Rano było bardzo cicho. Nawet ptaszki nie śpiewały tak, jak co ranek. Śpiewały żałobną pieśń, zawodziły melancholijnie. Jakby coś się stało. Słońce zaszło za chmurami, wiał zimny wiatr, który otworzył stare okno w pokoju dziewczynki, budząc ją. Tak smutnego poranka Irene nie widziała od kilku lat. Nie można było dostrzec ani okruszka radości w tej szarej ulicy. Nawet kwiatek na balkoniku schował swoje płatki. Było słychać... ciszę. O dziwo bobaski nie płakały, nie dało się także usłyszeć stukania naczyń w kuchni. Świat dosłownie zamarł. Joohyun po cichu wyszła z pokoju. Na korytarzu było czuć ostry zapach lakieru do paznokci. Dziewczynka zapukała do gabinetu opiekunek.
- Proszę wejść. - otrzymała w odpowiedzi.
- P-pani Kim?
- Nie, Lee Seolhwa.
- S-słucham?
- A, tak, jestem tu za waszą byłą opiekunkę.
Kobieta była bardzo młoda, miała pomalowane usta na neonowy róż i paznokcie w tym samym kolorze. Na czubku głowy miała kucyka związanego za pomocą neonowozielonej gumki. Nie sprawiała wrażenia zbytnio przyjaznej.
- A co się stało pani Kim?
- A, więc tak ona się nazywa... pewnie wzięła sobie urlop, kto chciałby się użerać z dziećmi... ups, przepraszam! Nie to miałam na myśli!
- Pani Kim nie poszłaby na urlop bez powodu! Ona nas bardzo kocha!
- Słonko, każda tak mówi.
- Ale nie Kim Eunseo! Ona jest inna!
- Dobra, jak masz na imię?
- Ja... - dziecko zatrzymało się na chwilę. - Jestem Irene.
- Och, cóż za... w y j ą t k o w e imię. Czego chcesz? Jeść? Pić?
- Nic nie chcę.
- Słuchaj, macie tu może jakiś sklepik czy coś? Masz tu pieniądze, idź mi kup lakier, skoro ci się nudzi. Jakiś różowy, żebym mogła sobie jeszcze pomalować stopy.
Ohyda.
- Sklepik jest dość daleko...
- Masz nóżki? O! Masz! Nie martw się, poczekam. Wyglądasz na inteligentną, chyba nie wpie... to znaczy wpadniesz pod samochód?
- Postaram się.
- To już, leć, bo zaraz te małe wstaną.
Ta baba jest bezczelna
Joohyun założyła buciki i swój lekki płaszczyk. Gdy wyszła, owiał ją nieprzyjemny wiatr. Seolhwa pomachała jej przez okno. W drodze do sklepu minęła kilka tablic ogłoszeniowych. Spojrzała na jedną z nich.
Och, za tydzień przyjedzie cyrk... - zachwyciła się. - tak bardzo chciałabym tam kiedyś pójść...
Odeszła od tablicy i pobiegła do sklepu. Nie chciała podpaść tej nowej, jeszcze nie teraz. Niech chociaż pomyśli, że będzie posłuszna.
Wracając, zatrzymała się jeszcze raz przy ogłoszeniach. Przeczytała kilka klepsydr. Wzruszyła się, gdy zobaczyła, że niedawno umarła sześcioletnia dziewczynka. Ale po chwili serce jej zamarło. Zakuło ją bardzo mocno, zaczęła płakać. Poczuła rosnącą gulę w gardle. Usiadła na chodniku i ukryła twarz w dłoniach. Kim... Kim Eunseo? Jakaś inna, prawda? To nie może być ona przecież! Świat jest niesprawiedliwy! Nienawidzę cię, świecie, rozumiesz? Czy rozumiesz?! Czemu ja znowu jestem winna? Zresztą, kogo to obchodzi... . Płakała coraz głośniej, aż zrobiła się czerwona na twarzy.
- Czy zgubiłaś się? - zapytał przechodzeń.
- Nie, nie, proszę się zająć sobą, wszystko w porządku. - załkała i poczekała, aż odejdzie, po czym krzyknęła: - Nienawidzę cię, świecie! Boże, ciebie też już nie lubię! Nigdy ci nie zaufam, rozumiesz?! Nigdy więcej, wszyscy mnie oszukali! Dlaczego? Dlatego, że jestem małą, łatwowierną dziewczynką?!
Pobiegła zapłakana do domu i rzuciła opiekunce lakier na biurko. Chwyciła naszyjnik od pani Kim, kiedy weszła do swojego pokoju.
- Pani Kim, pani była moją jedyną mamą, co mam teraz zrobić? Dlaczego wszyscy mnie wystawili? Znowu zostałam sama, nie wiem, co robić...
CZYTASZ
THE WAR | SEULRENE
FanfictionO kamiennym golemie, który egzystował spokojnie i o tym, jak odnalazł kropelkę życiodajnej wody, która wydrążyła w twardej skale drogę do dawno skutych w niej emocji i uczuć. Książka w trakcie korekty i aktualizowania rozdziałów; przewidywana kontyn...