🌸5🌸

216 47 70
                                    

Donghyuck potrzebował dobrych kilku sekund żeby zorientować się, dlaczego nie może się poruszyć ani nawet niczego powiedzieć. Kiedy wreszcie w pełni to do niego dotarło, dodając jeszcze mocny zapach perfum, który wtargnął się do jego nosa, zaczął wyrwać się z objęć Marka co najmniej agresywnie.  

Z ciasnego uścisku chłopaka cudem udało mu się wydostać jedną rękę, którą natychmiast wykorzystał do strzepnięcia dłoni Marka i odblokowania swoich ust.

Zlustrował go zdenerwowanym spojrzeniem. Spodziewał się, że zostanie odwzajemnione, ale Mark od początku zachowywał się dziwnie. Cholera, dziwnie to mało powiedziane. Co właściwie się działo?

- Co ty- 

Nie zdążył dokończyć, ponieważ dłoń chłopaka po raz kolejny znalazła się na jego ustach i to w bardzo mało delikatny sposób. Donghyuck nie wiedział już, czy wybuchowa mieszanka emocji to tylko złość. Jeśli miał być szczery, był bardziej zdziwiony i przerażony. 

Szczególnie, kiedy z naprawdę niewielkiej odległości obserwował ciemne i przepełnione niepokojem oczy Marka. Wędrowały wokół jego twarzy i korytarza, jakby chłopak poważnie czegoś się obawiał. Donghyuck pierwszy raz widział go w takim stanie.

Kiedy Mark, z wciąż bardzo rozbieganym spojrzeniem, już po chwili jeszcze mocniej przycisnął dłoń do warg rudowłosego, zdecydowanie przekroczył granicę. 

Okazało się jednak, że chłopak był o wiele silniejszy od niego. Donghyuck postanowił jednak się nie poddawać i, chcąc jak najszybciej wydostać się z jego uścisku, zaczął gwałtownie się szamotać.

Miał ochotę krzyczeć z bezradności, kiedy objęcia jeszcze bardziej się na nim zacisnęły, przez co chłopak został całkowicie przygnieciony z obu stron. O ile ścianę w ostateczności mógł jeszcze tolerować, to ciało Marka zdecydowanie nie wpisywało się w progi jego komfortu, który bardzo sobie cenił.  

Chłopak ani razu nie nawiązał z nim kontaktu wzrokowego, unikał go. Wciąż wodził nim za to raz w jedną, raz w drugą stronę, dodatkowo doprowadzając tym Donghyucka do niesamowitego zmieszania. Uciekał przed kimś? 

Nawet jeśli, nie chciał mieć z tym nic do czynienia. 

- Wypuść mnie, albo- Próbował wybełkotać, kiedy dłoń zamyślonego Marka odrobinę osunęła się z jego warg 

Natychmiast jednak wróciła na swoje miejsce, przez co Donghyuck mógł jedynie wydać z siebie ciche, zirytowane piśnięcie. Miał dość, nie chciał dłużej czuć na sobie jego obrzydliwego dotyku a już na pewno nie chciał wąchać odurzających perfum, które zostały nałożone na skórę chłopaka, tuż pod nosem rudowłosego. 

Kiedy znowu spróbował go odtrącić, cicho planując wydostanie spod jego uścisku jednej nogi albo chociaż kolana, by tym od razu zakończyć sprawę, z oddali usłyszał znajomy głos. 

- Mark! Mark, gdzie jesteś? 

Zaskoczony wzrok Donghyucka natychmiast powędrował na twarz Marka, który w tym momencie zrobił dokładnie to samo. Przez chwilę patrzyli sobie prosto w oczy, podczas gdy z policzków drugiego chłopaka stopniowo schodził cały kolor. Rudowłosy zmarszczył brwi, studiując przez chwilę drobne detale, przez które chłopak wydawał mu się naprawdę przerażony. Gdyby nie to, że był teraz zbyt zdziwiony tym wszystkim, pewnie poczułby satysfakcję. Nigdy nie widział go w takim stanie. Mocno zaciśnięte wargi, pospieszny oddech albo chociażby to, że wciąż nie odwracał od niego spojrzenia, przez co Donghyuck czuł, jakby coś skręcało mu brzuch.

- Mark!

Kiedy do uszu obu chłopaków po raz kolejny dotarł cienki, dziewczęcy krzyk, mimowolnie odwrócili głowy w jego kierunku. Korytarz. 

Two PerfumesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz