-John,chciałam zapytać,czy mogłabym wyjść dzisiaj na zakupy-Suzy nieśmiało weszła do jego gabinetu.
Dochodziła 12 w południe.
John wpadł do domu tylko na moment po jakieś ważne dokumenty.
Przekopywał właśnie cały gabinet w poszukiwaniu czarnej teczki.Zdjął wszystkie segregatory z wysokiego regału sięgającego sufitu i pootwierał szuflady dużego,sosnowego biurka.
Zdawał się być bardzo skupiony na tym,co akurat robił.
-Suzy,nie musisz pytać mnie o pozwolenie-odwrócił się i uśmiechnął się szczerze.
Och,najpiękniejszy męski uśmiech na całym świecie.
-Uznałam,że skoro dla Ciebie pracuję, to powinnam...-podeszła do biurka,na którym stał organizer z długopisami i ramka ze zdjęciem Sophie.To słodkie.
-Jeśli będziesz chciała gdzieś wyjść, po prostu mi powiedz.Nie widzę żadnego problemu.Nie jesteś przecież moją niewolnicą,chodź przyznam,że taka wizja pobudza wyobraźnię-wyraźnie się rozluźnił i uśmiechnął kusząco.
Praca 24/7 nie należała do najłatwiejszych.Sue przez cały czas była odpowiedzialna za cudze dziecko.
Wychowanie malucha to przecież trudna sprawa.A wychowanie go na dobrego i samodzielnego człowieka to najtrudniejsze wyzwanie,jakiego można się podjąć.
Sue nie była zwykłą opiekunką,która przychodziła rano i wychodziła wieczorem.Mieszkała z nimi pod jednym dachem.
Była pierwszą osobą,którą Sophie widziała rano i ostatnią,którą żegnała wieczorem.
Dziewczyna spędziła już tydzień w tym domu,a przez ten czas Alice ani razu nie kołysała córeczki do snu,nie bawiła się z nią,nie przytulała.Było tylko chłodne powitanie po przyjeździe z delegacji.Tyle.
Czy to biedne dziecko wogóle ma matkę?
-To o której chcesz jechać?-John wyrwał ją z rozmyślań.
-Słucham?-zdawała się być nieobecna.
-Zakupy.Coś kojarzysz?-przekomarzał się z nią.-Aż tak Cię rozpraszam?
Faktycznie,potrafił być rozpraszający.
-Wyjdę,kiedy tylko ktoś zajmie się Sophie.
-Gdzie ta cholerna teczka?-John po raz kolejny przeglądał stertę papierów zgromadzonych na biurku.
-Może pomogę Ci szukać?
-Sądzisz,że masz lepszy wzrok ode mnie?-zaśmiał się.-Może i racja,
przecież jesteś kobietą,a kobiety widzą wszystko.Nawet to,co tak naprawdę nie jest widoczne gołym okiem.
-Słucham?
Oboje byli w świetnym nastroju.
-Wspominałem tylko,że teczka jest koloru czarnego.
-Sprawdzałeś tam?-Sue wskazała na szafę stojącą w kącie i otworzyła ją.
-Nie.Wszystkie teczki powinny być na tym regale,ewentualnie w którejś z szuflad...
-Tego szukasz?-pomachała czarną teczką i zamknęła szafę.
-Tak,Suzy jesteś wspaniała.Gdyby nie Ty,szukałbym jej do wieczora-ucałował ją w policzek.-Za dwie godziny po Ciebie będę.
Spojrzała na niego pytająco.
CZYTASZ
Zaczekaj na mnie!
Romance-John-szepnęła mu do ucha,czując nagły przypływ pożądania.-A Twoja żona? -Śpi.Nie martw się maleńka, nikt nie będzie nam dzisiaj przeszkadzał-przeniósł swój pocałunek na jej szyję i kierował się w dół tego jakże zgrabnego ciała. -Teraz jesteś tylko...