W pełni zdrów

88 3 0
                                    

najważniejszy przyjaciel, w nikim nie miałam takiego wsparcia jak w nim, to kochałam go i nie po przyjacielsku. On kochał też mnie, dawał mi wyraźne znaki, ale nie potrafię z nim być. Nie po tym, jak gwałty mojego ojca sprawiły, że boję się czyjegokolwiek dotyku, a Louis, mimo, że jest cudownym człowiekiem, mógłby tego nie zrozumieć.
Boże, on przeszedł już takie piekła w życiu, oszczędź mu chociaż teraz, daj mu zdrowie i spraw, żebym przy kolejnym odwiedzeniu szpitala mogła usłyszeć, że mój jedyny promyk na drodze życia jest w pełni zdrów...

Byłem wściekły i smutny jak jeszcze nigdy. Kochała mnie. Kurwa, kochała mnie! A ja ją, marzyłem o niej tyle czasu! I wszystko poszło się jebać przez jej ojca! Do tego jest taką świnią, wyrządził tyle krzywdy dziewczynie, na której tak mi zależało, która była dla mnie absolutnie najważniejsza. A ja o tym nic nie wiedziałem, i nie mogłem zrobić nic jej ojcu, ani jej pomóc.
Cholera, mogła mi o tym powiedzieć, przecież bym zrozumiał.


Odwzajemniałaby moje znaki, które do niej wysyłałem, ale jednocześnie tak szybko je wyłapywała bo bała się bliższej relacji z chłopakiem. Wszystko zaczynało się układać, ale czemu dopiero teraz? Teraz, kiedy nigdy z nią nie będę? Czemu nawet teraz, kiedy już było dobrze bo odzyskałem sprawność w nogach coś musi się komplikować? Miałem ochotę położyć się na łóżku Rachel i popaść w histeryczny płacz. Ale co jak właśnie w tym łóżku była któregoś dnia gwałcona?

Właśnie usłyszałem, że Rachel wraca do domu, więc stanąłem w kącie pokoju, na wypadek gdyby kładąc się na łóżku poczuła moją obecność czy coś takiego. Jej kroki były ociężałe, zmęczone, smutne. Słyszałem, jak dziewczyna pociąga nosem i cichutko płacze. W końcu dotarła na piętro i weszła do swojego pokoju. Była w jeszcze gorszym stanie niż wtedy w szpitalu. Zmęczenie aż przelewało się z jej twarzy. Widziałem tylko jak rzuciła się na łóżko, twarzą w kierunku poduszki i zaczęła głośno i histerycznie płakać. A ja nie mogłem jej w żaden sposób pomóc, powiedzieć jej, że jestem. Bo w sumie to mnie nie było. A przynajmniej nie powinno tu być. Kiedy po około pół godziny trochę się uspokoiła, natychmiast zapadła w głęboki sen. Ja położyłem się na łóżku obok niej. Liczyłem, że jej dusza zauważy moją obecność i Rachel poczuje się lepiej.

Słońce wschodziło, zegar wskazywał godzinę w pół do dziesiątej. Rachel powoli się budziła. Wyglądała potwornie, dalej była blada, powieki miała napuchniete jak balony a jej włosy były nieświeże i potargane. Ale widać było, że i tak te kilka godzin snu bardzo jej pomogło. Gdy chwilę poleżała przebudzając się, wpatrując w sufit pewnie o czymś myśląc, sięgnęła pod poduszkę i wyjęła notatnik. Zaczęła wpisywać

Drogi pamiętniku...

Jestem wykończona i przybita jak nigdy. Właśnie odeszła najważniejsza dla mnie w życiu osoba. Najpierw przeszłam pierwsze załamanie gdy Louis przyjechał do szkoły na wózku, teraz po prostu umarł. Przepłakałam cały wczorajszy dzień i pół nocy. Nawet nie powiedziałam mu, że go kocham. Niech stanie się jakiś cud i niech mój przyjaciel wróci...

Matko, moja śmierć tak ją ruszyła... Tak strasznie chciałbym żeby tak tego nie przeżywała...

Rachel! Śpisz jeszcze córeczko? Mama wyszła do pracy na nadgodziny i jesteśmy w domu tylko Ty i ja...
Cóż za intymne warunki, prawda?

Angel✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz