Kylo przenocował w myśliwcu. Nie było tak wygodnie, jak we własnej kajucie na Finalizerze Hux'a, ale na pewno wygodniej niż na zimnej podłodze w świątyni, po której krąży duch pięknej Jedi z innej epoki.
Chłopak wyszedł z myśliwca i skierował się w stronę świątyni. Gdy dotknął ściany odleciał z niej kawałek czerwonego kamienia. Kylo Ren szybko wbiegł po schodach i rozejrzał się po korytarzu. Słońce dopiero wschodziło, więc nadal był ciemny. Włączył miecz świetlny, aby rozświetlić długi korytarz świątyni, lecz chwilę później przed nim pojawiła się kobieta, która poprzedniego dnia zrzuciła go z piętra. Wyciągnęła rękę przed siebie i już miała wyrwać mu broń, gdy on opuścił ją i podniósł ręce do góry.— Posłuchaj... – zaczął. Dziewczyna nadal była gotowa pozbawić go broni. – Przepraszam za to wczoraj. – miecz poleciał w jej stronę, lecz zamiast trafić do jej ręki przeleciał przez nią i upadł przy ścianie. Patrzyła na niego z nienawiścią, nadal miała wyciągniętą rękę jakby gotowa była i nim rzucić o ścianę. – Przepraszam. Snoke mnie do tego zmusił. Nawet nie zdążyłem się zastanowić. Proszę, wybacz mi...Rey...
Szatynka stała tam jeszcze chwilę, lecz później opuściła powoli dłoń. Odwróciła się i poszła w stronę rozgałęzienia korytarza.
— Chwila...
Kobieta odwróciła się. Na jej twarzy pojawiły się krople łez. Kylo w celu wytarcia ich wyciągnął dłoń przed siebie, lecz ta przeniknęła przez jej ciało. Jedi spojrzała mu w oczy, po czym zapłakała i zniknęła w niebieskiej mgle. Minęło parę minut, gdy Kylo Ren zorientował się, co tak właściwie się wydarzyło. Rozglądnął się już po nieco jaśniejszym korytarzu. Na jego końcu świeciło się coś niebieskiego. Chłopak był prawie pewny, że była to Jedi, która przed chwilą stała dokładnie przed nim. Powoli podszedł w jej stronę i usiadł obok niej. Dziewczyna miała zakrytą twarz dłońmi.
— Przepraszam za to wczoraj. – powiedziała po chwili. – Nie chciałam wyrzucić cię na zewnątrz. To miejsce tak na mnie działa. – Kylo spojrzał na nią. Wydawało mu się, że małej blizny przy oku nie było podczas ich wcześniejszego spotkania.
— Czy to...
— Tak, to blizna. – dotknęła miejsca, w którym znajdowała się rana. – Gdy świątynia zostanie zniszczona, ja umrę. Ona jest częścią mnie, ale ostatnio to się zmienia. Wysysa ze mnie moc i wchłania ją. Nie mogę się przed tym bronić, nie daję rady. Ona mnie kontroluje. - opuściła wzrok. Kylo spojrzał przed siebie i zamknął oczy. Postanowił, że będzie ją wspierać.
~~~
Rey siedziała na skale i medytowała. Minął rok. Kylo Ren przylatywał do niej co dwa tygodnie i razem rozmawiali oraz trenowali. Moc świątyni dawała mocno w znaki, lecz nie przejmowała się tym. Liczyły się tylko chwile spędzone z nim.
Lecz coś było nie tak. Widziała Rena dwa miesiące temu, a później tak jakby zniknął. Nie zginął, moc jej tak mówiła. Właśnie wtedy usłyszała huk silnika. Wyjrzała przez okno i spojrzała na mały myśliwiec Najwyższego Porządku. Wyszła z niego dobrze znana jej postać. Lecz Kylo Ren nie był ubrany tak, jak zawsze. Nie miał peleryny, także jego miecz świetlny miał inny kształt. Chłopak szybkim krokiem wszedł do świątyni. Rey zeszła ze skały i wyszła na korytarz. Chwilę później zobaczyła idącego w jej stronę Rena. Lecz tym razem był poważny. Nie przywitał się, tak jak zawsze. Ominął ją i wszedł do pokoju, w którym na skale siedziało ciało dziewczyny.— Co ty robisz? – spytała. Chłopak odwrócił się jak na rozkaz i spojrzał na nią.
— Nie mam zamiaru siedzieć tu i czekać, aż zginiesz. – stwierdził.
— Czekaj, ty chyba nie mówisz o... – zanim zdążyła dokończyć zdanie, chłopak przyklęknął obok dziewczyny. – Posłuchaj, nie możesz tego zrobić. Zginiesz, nie rozumiesz? – Ren zamknął oczy.
— Podjąłem decyzję, Rey. – uśmiechnął się.
— Nie, nie, nie! Ty niczego nie rozumiesz! – zaczęła przechadzać się po pokoju. – Posłuchaj, nie możesz tego zrobić. Nie zdążysz się uratować. – powiedziała próbując się opanować.
— Rey, posłuchaj mnie. Nie chcę dłużej być pionkiem Snoke'a. Moje miejsce jest wśród Jedi. – dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na bruneta.
— Jesteś po...stronie Jedi? – spytała, a w odpowiedzi uzyskała uśmiech. Chłopak odwrócił się i położył swoją dłoń na ramieniu dziewczyny. Zamknął oczy i użył mocy.
Rey coś ciągnęło do ciała. Świątynia zadrżała. Dziewczyna nie chciała, aby przyjaciel zginął, dlatego próbowała stawić opór, lecz moc była silniejsza. Jedi zniknęła w niebieskiej mgle.
Otworzyła oczy. Zachwiała się i upadła na ziemię, lecz w ostatnim momencie chłopak zdążył ją złapać. Zakręciło jej się w głowie. Przez lata była uwięziona w świątyni jako duch, a teraz z dnia na dzień znów powróciła do swojego ciała. Chciała usiąść, więc przyjaciel jej pomógł. Świątynia zadrżała, a z sufitu posypał się czerwony proch.— Kylo... – zaczęła, lecz chłopak jej przerwał.
— Mów do mnie Ben. – uśmiechnął się. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć złączył ich usta w pocałunku.
Gdy oderwali się od siebie, wielki czerwony głaz zablokował wyjście. Ben spojrzał prosto w oczy szatynki. Nie był smutny ani przerażony. Był szczęśliwy. Objął dziewczynę i zamknął oczy. Chwilę później poczuł silny ból i zatopił się w ciemność.
CZYTASZ
❝𝒛𝒂𝒑𝒐𝒎𝒏𝒊𝒂𝒏𝒂 𝒃𝒐𝒉𝒂𝒕𝒆𝒓𝒌𝒂 | 𝒓𝒆𝒚𝒍𝒐❞ ✓
Random❝- Chwila, nawet nie znam twojego imienia! - Dziewczyna odwróciła się i spojrzała mu prosto w oczy. - Po co ci one? Nie znajdziesz go w żadnej księdze Jedi o bohaterach! - Ostatnie słowo podkreśliła szczególnie. Szatynka zamknęła oczy i chwilę nic n...