Blake'a obudziły niesforne promienie słońca, które irytująco świeciły mu prosto w twarz. Owe męczące światło wpadało przez niezasłonięte beżowe rolety. Chłopak mruknął coś niezrozumiale i przewrócił się na drugi bok, tym samym zasłaniając sobie twarz poduszką. Na jego nieszczęście to nic nie dało, z westchnieniem rezygnacji stwierdził, że już nie zaśnie. Powoli uchylił zasnute jeszcze snem powieki i z dezorientacja rozejrzał się po pokoju. Po chwili dotarło do niego, że przecież jest w mieszkaniu swojego przyjaciela Austina. Na tyle na ile mógł ostrożnie zwlekł się z łóżka rejestrując, że nigdzie nie ma jego butów. Wczoraj była niezła impreza aczkolwiek z tego co pamięta to on dużo nie wypił. Przynajmniej teraz nie męczy go kac i jest w stanie normalnie, jak na niego funkcjonować.
Po pewnym czasie poszukiwań swoje obuwie znalazł, proszę o oklaski - na szafie. Blake wzruszył ramionami jakoś niespecjalnie zaskoczony i po chwilowej batalii z szafą zakładał już swoje błyszczące buty na nogi. Chłopak nie wiedział jak ani kiedy, ale pewnego razu po równie udanej imprezie po prostu obudził się z brokatem na butach. Tak oto białe obuwie w tym momencie wręcz mieniło się od błyszczącej substancji i gdzieniegdzie przystrojone ciekawymi rysunkami nie przypominało już tych samych butów, w których Blake wyszedł ze sklepu w dniu ich kupienia. Po krótkiej szarpaninie z szarą bluzą, która miała na celu założenie owego ciuchu wyszedł z pokoju i ruszył wzdłuż długiego korytarza.
- Znając życie Austin jeszcze nie wstał i nie ogarnął niczego.- pomyślał chłopak zanim wszedł do zagraconego salonu.
Pokój dzienny wyglądał jak pobojowisko, wszędzie walały się plastikowe kubeczki, na podłodze walały się pozostałości po konfetti, gdzieś po kątach leżeli jeszcze pół przytomni imprezowicze, z czego połowy z nich Blake w ogóle nie kojarzył. Wszędzie panował ogólny bałagan i rozgardiasz. Nawet jeśli to nie jego mieszkanie chłopak uznał, że nie będzie się z tym babrać i postanowił pomóc przyjacielowi trochę tu ogarnąć. I tak o to po 10 minutach mieszkanie było wysprzątane od jeszcze nie do końca kontaktujących ze światem gości.
- No moi kochani. - rzekł do przyjaciół znajdujących się w salonie - Przydałoby się tu posprzątać. - podniósł lekko głos aby być pewnym, że wszyscy zrozumieją przekaz.
- Ciszej pomiocie szatana. - warknął półszeptem Austin.
- Po raz pierwszy się ze sobą zgadzam. - zawtórował mu Cody.
Po chwili wszyscy zgromadzeni w salonie usłyszeli trzask drzwi frontowych i zaraz przy wejściu do pokoju pojawiła się czwarta postać.
- No to żeście wczoraj zabalowali. - mruknęła Tissaia kręcąc głową z dezaprobatą.
- Porażka. - odpowiedział jej Blake - No już, koniec odpoczywania, zbierać się z podłogi i do roboty! - krzyknął na dwójkę przyjaciół. Kiedy i to zawiodło klasnął w ręce aby ich popędzić. I właśnie to był jego błąd. Gdy niewyobrażalnie głośny hałas ( przynajmniej w mniemaniu Austina i Codiego ) dotarł do uszu jakże " pokrzywdzonych" jedynym ratunkiem przed niechybną śmiercią była natychmiastowa ewakuacja. Niestety Blake ogarnął się w sytuacji o te 3 sekundy za późno i tylko cudem jego szybki refleks uchronił go od oberwania poduszką w twarz. Ale to był dopiero początek tego co miało nastąpić. Gdy chłopak przyzwyczajał się do lekkich zawrotów głowy od szybkiego obrotu pozostałej dwójce udało się wstać. Potem jak z resztą się wszyscy domyślają rozpoczął się jakże emocjonujący pościg - Blake O'Hare kontra Cody Sherwood i Austin Moon. Uciekający chłopak w akcie zemsty porwał ze stołu przygotowane chwilę wcześniej przez Tiss tabletki na ból głowy i w akcie tryumfu zamachał nimi przed oczami pozostałej dwójki. Tak o to Blake zwinnie lawirował pomiędzy wściekłymi chłopakami, którzy nieudolnie próbowali odzyskać "cudowne lekarstwo". Gonitwa pewnie mogłaby trwać jeszcze dłużej gdyby nie Tissaia, która najeżona jak wściekła kotka stanęła na środku pokoju i lodowato stwierdziła, że koniec zabawy. Gdyby nie dzika furia ukryta w oczach dziewczyny, chłopcy pewnie ganiali by się dalej, ale zważywszy na to, że żaden z nich nie chciał narazić się na gniew przyjaciółki emocjonujący pościg stanął w miejscu.
CZYTASZ
Niebo Bez Aniołów
Підліткова літератураNikt nie jest do końca zły lub dobry. Tak jak świat nie jest czarno-biały. Czy w takim razie teoretyczne życie pośmiertne może dzielić się na niebo i piekło? Życzę miłego czytania. Ladymist868