- Wstawaj! - Blair poczuła jak ktoś uporczywie ciągnie ją za kosmyk włosów. Nim zdążyła otworzyć ociężałe powieki, ziewnęła głośno przeciągając ramiona.- Wchodzą do każdego sektora, zaraz będą u nas. Ubieraj się! Musisz być gotowa! - Esme stała na przeciwko, wpatrując się w swoją współlokatorkę. Zbliżyła się nieco do Blair, trzymając w dłoniach stos ubrań.
- Wybacz, sen pomógł mi zapomnieć o tym miejscu - odparła ponuro, nie przejmując się zbytnio całą sytuacją.
- Więc wróć do szarej rzeczywistości.
Blair mozolnie wysunęła się z łóżka, czuła jak posłanie wyciąga do niej ręce i każe wrócić.
- Ciężkie to odzienie - mruknęła. Sterta materiału przeważała jej ciało.
- Przynajmniej ciepłe - Esme wtuliła się w swój kożuch.
- Wstawać! - uzbrojony mężczyzna wtargnął do pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi. Zilustrował dziewczynki wzrokiem. Westchnął ociężale widząc, że Blair dopiero co zapina swój kożuch. - Zbiórka na zewnątrz - dodał łapiąc Blair za ramię. - Następnym razem masz być gotowa, zrozumiano? - wyszeptał, trzeszcząc przy tym na swoich szpiczastych zębach.
Dziewczynka przełknęła głośno ślinę i pokiwała głową na znak, że informacja do niej dotarła.
Płatki śniegu delikatnie opadały na przemarznięty nos Blair. Wiatr wbijał swoje szpony w rozgrzane lica. Nastała cisza, słychać było przechadzkę jednego z mężczyzn, śnieg pod jego stopami pękał niczym szkło. Zima to piękna pora, śnieg, który jest biały, odbija światło i sprawia, że wszystko staje się jaśniejsze. Nawet, gdy ciemność zaczyna dzień i go kończy, mimo panującego mroku, wciąż czuć magię, która pod postacią różnych kształtów, spada prosto z nieba. Babka Blair mawiała iż zima pochłania naszą duszę, można w niej utknąć, nie dostrzegając wiosny. Dziewczynka nigdy nie doszukiwała się głębszego znaczenia tych słów, ale teraz będąc w obozie zauważyła, że wszyscy tutaj są chłodną zimą, zamkniętą szczelnie w zlodowaciałej klatce.
- Sektor pięć i cztery idzie za mną, reszta sektorów zostaje tutaj - oznajmił jeden ze strażników.
Blair czuła się jak wytresowane zwierzę, bojące się sprzeciwić swemu panu. I nie tylko ona sprawiała takie wrażenie, Esme również dreptała obok z ponurą miną.
- Chciałabym się pobawić w tym śniegu - wyszeptała Blair, chcąc rozweselić swoją koleżankę.
- Pomyśl, że będziesz na nim umierać - odpowiedziała obojętnie Esme. Dziewczynka wydawała się być pozbawiona jakichkolwiek emocji. Blair zastanawiała się, czy to na pewno tam sama Esme, którą poznała wczoraj. Jej energia i ekscytacja, dziś przerodziły się w marazm. Czarnowłosa postać przypominała teraz osobę, która przygotowywuje się do snu i za moment zapadanie w zimowy letarg.
Lubię twoją bezpośredniość - powiedziała po dłuższej analizie Blair.
Esme spojrzała na towarzyszkę, podnosząc lekko kąciki ust.
- Ja cię lubię za twoją... - Dziewczyna nie dokończyła. Szereg gwałtownie przystanął, a oczom dziewczynek ukazało się ogromne pole, wypełnione tarczami, w których powbijane wisiały strzały. Tuż obok stał stos słomianych, prowizorycznych kukieł.
- Ćwiczenia taktyczne, strategiczne, mobilizujące - zaczął jeden z mężczyzn. - Tego wszystkiego nauczycie się tutaj. Będziecie trenować od rana do nocy. Z przerwą na dwa posiłki. Nie obchodzi mnie to czy jest wam zimno, czy jesteście głodni lub czy coś was boli. Słabi będą od razu wydaleni, dajcie z siebie wszystko, jeżeli chcecie wstąpić w szeregi zacnego króla Aleshira.
CZYTASZ
Dwie Karty
FantasyCienka linia stworzona przez Matkę Nature, pęka. Dwa znienawidzone królestwa stają ze sobą do walki. Ścieżka, którą obrała Blair nie była wcale taka prosta, a jej drogowskazy zaprowadziły dziewczynę w miejsca, o których nawet nie śniła... - „Teraz...