Znajdował się na misji, uciekając myśliwcem przed wrogami. Jego kompani nie przeżyli. Za bardzo nie przepadał za nimi, został zmuszony do przyjęcia tej misji. W głębi siebie żałował ich utraty. Może i mocno go drażnili i denerwowali, ale nigdy nie życzył nikomu śmierci po za ludźmi z Imperium. Sam ledwo uszedł z życiem. Było to dla niego zbyt trudne zadanie do wykonania.
Dostanie się na główny statek Zarkona i zebranie jak największej ilości informacji. Leciał jednym ze statków wroga. Nie mógł nim polecieć do samej siedziby Ostrza inaczej ludzie Zarkona by wykryli ich położenie bazy. Wiele istot straciłoby życie. Byli jedynymi przeciwnikami, którzy sprzeciwili się Imperium Galry.
Otrzymał prawie śmiertelną ranę. Jeden z robotów postrzelił go w prawe ucho i miejsce blisko serca. Szybko i gwałtownie dyszał z małymi i krótkimi wdechami. Jego organizm potrzebował jak najszybszej pomocy. Niestety nie znał się za bardzo na medycynie i opatrywaniu ran. W Ostrzu zajmował się tym Thace. Posiadał tam swój gabinet lekarski.
Osoby lekko lub poważnie ranne udawały się właśnie do niego. Był ich jakby lekarzem. Teraz go bardzo potrzebował.
Musiał się udać w bezpieczne miejsce najlepiej gdzie nie wykryją ukradzionego statku. Miał specjalne urządzenie, dzięki któremu mógł się skontaktować z Kolivanem, aby ktoś z organizacji po białą grzywkę przyleciał.
Wysłał krótką i treściwą wiadomość. Wystarczyło chwile poczekać na odpowiedź. Nie musiał długo czekać. Już po paru minutach przed oczami ukazał się znajomy statek. Ucieszył się na jego widok.
Włączył program autodestrukcji myśliwca. Szybko założył maskę z kapturem i wskoczył na obiekt trzymając się za ranę znajdującą się na klatce piersiowej. Osoba w środku otworzyła wejście na górze.
Shiro wszedł do środka. Za sterami siedział Ulaz, jego stary, dobry przyjaciel. W tle za nami było słychać głośny wybuch aż musieli zakryć uszy. Mieli wrażliwy słuch szczególnie Shirogane. Z dwóch kilometrów potrafił usłyszeć zarys rozmowy. Taki się urodził. Miał nadzieje, że Thace skończył robić specjalne dla niego zatyczki do uszu.
- Nie wiedziałem, że przywódca zleci ciebie - mruknął beznamiętnie Galran.
- Akurat, aby ja byłem wolny i pod ręką - spojrzał na kilka sekund na przyjaciela, następnie zwrócił z powrotem wzrok przed siebie.
Usiadł przy zimnej ścianie, przy tym zdejmując maskę. Nakrycie pozostało na głowie. Wziął głęboki wdech. Zaskomlał. Ból z każdą chwilą się nasilał, formując się blisko płuc.
- Czy możesz... lecieć szybciej?
Gdyby miał swoją drugą połówkę , nie przechodziłby takiego piekła teraz. Z dnia na dzień pustka w jego sercu rosła.
- Tym razem aż tak źle? - zapytał zmartwiony stanem Takashiego.
Zakaszlał dużą ilością krwi. Ulaz dał autopilota. Skontaktował się z Thacem. Wziął komunikator do ręki.
- Thace, Shiro jest poważnie ranny. Przygotuj wszystko. Zaraz będziemy - w tle usłyszał kobiecy głos - Przestań podrywać Krolie! Wiem, że jest jedyną kobietą w Ostrzu, ale sam przecież wiesz, że nie szuka piątego koła u wozu!
W słuchawce usłyszał głośnie westchnienie. Miał rację, Galranka miała już męża i na dodatek prawie dorosłego syna. Takashi był ze stali. Rzadko mu się zdarzało, żeby poniósł klęskę na misji. Przyszykował się do lądowania. Pod nimi otworzył się parking specjalnie dla jego cacka.
Gdy wleciał do środka, wejście się zamknęło na dobre. Pomógł wstać przyjacielowi i udać się w kierunku gabinetu. Miał spory problem. To pomieszczenie znajdowało się na drugim końcu bazy. Na ich drodze stanął Antok, prawa ręka Kolivana.
- Szef kazał po ciebie przyjść i zabrać do Thace'a - był małomówny. Służył tylko warkoczykowi. Kiedyś mu uratował życie. Próbował mu się jakoś przez to odwdzięczyć.
Starszy Galran podszedł bliżej. Wziął białą grzywkę w stylu panny młodej. Posiadał duże mięśnie. Każdy by mu ich pozazdrościł. Z każdym nawet lekkim dotknięciem co raz głośniej skomlał. Gdzie znajduję się jego bratnia dusza?
Zaczął biec do pokoju Thaca. Nie zajęło mu to dużo czasu. Już po paru minutach byli na miejscu. Antok kopnął nogą drzwi, a te otworzyły się z hukiem. Lekarz podskoczył i opuścił chirurgiczne nożyce na podłogę. Bez słowa pokazał, gdzie miał go położyć
- Możesz iść powiadomić przywódcę, że wszystko jest pod kontrolą. Nie musi się martwić o Shiro.
Skinął głową po tym zniknął za drzwiami. Podszedł do rannego. Zaczął badać przyjaciela. Jedynie co zauważył to dziurę w klatce piersiowej, lejącej się z niej obficie krew i kawałek prawego ucha. Biedaczek. Jego uszy są bardzo wrażliwe, więc to miejsce najbardziej musiało go boleć.
- Dobra Shiro. Nie obejdzie się bez znieczulenia i podania ci zastrzyku, po którym nie obudzisz się przez najbliższe dwa dni, ale nie martw się po tym czasie powinieneś szybko wrócić do swojej dawnej formy.
Poklepał poszkodowanego po mechanicznym ramieniu. Skulił jedno ucho. Wiedział, że nie chciał tego słuchać tylko mieć to za sobą. Błagał go, aby jak najszybciej go już uśpił. Nie mógł wytrzymać. Oczy aż zaczęły się mu pocić. Przygotował strzykawkę z igłą. Najpierw wstrzyknął przeciwbólowe, a potem substancje z zawartością środków nasennych do ramienia. Po piętnastu sekundach przestał się ruszać i zasnął.
Teraz mógł się wziąć za robotę. Wziął nożyce do ręki i rozciął kombinezon pacjenta na pół tułowia. Będzie musiał skądś sprawić sobie nowy strój. Kiedy zobaczył głęboką ranę, podszedł pod szafkę po szczypce. Był ponownie przy Takashim. W ranie zauważył kawałek metalu. Musiał się tam dostać, gdy próbował się ratować. Po wyjęciu szkodliwego przedmiotu z ciała, przemył obrażenie zwykłą wodą. Zabrał dużą gazę oraz masę bandaży i przytkał do dziury. Będzie po tym niemała blizna.
Po opatrzeniu klatki piersiowej zajął się uchem. Poszło szybciej niż z tamtym. Shiro prawdopodobnie będzie miał problem ze słuchem w jednej części. Kiedy skończył, usiadł zmęczony na krzesło obrotowe i potarł dłonią obolałe oczy. Nie miał już nic do roboty. Musiał przeczekać dwa dni do obudzenia przyjaciela, aby przywitać go wśród żywych.
CZYTASZ
Partner Na Całe Życie // Voltron ✔
FanfictionKeith jest pół Galrą i betą. Dołącza do Ostrza Marmory za na mową Kroli. Jego matka chcę, by w przyszłości nie trafił na złą drogę. W organizacji natrafia na Shiro, czystej krwi Galrę i jednocześnie alfę. Czarnowłosy przy pierwszym spotkaniu z nim p...