• punkt 11

2.9K 170 300
                                    

Nie jestem potworem.

Prawda?

Nie, oczywiście że nie.

Chyba...

Moje buty rytmiczne uderzały o chodnik.

Przecież mu się należy. Zasłużył sobie na takie traktowanie. To on jest potworem, a nie ja. Węgry nie ma racji.

Szkoda tylko, że nasze spotkanie nie przyniosło zbyt wielu korzyści. Nawet nie zdążyłem go przeprosić za tamto, a na dodatek dowiedział się jeszcze o moim związku z Niemcami. Oczywiście Austria musiał mu to wypaplać. Niby mu wszystko wyjaśniłem, że to plan i nie wyszedłem na wielbiciela rodziny germańskiej, ale teraz uważa, że jestem jakiś popieprzony. Naprawdę jego nie rozumiem, czy on nie chce zemsty? No trudno, na pewno jeszcze będzie czas, żeby wszystko sobie na spokojnie wytłumaczyć.

Stanąłem przed domem Niemców. Zaprosił mnie na film, a ja jako idealny chłopak nie mogłem odmówić. Jeszcze trochę. Myślę, że już naprawdę jest we mnie mocno zakochany. Oczywiście im dłużej z nim będę tym boleśniejsze będzie zerwanie, ale przecież nie mogę z nim być wiecznie. Jestem z nim już kilka tygodni, więc myślę, że niedługo dostanę swoją nagrodę.

Po naciśnięciu dzwonka i odczekaniu paru chwil moim oczom ukazał się Niemcy.

- Cześć - powiedział ciepło i pocałował mnie w czoło.

- Cześć - odparłem i wszedłem do jego domu.

Zamknął za mną drzwi, a ja się rozebrałem. Niemcy schował moją kurtkę do szafy.

W domu Niemiec panował przyjemny zapach. Taki świeży. Było tu czysto do bólu. Buty miał poukładane w równych odstępach, wszystkie wypastowane. Na półkach nie dało się ujrzeć nawet odrobiny kurzu. Sam dom był bardzo nowoczesny. Ściany poktywała biała farba. Korytarz rozświetlała mocna lampa, która dawała jasne, niebieskie światło. Wszystko wyglądało tak, jak okładka katalogu z Ikei.

- Co chcesz obejrzeć? - spytał.

- Może jakiś kryminał? - odparłem.

- Na pewno jakiś znajdę. Tylko jeszcze przygotuję popcorn.

Niemcy poszedł do kuchni, a ja za nim. Wziął niewielkie opakowanie, w którym były ziarna kukurydzy i wsadził je do mikrofali na dwie minuty. Oparłem się o kant blatu. On zaczął bawić się swoim zegarkiem na nadgarstku. Nie patrzył na mnie, ale ja na niego tak. Jego limo pod okiem zniknęło, a twarz nadal pozostała nieskazitelna. Tylko ciągle zastanawiam się jaka jest historia blizny, przecinającej jego brew. Jestem ciekaw tej okrutnej lekcji zaserwowanej przez życie.

- Skąd masz tą bliznę? - Nie wytrzymałem.

Przestał bawić się zegarkiem. Podniósł swoją głowę i popatrzył się na mnie. Uśmiechnął się.

- Już mówiłem: okrutna lekcja zaserwowana przez życie.

- No ale chcę poznać jej historię - uściśliłem.

- To nie jest miła historia.

- Nie obchodzi mnie to.

- Mówiąc: "To nie jest miła historia" miałem na myśli: "Nie chcę Ci tego mówić i przestań być taki ciekawski."

- No dalej - drążyłem temat. - Muszę znać prawdę.

- Nie, to nie jest warte opowiedzenia.

- To nie jest miłe czy warte opowiedzenia? - spytałem.

- To i to.

- Ale mi opowiesz, prawda?

- Nie.

Plan idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz