zmroku, nie stwarzałam problemów i zawsze mocno trzymałam się zasad.
Jednak im dłużej nie przekraczałam ustalonych mi granic, tym bardziej chciałam nakreślić je po swojemu.
— Jak się czujesz, mamo? — spytałam, kiedy kobieta zmierzała w stronę swojego łóżka ze stosem gazet pod pachą. Tego wieczora miałam o tyle szczęście, że tata znów pracował na nocnej zmianie, a do domu wracał dopiero wczesnym rankiem.
— Całkiem dobrze, na pewno lepiej, niż rano — powiedziała przez nos, pociągając po chwili nosem. — Szykujesz się już do łóżka?
Zaśmiałam się krótko, kręcąc głową.
— Rany, mamo, mamy prawie dwudziestą pierwszą. Ludzie w moim wieku dopiero zaczynają trzeźwo myśleć i wymykają się z domu na domówki — parsknęłam, opierając się o framugę i obserwując, jak mama trzepie swoje poduszki.
— Trzeźwo? — powtórzyła prześmiewczo, a jej wyraz twarzy niemalże krzyczał, że wcale się z tym nie zgadza. — Wydaje mi się, że to świetna pora na nietrzeźwość. Całe szczęście, że ty nigdzie się nie wybierasz, Layla. Jesteś naprawdę grzecznym dzieckiem, cieszę się, że jestem twoją matką — uśmiechnęła się szeroko, próbując mnie rozbawić, a po chwili podeszła bliżej i złożyła krótki pocałunek na moim czole.
— A właśnie, że się wybieram — odpowiedziałam szybko, na co kobieta ściągnęła swoje brwi. — Wychodzę na randkę z workiem na śmieci — wytłumaczyłam się, kiedy mama obiema nogami była już w łóżku. Podeszłam bliżej, by szczelniej okryć ją kołdrą i podać do rąk ulubiony magazyn. — Możesz być spokojna, wrócę do domu wcześnie i nie będzie mnie dalej, niż przód domu.
CZYTASZ
Let Me In PREMIERA 22.02.2023
Novela JuvenilVincent van Gogh przychodzi do dziewiątego stolika każdego dnia... Layla to dziewczyna, która trzyma się ustalonych przez samą siebie zasad. Wszystko, czym się zajmuje, musi być zrobione perfekcyjnie. Każda zmierzająca w nieoczekiwanym kierunku sytu...