We Wrocławiu panowała, zaskakująco jak na jesień, bardzo słoneczna pogoda. Już od kilku dni nie padało, zmniejszył się smog nad miastem. Młodzież zaczęła coraz więcej czasu spędzać poza domem, przybywało też dużo turystów.
W mieszkaniu przy ulicy Ofiar Oświęcimskich piętnaście zielonooka, młoda kobieta przygotowywała farby i sztalugi. Wyłożyła na drewniany stół najpierw kolory ciepłe, potem zimne oraz pędzle. Dodatkowo przygotowała kubek z wodą i ręcznik.
Zapewne każdy pomyślałby co w tym może być dziwnego. Niestety mogło. W kubku nie była woda tylko trucizna, a w ręcznik był zawinięty nóż kuchenny.
- Jestem gotowa ! - pisnęła uradowana właścicielka mieszkania , a kobieta prędko przykryła narzędzie późniejszej zbrodni.
- Dobrze, możemy zaczynać. - podeszła do malutkiego taboretu i przysunęła bliżej sztalugi.- Może się napijesz? - wskazała na szklankę ręką .
- Podziękuję. - długonoga kobieta podeszła do okna wstawionego na prawą stronę by można było patrzeć na Rynek Solny .
Zielonooka pokazała jej pozę. Długonoga miała stać lekko obrócona , twarz miała być zwrócona do malarki. Kobieta zaczęła szkicować węglem sylwetkę oraz twarz. Na palecie zmieszała ze sobą kolory aby stworzyć barwę koloru skóry. Od razu przygotowała też farby na kolor włosów czyli czerń i brąz oraz na oczy - błękit.
- Magdo ? - spytała pani malarz - Czy mogłabyś odsłonić okno?
- Ale po co Wiki ? Na obrazi mam być tylko ja. Mówiłam ci przez telefon, że to prezent dla mojego ukochanego Roberta.
- Tak wiem, ale czy nie byłoby lepiej być na tle Wrocławia miasta spotkań? Przecież tu się poznaliście czyż nie?
- Masz rację jak zawsze- zaśmiała się pani Magda Ryjek
Teraz była okazja. Wiktoria Włoszczyzna , nie zdejmując rękawiczek jednorazowych, wzięła nóż i zaczęła zbliżać się do ofiary.
Rozpoczęło się polowanie.Wiktoria podeszła do Magdy, trzymając nóż za plecami. Uśmiechnęła się. Kobieta to odwzajemniła .
- To zabranie mi Roberta ! - malarka z całej siły wbiła nóż w brzuch pani Ryjek, a ona krzyknęła.
Bardzo pozwoli wyciągnęła narzędzie i wytarła sukienkę właścicielki mieszkania. Potem kopnęła ją z całej siły, kobieta poleciała na lustro. Pani Magdalena uderzyła z zawrotną siłą, szkło i krew była wszędzie. Dodatkowo pani malarz polała ją bezbarwną trucizną.Magdalena Ryjek nie żyła.
Jak gdyby nigdy nic się nie stało dokończyła obraz chowając tam też nóż. Obraz obsadziła w piękną srebrną ramkę i zostawiła na stole. Spakowała wszystkie swoje rzeczy i nadzwyczajnie wyszła zamykając za sobą drzwi.
Niespodziewanie z wnętrza jej torebki zaczął dzwonić telefon. Wiktoria lekko zirytowana po niecałej sekundzie znalazła swój telefon - czarną Motorolę E5 Plus. Na wyświetlaczu ukazał się napis imienia jej siostry Anastazji. Kobieta westchnęła ciężko.
- Nastka dzień dobry!- powiedziała Wiki- Co? Dobrze. Już do was jadę. Tak. Zobaczymy się za jakąś godzinę. Cześć!
Prędko zbiegła z czwartego piętra budynku na sam dół. Otworzyła drzwi i biegła do samochodu.
Wszystko wrzuciła do bagażnika, ostrożnie wsiadła za kierownice i powolutku odpaliła gaz. Popatrzyła na kamienicę i wyjechała z parkingu na drogę główną, która miała skierować ją do domu jej młodszej siostry oraz jej męża i dzieci.
CZYTASZ
pani malarz
Misteri / Thrillerhistoria dla osób o mocnej psychice +18 Olga Wietrzewicz dopiero co wprowadziła się do stolicy Dolnośląska, a już zaczęła pracę w Komendzie Wojewódzkiej Policji. Śledztwo prowadzi z przystojnym komisarzem Nikodem Brzozowskim. Do tego kontroluje ich...