Rozdział 2

45 8 2
                                    


- Wstawaj! - Blair poczuła jak ktoś uporczywie ciągnie ją za kosmyk włosów. Nim zdążyła otworzyć ociężałe powieki, ziewnęła głośno przeciągając ramiona.

- Wchodzą do każdego sektora, zaraz będą u nas. Ubieraj się! Musisz być gotowa! - Esme stała na przeciwko, wpatrując się w swoją współlokatorkę. Zbliżyła się nieco do Blair, trzymając w dłoniach stos ubrań.

- Wybacz, sen pomógł mi zapomnieć o tym miejscu - odparła ponuro, nie przejmując się zbytnio całą sytuacją.

- Więc wróć do szarej rzeczywistości.

Blair mozolnie wysunęła się z łóżka, czuła jak posłanie wyciąga do niej ręce i każe wrócić.

- Ciężkie to odzienie - mruknęła. Sterta materiału przeważała jej ciało.

- Przynajmniej ciepłe - Esme wtuliła się w swój kożuch.

- Wstawać! - uzbrojony mężczyzna wtargnął do pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi. Zilustrował dziewczynki wzrokiem. Westchnął ociężale widząc, że Blair dopiero co zapina swój kożuch. - Zbiórka na zewnątrz - dodał łapiąc Blair za ramię. - Następnym razem masz być gotowa, zrozumiano? - wyszeptał, trzeszcząc przy tym na swoich szpiczastych zębach.

Dziewczynka przełknęła głośno ślinę i pokiwała głową na znak, że informacja do niej dotarła.

Płatki śniegu delikatnie opadały na przemarznięty nos Blair. Wiatr wbijał swoje szpony w rozgrzane lica. Nastała cisza, słychać było przechadzkę jednego z mężczyzn, śnieg pod jego stopami pękał niczym szkło. Zima to piękna pora, śnieg, który jest biały, odbija światło i sprawia, że wszystko staje się jaśniejsze. Nawet, gdy ciemność zaczyna dzień i go kończy, mimo panującego mroku, wciąż czuć magię, która pod postacią różnych kształtów, spada prosto z nieba. Babka Blair mawiała iż zima pochłania naszą duszę, można w niej utknąć, nie dostrzegając wiosny. Dziewczynka nigdy nie doszukiwała się głębszego znaczenia tych słów, ale teraz będąc w obozie zauważyła, że wszyscy tutaj są chłodną zimą, zamkniętą szczelnie w zlodowaciałej klatce.

- Sektor pięć i cztery idzie za mną, reszta sektorów zostaje tutaj - oznajmił jeden ze strażników.

Blair czuła się jak wytresowane zwierzę, bojące się sprzeciwić swemu panu. I nie tylko ona sprawiała takie wrażenie, Esme również dreptała obok z ponurą miną.

- Chciałabym się pobawić w tym śniegu - wyszeptała Blair, chcąc rozweselić swoją koleżankę.

- Pomyśl, że będziesz na nim umierać - odpowiedziała obojętnie Esme. Dziewczynka wydawała się być pozbawiona jakichkolwiek emocji. Blair zastanawiała się, czy to na pewno tam sama Esme, którą poznała wczoraj. Jej energia i ekscytacja, dziś przerodziły się w marazm. Czarnowłosa postać przypominała teraz osobę, która przygotowywuje się do snu i za moment zapadanie w zimowy letarg.

Lubię twoją bezpośredniość - powiedziała po dłuższej analizie Blair.

Esme spojrzała na towarzyszkę, podnosząc lekko kąciki ust.

- Ja cię lubię za twoją... - Dziewczyna nie dokończyła. Szereg gwałtownie przystanął, a oczom dziewczynek ukazało się ogromne pole, wypełnione tarczami, w których powbijane wisiały strzały. Tuż obok stał stos słomianych, prowizorycznych kukieł.

- Ćwiczenia taktyczne, strategiczne, mobilizujące - zaczął jeden z mężczyzn. - Tego wszystkiego nauczycie się tutaj. Będziecie trenować od rana do nocy. Z przerwą na dwa posiłki. Nie obchodzi mnie to czy jest wam zimno, czy jesteście głodni lub czy coś was boli. Słabi będą od razu wydaleni, dajcie z siebie wszystko, jeżeli chcecie wstąpić w szeregi zacnego króla Aleshira.

Dwie KartyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz