Siedemnastoletnia dziewczyna sunęła przez szkolny korytarz. Miała wysokie, czarne glany, krótkie, czarne spodenki i czarny t-shirt. Spod butów wystawały podkolanówki w czarno-białe prążki. Jej usta były pomalowane na bordowo. Pozostali uczniowie schodzili jej z drogi, nikt do tej pory nie odważył się jej przeszkodzić. A jednak, w końcu znalazła się taka osoba.
Ciężkie podeszwy stukały głośno o podłogę. Przeciwnik był już blisko. Szarpnęła drugą za rude włosy i przycisnęła ją do szafki. Zaniepokojone twarze zwróciły się w ich kierunku.
- Co jest, młoda? Nudzi ci się? - wysapała rudowłosej w twarz.
- Och, dlaczego tak uważasz? - zamrugała zalotnie.
- Masz się ode mnie odczepić, jasne? Czy zrozumiałaś, szmato?! - krzyknęła i rzuciła ją na ścianę, ta jednak zdołała nie ucierpieć.
- Hmm... Irene, tak? Myślisz, że mnie tak łatwo przestraszyć? Płonne nadzieje, kochana.
- Za dużo sobie pozwalasz, Kang. - wycedziła przez zęby.
- O, bo niby co? Bo zepsułam ci reputację agresywnej buntowniczki? Ojejku, to naprawdę koszmar! Kto się ciebie teraz będzie bał, hm? - zadrwiła i szturchnęła ją barkiem, odchodząc.
Joohyun zdążyła złapać ją za rękę i przyciągnąć do siebie.
- Nie myśl, że ujdzie ci to płazem. - wysyczała jej do ucha, po czym pozwoliła odejść.
Zaciekawione i zarazem przestraszone twarze uczniów wpatrywały się w czarnowłosą.
- Co jest z wami?! - wrzasnęła, doprowadzając ich do porządku i rozejrzała się po korytarzu, szukając kogoś.
- Irene...?
- Czego zno... wu? Co tam, Hyunka? - uśmiechnęła się na widok młodszej koleżanki.
- Ech, kolejne powitanie bez przeprosin...
- Wybacz. Powiedzmy, że się oduczyłam. Masz coś dla mnie?
- Tak, ale nie będziesz tym zachwycona. Przeczytaj to może później. - powiedziała cicho szatynka w kręconych włosach opadających na jej plecy i wręczyła czarnowłosej małą, zakurzoną kartkę.
- Uhm, dzięki. - schowała podarunek do tylniej kieszeni szortów. - Słuchaj, nie widziałaś Dahye?
- To nie ja chodzę z nią do klasy. - zaśmiała się młodsza.
- Nieważne. Leć już na lekcję, dziękuję.
Rozległ się dzwonek. Dziewczyny pobiegły w przeciwnych kierunkach, każda do swojej klasy. Młodsza na samą górę, a starsza - do piwnicy.
Joohyun usiadła w ostatniej ławce pod ścianą.
Nikt nie będzie tu na nią zwracał uwagi.
Dahye nadal nie było. Do sali wszedł już nauczyciel matematyki, pan Park. Dziewczyna nie lubiła go tak bardzo, jak nocnej opiekunki z przeszłości. Z niechęcią otworzyła zeszyt i zapisała temat lekcji.- Zanim zaczniemy, zrobimy powtórzenie z poprzedniego tematu. Czy jest ktoś, kto zechciałby przypomnieć o czym rozmawialiśmy wczoraj? - uczennica z pierwszej ławki podniosła rękę. - słucham, panno Kim.
- Więc, wczoraj rozmawialiśmy o...
- Dzień dobry!! Przepraszam za spóźnienie! - krzyknęła Dahye, wbiegając do sali.
- Jang... to już twoje drugie spóźnienie w tym tygodniu.
- Oj, wiem... ale przeprosiłam! - żałośnie broniła się blondynka.
- W ogóle cię to nie usprawiedliwia! Siadaj do ławki, bez dyskusji!
Joohyun zaśmiała się cicho. Spóźnialska usiadła obok niej.
- No i z czego rżysz? - warknęła.
- Ja? Ach, z niczego. - brunetka odchrząknęła i zakryła usta dłonią.
- Tak cię to bawi?
- Ostatnia ławka! - krzyknął nauczyciel. - Czy jesteście w stanie powtórzyć to, co przed chwilą powiedziała Yongsun?
Irene rzuciła okiem do zeszytu.
- Pierwiastki całkowite i pierwiastki wymierne jednomianu? - zacytowała.
- Dobrze, więc może zrobisz jakieś zadanie na tablicy?
- Co?! Znaczy: Słucham?! Pan mówi do Dahye, prawda?
- Tobie też nie zaszkodzi rozwiązać jakiegoś przykładu. Zgaduję, że już to potrafisz?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Wstała z krzesła i podeszła pod ścianę, czekając aż nauczyciel skończy pisać zadanie.
- Śmiało, rozwiązuj!
- Ja... - przerwał jej trzykrotny dzwonek, alarm pożarowy.
Takiego szczęścia dotychczas nie miała.
- Kochani, proszę, bez paniki. - powiedział pan Park do zadowolonych uczniów.
- Czy wydaje się panu, że którykolwiek z nas panikuje? Panika to ostatnia rzecz, która przyszłaby mi do głowy. - burknęła Joohyun spod tablicy.
- Daruję sobie tą uwagę, panno Bae. Proszę, wszyscy na boisko szkolne!
Młodzież wybiegła na zewnątrz. Wbrew pozorom, nie była to próbna ewakuacja, jak każdego roku. Zapalił się dach szkoły. Część uczniów zaczęła się niepokoić.
- Hyuna? Hyuna?! - wrzeszczała Irene. - Hyunka! Hej, ty! - krzyknęła do wysokiego chłopaka. - Widziałeś Hyunę?! Chodzisz z nią do klasy, tak?
- Chy... chyba jest tam...
- Hyuna! Nic ci nie jest?!
- Irene!
Padły sobie w objęcia.
- Irene, gdzie jest Dahye?
- Jest tutaj, wszystko z nią w porządku. Tak się o ciebie martwiłam... - westchnęła i wtuliła się w jej pachnące jaśminem włosy.
- Czy przeczytałaś już to, co ci dałam?
- Ach, całkowicie zapomniałam. - przyznała i sięgnęła do tylnej kieszeni po kartkę.
- Nie. Nie czytaj tego dzisiaj, dobrze? A przynajmniej nie teraz.
- Oczywiście.
- Hej... ty jednak potrafisz być całkiem miła.
- A czy ja kiedykolwiek byłam dla ciebie niemiła?
Młodsza odpuściła sobie odpowiedź i mocniej ścisnęła starszą.
- Chodźmy do Dahye.
CZYTASZ
THE WAR | SEULRENE
FanfictionO kamiennym golemie, który egzystował spokojnie i o tym, jak odnalazł kropelkę życiodajnej wody, która wydrążyła w twardej skale drogę do dawno skutych w niej emocji i uczuć. Książka w trakcie korekty i aktualizowania rozdziałów; przewidywana kontyn...