Przed chwilą wyszedłem w kierunku domu Rosji. Oczywiście z butelką wódki w ręku. Bez niej nawet nie ma po co do niego przychodzić.
Nie lubię Rosji. To idiota, a na dodatek myśli, że jestem jego przyjacielem. Nie mam do niego ani trochę szacunku. Chociaż często można się z niego pośmiać. Szczególnie, kiedy jest pijany. Raz prawie skoczył z balkonu, mówiąc, że nawet grawitacja go nie pokona.
Gdy byłem już na miejscu, nacisnąłem guzik domofonu. Chwilę czekałem przed wejściem, oglądając jego dom. Robi całkiem niezłe wrażenie. Jest dość duży i zadbany. Na parapetach stoją doniczki z kwiatami, a okna są umyte.
- Cześć Polsza! - przywitał mnie jeszcze trzeźwy Rosja, co jest mało spotykanym widokiem.
- Cześć! Przyniosłem wódkę - odparłem i podałem mu alkohol.
- Спасибо! (dziękuję) Dawno cię nie widziałem.
- Tak, jakoś nie miałem czasu...
- Dobrze, że jesteś. Wreszcie będziemy mieli czas, żeby trochę ze sobą porozmawiać!
No chyba nie.
- Węgry był zaproszony? - spytałem.
- Tak, już przyszedł. Chyba jest w kuchni - powiedział Rosja i zaprosił mnie do domu.
Zdjąłem buty w przedpokoju i powiesiłem kurtkę na wieszaku. Przyszło już kilka krai, które ze sobą rozmawiały, ale nie było pośród nich Niemiec. Na stole stały przekąski i kilka nieotworzonych butelek piwa. Nikt nie zwrócił na mnie szczególnej uwagi. Jestem 30 minut przed czasem, więc nie ma zbyt wielu osób. Tylko Japonia, Czechy, Słowacja i Węgry, który faktycznie był w kuchni.
Podszedłem do niego - palił fajkę, a dym wydmuchiwał przez otwarte okno.
- Podobno miałeś rzucić - powiedziałem.
- To było dawno i nieprawda - odparł. - Nie sądziłem, że przyjdziesz. Nienawidzisz imprez, szczególnie tych, których organizatorem jest Rosja.
- Muszę załatwić jedną sprawę... A ty? Czemu przyszedłeś?
- Nie wiem. - Węgry wzruszył ramionami i zaciągnął się dymem z papierosa. - Chyba po prostu lubię upijać się do nieprzytomności, przy okazji zapominając o tym beznadziejnym świecie - dodał po chwili.
Węgry to jedna osoba, którą lubię i która mnie rozumie. Zawsze mnie wspierał w trudnych momentach. Nie jest taki jak inni - samolubny i egoistyczny. Oboje nigdy nie mieliśmy łatwo, dlatego dobrze się rozumiemy.
- Chciałbym czasem wyjść spod tej maski - powiedziałem.
- Ja też... Nikt nie zna mnie tak dobrze, jak ty. Każdy myśl, że jestem taki szczęśliwy i radosny, że czerpie z życia garściami... Tak bardzo się mylą. - W oczach Węgier pojawiły się łzy. Doskonale wiem, o czym mówi. Mamy tylko siebie. Wszyscy uważają nas za bardzo beztroskich, a tak naprawdę jest zupełnie inaczej.
*
Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że przyjdzie tak wiele osób. W salonie, który wydawał się być całkiem duży, zaczęło się robić tłoczno i duszno. Kilka krai lizało się ze sobą na kanapie. Na dywanie były rozrzucone plastikowe kubeczki i podeptane kawałki chipsów. Przyjąłem najbezpieczniejszą pozycję, czyli stanie w kącie i gapienie się na innych. Przede wszystkim na Niemcy. Rozmawiał z Francją.
Co tak się śmiejesz idioto?! Jej żarty naprawdę Cię bawią?! - pomyślałem, patrząc na niego.
Jak skończy z nią rozmawiać to podejdę do niego.
- Polsza!!! - Podszedł do mnie pijany rusek.
O nie. Zaczyna się.
- Czemu się nie bawisz?
- Wiesz jakoś tak...
- Poczekaj. - Rosja sięgnął po butelkę wódki i nalał mi ją do pustego kubka. - Proszę!
- Nie, naprawdę dziękuję...
- Ze mną się nie napijesz?!
- Dobrze...
Rosja też sobie nalał, i to całkiem niemało. Gdy przechylił kubek i zaczął wypijać jego zawartość ja szybko wylałem swoją porcję do doniczki.
- Szybki jesteś - powiedział i poklepał mnie po ramienu. - Tak trzymaj! - krzyknął i odszedł, lekko się chwiejąc.
Już nigdy więcej nie przyjdę na jego domówkę.
Zobaczyłem, że Niemcy stoi sam. Moja szansa. Podszedłem do niego i oparłem się o ścianę.
- Cześć! - zacząłem.
- O, cześć! Dawno cię nie widziałem Polen. Co u ciebie?
- Dobrze, jak zwykle nuda i beznadziejna. - Niemcy się zaśmiał, ale to nie był żart. Gdy to zrozumiał, zarumienił się lekko zakłopotany.
No dalej, powiedz coś.
- Wiesz... - Niemcy wreszcie się odezwał. - Jeśli chodzi o drugą wojnę światową to naprawdę jest mi przykro... Żałuję tego co się stało...
Typowy Niemcy - zawsze za wszystko przeprasza, licząc na wybaczenie.
- Jasne, nie ma sprawy.
- N-naprawdę...?
Nie!
- Tak, przecież wybaczyłem Rosji. - (teoretycznie) - Dlaczego nie miałbym wybaczyć tobie?
Pora odegrać swoją rolę. Z kieszeni spodni wyciągnąłem telefon i sprawdziłem która godzina.
19:27
- Muszę załatwić jedną sprawę! Na śmierć zapomniałem! - krzyknąłem. - Muszę już iść.
- Poczekaj... - usłyszałem jak mówi, ale ja już szybkim krokiem kierowałem się w stronę przedpokoju.
Szybko ubrałem kurtkę i buty. Wyszedłem z domu Rosji.
Wszystko idzie zgodnie z planem.
![](https://img.wattpad.com/cover/213334193-288-k999631.jpg)
CZYTASZ
Plan idealny
Short StoryZranili mnie. Najpierw Cesarstwo Niemieckie potem Rzesza. Od lat się nade mną znęcali. Teraz przyszła pora na mój ruch. Plan jest prosty: Wiem, że Niemcy już dawno jest we mnie zakochany. Więc dlaczego nie wykorzystać to przeciwko niemu? Mogę go w...