Stary Przyjaciel

56 3 11
                                    

Rita nie usłyszała słów, które Xavier przed chwilą powiedział ojcu o niej, gdyż była jeszcze trochę w dystansie od nich. Gerry powoli zaczął opuszczać broń po usłyszeniu, że to jest ta dziewczyna, która uratowała życie jego syna. Młoda kobieta będąc już w dość bliskiej odległości, zauważyła dwa ciała zmarłych mężczyzn oraz zakrwawioną twarz Ondulta. Nie spodziewała się tego widoku. Szczególnie gdy przebywał tam ten bezbronny i niewinny dziewiętnastolatek, którego ocaliła od kosmity. Gdy znalazła się już na wyciągnięcie ręki, spojrzała na myśliwych i zapytała:

— Chyba będę musiała zapytać co tu się wydarzyło, prawda? — przekierowała wtedy wzrok na chłopaka. Xavier nie wiedział co miał odpowiedzieć, dlatego był cicho i czekał niezręcznie aż jego ojciec coś powie. Po jakieś chwili, Gerry rzekł:

— To jest nieważne. To było trochę... osobiste. — mówił to z dość złamanym głosem, co Rita od razu usłyszała. Popatrzyła wtedy znowu na zwłoki rabusiów i podeszła do tego z opaską na oko. Ukucnęła i zbadała rany na jego ciele. Zrozumiała, że były myśliwy musiał się naprawdę rozwścieczyć, żeby zadać takie brutalne ciosy. 

— Nie dałeś mu żadnych szans na atak. A ja myślałam, że oni byli tymi prawdziwymi brutalami. — powiedziała to trochę żartobliwie, po czym przebiegła wzrokiem po Gerrym. 

Dziewiętnastolatek nie wiedział jakim cudem dziewczyna odnalazła go oraz jego ojca. Pomyślał, że to może przez to wykrzykiwanie na cały las, mające na celu odnalezienie krewnego. Wolał jednak zapytać.

— Jak ty nas tutaj znalazłaś? Moje krzyki były aż takie głośne? 

Rita spojrzała na Xaviera i zrobiła lekki uśmiech pod maską, po czym rzekła:

— Twoje wrzaski było słychać na cały las. Nawet ludzie z pobliskiej wioski byliby w stanie to usłyszeć. 

Chłopak czuł się trochę zawstydzony tym. Nie wiedział, że znowu zamaskowana chwyci uchem hałas wywoływany przez niego. Wyczuwał także troszkę niezręczności i nie wiedział do końca co odpowiedzieć.

— Heh, nic się nie stało akurat tym razem mi. Za to im... to inna bajka. — przemówił myśliwy z lekkim poddenerwowaniem w głosie.

Dziewczyna kiwnęła głową i rzekła:

— Mam nadzieję, że zrobiliście to co słuszne. — powiedziała, po czym zaczęła iść w stronę wyjścia z jaskini.

Gerry nie chciał aby odchodziła. W końcu nawet jej nie podziękował za uratowanie jego dziecka przed rabusiami.

— Zaczekaj! — krzyknął mężczyzna, a następnie Rita odwróciła się w jego stronę.

— Chciałem ci tylko naprawdę podziękować za obronę mojego syna przed tymi złamasami. Nie mogę ci pozwolić odejść jeszcze. Muszę okazać moją wdzięczność. Zapraszam ciebie do mojego domu. Dostaniesz nagrodę za ratunek, bohaterko. 

Młoda kobieta słysząc to, od razu wiedziała, że Xavier zmienił tok wydarzeń jakie się odegrały jego ojcu. Doceniła to, że nie był w stanie powiedzieć o prawdziwej historii jaka się zdarzyła. Czuła się trochę głupio z tym, że Gerry chciał ją wynagrodzić, w końcu był to tylko ludzki instynkt, który ją wołał aby mu pomogła. Natomiast była nauczona, aby zawsze akceptować podarunki od wdzięcznych ludzi, bo inaczej można dużo stracić. 

— Nie odpuści pan, prawda? — zapytała się z poważnym tonem w głosie.

 Były myśliwy kiwnął lekko głową na "tak".

— Masz gigantyczny dług u mnie. Nie mogę tak tego zostawić i zapomnieć. Zżerało by mnie sumienie, że nie mogłem się odwdzięczyć, a tego nie chcę. Dlatego zapraszam za mną. Muszę ci coś dać. — rzekł mężczyzna. Jego wyraz twarzy się trochę zmienił. Rozpacz, którą okazywał poprzez mimkę zmieniła się teraz w troszkę bardziej uśmiechniętą. Wciąż jednak czuł ten smutek, lecz chciał przynajmniej teraz tego nie okazywać.

Spisek BrokudyńskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz