I co teraz? Popłaczesz się ? [2]

25 0 0
                                    

Ashton pierdolony Irwin stał przede mną, tuż obok blond idioty.

Nie umiłam w to uwierzyć. 

Najlepszy przyjaciel mojego brata. Mój niedoszły chłopak.

To nie możliwe. 

Zamrugałam kilka razy w nadziei, że to wszystko było tylko przewidzeniem. 

Ale nie było.

Gapiliśmy się na siebie w totalnym szoku.

Żadne z nas nie potrafiło zacząć rozmowy, a atmosferę można było kroić nożem. 

W końcu jednak ciemny blondyn postanowił wziąć mnie za ramię na bok.

- Co ty tu robisz Chloe? - spytał lustrując mnie dokładnie wzrokiem - Nie widziałem cię jebane sześć lat.

- I chyba wyszło to nam na dobre nie prawdaż? - moja pewność siebie ulotniła się, by po chiwli powrócić  - Gdzie zniknąłeś? 

Podrpał się niezręcznie po karku. Wiedziałam, że chciał powiedzieć coś, czego ja zdecydowanie nie chciałam słyszeć. I miałam rację.

-  Wyjechałem stąd zaraz po...- urwał na chwilę - Zaraz po pogrzebie. Nie mogłem tu zostać, zwłaszcza, że wy też się wynieśliście. Gdzie się podziewałaś Chloe? Pisałem, dzwoniłem. Gdzieś ty była do chuja? 

- Wyjechaliśmy do Townsville - spuściłam wzrok.

Dobrze wiedziałam, że Irwin próbował się ze mną kontaktować. Do póki nie zmieniłam sobie numeru telefonu, codziennie miałam milion nieodebranych połączeń. 

W zasadzie sama nie wiem dlaczego nie chciałam z nim rozmawiać. 

Przecież kiedyś byliśmy całkiem blisko.

- Co u ciebie słychać w takim razie? 

Spojrzałam na niego z uniesioną brwią. 

Na pewno spodziewał się jakiś ckliwych wyznań, albo wylewu łez  zmojej strony. 

Co prawda dobrze wiedział, że zawsze byłam raczej twardą sztuką, to ostatni raz widział mnie w totalnej rozsypce na pogrzebie mojego brata.

- Pozmieniało się co nieco, ale to nie jest rozmowa na tą chwilę Ashton. Jest ciemno i zimno i ten palant - wskazałam na kolesia z okularami przeciwsłonecznymi - zaatakował mnie jakimś jebanym kijem. Rozpierdolił mi telefon.

Niemal tupnęłam nogą.

- Teraz poprposzę cię abyś była niezwykle cicho Chloe - wyszeptał mi do ucha - Przypatrz się mu i powiedz mi, co widzisz.

Prychnęłam w odpowiedzi. Chyba było logiczne co widziałam tak ? 

- Powiedz mi wprost o co ci chodzi - odszeptałam mu 

- Przypatrz się, co trzyma w dłoni.

Zamarłam. Tamten blondyn trzymał bałą laską, co mogło oznaczać tylko jedno. 

- Tak, Luke jest niewidomy. - oznjmił - Luke chodź tu do nas.

Ten potulnie przydreptał i stanął między mną i Ashtonem. 

Zaczęłam być bardzo poirytowana. Chciałam się tylko dostać do domu, aby znowu ignorować moją matkę i jej fagasa. Zjeść jakąś kanapkę, obejrzeć jakiś sitcom i pójść kurwa spać. Tyle. To wcale nie jest tak dużo. 

- Prezpraszam - niewidomy jak się okazało blondyn znowu się na mnie "spojrzał" - Nie chciałem cię uderzyć ani zniszczyć ci telefonu.

- Masz szczęście, że za dwa dni mam wypłatę. W przeciwnym, razie zaciągnęłabym cię do sklepu elektronicznego nawet teraz - warknęłam - Idę do domu. Mam tego dosyć.

But...I'm uselessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz