– Jestem szczęśliwy, że mogłem być ojcem tak wyjątkowych młodzian. Każdy z was jest dla mnie powodem do dumy – mówi mężczyzna coraz słabszym głosem.
– Nie przemęczaj się mówieniem, ojcze– odzywa się mój najstarszy brat, ściskając jego dłoń.
– Chcę właściwie pożegnać się z synami – odpowiada, a na jego ustach pojawia się uśmiech.
Zagryzam mocno wargę, żeby tylko powstrzymać się od płaczu. Obiecałem sobie, że nie uronię ani jednej łzy. W końcu już od dawna było wiadomo, że król jest coraz bliżej odejścia z tego świata. Od dłuższego czasu jest schorowany, a do tego dochodzi też wiek. Powinienem być przygotowany, że wkrótce może nadejść ten dzień, jednak czy można być gotowym na śmierć rodzica?
Czuję, jak Taesung ściska moje ramię. Zerkam na niego i widzę łzy stojące w jego oczach. No tak, każdy z nas czuje teraz to samo.
– Zostawcie mnie z Taehwanem.
Przełykam ślinę. Nadszedł moment, w którym ojciec prosi o pozostanie następcy tronu. To ostatnia chwila, gdy mogę zobaczyć go żywego.
Z gulą w gardle obserwuję starszych braci kolejno podchodzących do łoża i żegnających się. Kiedy w końcu następuje moja kolej zbliżam się do niego. Dotykam jego rąk i pochylam głowę.
– Bądź silny, Taehyung. Słabi szybko tracą życie na tym świecie – mówi cicho ojciec.
Kiwam jedynie, bo nie jestem w stanie wykrztusić z siebie choćby jednego słowa. Taehwan kładzie dłoń na moim ramieniu, dając mi znak, że to już czas, bym wyszedł. Ostatni raz kłaniam się obecnemu władcy Efraim i opuszczam komnatę. Tuż za mną wychodzą straż i służba.
Zauważam, że pozostali bracia stoją naprzeciw siebie, tworząc korytarz przed drzwiami. Zajmuję swoje miejsce na końcu.
– Jak myślicie, kogo pierwszego skaże na śmierć? – odzywa się jeden z moich braci. Skupiam na nim wzrok, tak jak i pozostali. Zastanawiam się, co ma na myśli. – Nasz ojciec tuż po koronacji rozkazał zgładzić wszystkich swoich braci i ich potomków. Sądzicie, że z Taehwanem będzie inaczej?
– On taki nie jest. Nigdy by nas nie skrzywdził – mówię, całkowicie przekonany o dobroci następcy tronu.
– Twoja ufność kiedyś cię zgubi, braciszku. – Patrzę mu w oczy przez dłuższą chwilę, ale nic na to nie odpowiadam. – Kto wie? Może to ty pierwszy stracisz życie?
– Przestań – w końcu przerywa mu najstarszy z obecnych tu braci.
Odwraca wzrok. Taehwan nigdy nie zrobiłby mi krzywdy. To on nauczył mnie jeździć konno i władać mieczem, a gdy byłem dzieckiem, był przy mnie, kiedy w nocy po śmierci mamy dręczyły mnie koszmary. Zawsze stawał w mojej obronie...
Drzwi do komnaty króla otwierają się, a ze środka wychodzi Taehwan.
– Umarł król, niech żyje król! – zawołał jeden ze strażników, a za nim zaczęli wołać następni. Jednocześnie wszyscy obecni w korytarzu uklękli, składając hołd nowemu władcy Efraim.
♛
Dosyć szybko mogę się przekonać się, jak bardzo myliłem się co do mojego najstarszego brata. Kilka dni po jego koronacji z samego rana do mojej komnaty wpada gwardia królewska i bez słowa wyjaśnień siłą wyprowadza mnie na korytarz. Nie pozwalają mi się nawet ubrać.
– Gdzie mnie prowadzicie? – pytam zdezorientowany. Nie mam zielonego pojęcia, co się dzieje. Mężczyźni całkowicie ignorują moje słowa. Służba, która nas mija, pospiesznie odwraca wzrok i ustępuje z drogi. – Rozkazuję wam...
CZYTASZ
survivor || taekook
FanficGdy na tron Efraim zasiada nowy władca, postanawia pozbyć się swoich braci - jeden z nich, Taehyung, trafia do cara Arachozji, Jeona Jungkooka. Korekta: @luvmisaaki