-No nareszcie jesteście!-Alice zjawiła się w korytarzu zaraz po tym,jak weszli do domu.-Dlaczego nie odbierasz telefonu?!
Stała z rękoma opartymi na biodrach i groźną miną.
-Rozładował mi się.Coś się stało?
-Niee,coś Ty-rzuciła sarkastycznie-Oprócz tego,że znikasz na kilka godzin i nie raczysz nawet odebrać telefonu!
-A od kiedy Ty się tak o mnie martwisz?-zapytał,rozpinając płaszczyk córeczki.
Odpowiedź była jasna:odkąd zaczął wychodzić z Sue.
-A poza tym mówiłem,że padła mi komórka.
Alice była oburzona.
-Gdzie byliście?-przeszli do salonu.
-Mówiłem Ci przed wyjściem,ale Ty byłaś tak pochłonięta pracą...
-John,do cholery!Możesz odpowiedzieć normalnie?
-Na spacerze-odparł wlewając sok pomarańczowy do dwóch literatek.Jedną postawił przed sobą,a drugą podał Suzy.
-Więcej szczegołów?-Alice przechwyciła jego szklankę i popijała sok małymi łykami.
-Dobrze pani prokurator,między godziną 12.10 a 12.15 szliśmy ulicą Wall Street,potem koło 12.25 byliśmy w parku koło Centrum handlowego na...
Mężczyzna droczył się z żoną.Suzanne pochyliła głowę i zakryła usta dłonią,by nie widać było,że cała sytuacja ją bawi.
-John!-Alice nie wytrzymała-To takie dziwne,że chcę wiedzieć,co robiliście całe niedzielne popołudnie?
-Pokazywałem Suzy miasto.To chyba nie przestępstwo.
-Potrzebuję twojego podpisu na tych dokumentach dla Aliaxu.
-To nie może poczekać do jutra?
-Nie może.Muszę wysłać je jeszcze dzisiaj.Czekam w gabinecie-Alice wyszła.
-Przepraszam Cię,muszę iść,sama słyszałaś...
-Często się tak kłócicie?
-Często.Już przywykłem.
Sue zmarszczyła brwi.
Jak do czegoś takiego można przywyknąć?
John poszedł na górę,a dziewczyna wzięła się za przygotowanie jedzenia dla dziecka.
-Kto to?-John spojrzał na żonę,gdy usłyszał dzwonek do drzwi.
-Zamówiłam kolację.Możesz odebrać?
-Co zamówiłaś?
-Sushi,nasze ulubione.
John pomaszerował do drzwi.
Niedzielną kolację w domu państwa Smith zawsze stanowiło jakieś danie z ulubionej,zresztą bardzo dobrej i drogiej,restauracji.Alice nie była kurą domową i nigdy nie zajmowała się gotowaniem.
Wiodła wygodne życie i za nic nie chciała tego zmieniać.
-Suzanne,mam nadzieję,że lubisz sushi-Alice spojrzała na dziewczynę,rozpakowując starannie zawinięte danie.
-Jasne.
-Posadź Sophie do kojca i siadaj.
Kolacja z żoną Johna nie należała do najprzyjemniejszych.Sue czuła się jak na biznesowym spotkaniu.Atmosfera była dość sztywna.Suzanne pomyślała,że chyba będzie musiała się przyzwyczaić, o ile wogóle zdąży to zrobić,zanim Alice zmieni zdanie i wyrzuci ją z domu. Dzisiejszy wieczór był zupełnym przeciwieństwem wczorajszego.Na wspomnienie szalonych tańców z Johnem dziewczyna uśmiechnęła się i rozmarzyła.Przez chwilę była nieobecna duchem.
CZYTASZ
Zaczekaj na mnie!
Romance-John-szepnęła mu do ucha,czując nagły przypływ pożądania.-A Twoja żona? -Śpi.Nie martw się maleńka, nikt nie będzie nam dzisiaj przeszkadzał-przeniósł swój pocałunek na jej szyję i kierował się w dół tego jakże zgrabnego ciała. -Teraz jesteś tylko...