2. Droga ku księżycu

35 3 0
                                    

Piracki statek, 30 III 2021, Noc

Nos dziewczyny drażniły rozmaite, nieprzyjemne zapachy. Rozróżniała swąd palonych włosów i ciał. Głównie przebijał się jedna, przerażająca woń śmierci. Taka aura przylepiła się do skóry, palców, nóg, ramion. Wnikała do mózgu i serca. Wypełniała po brzegi wnętrze organizmu cuchnącą cieczą, którą przesiąkały myśli i czyny każdego, kogo dotknęła.

W ustach Carmelita czuła metaliczny posmak krwi. Jej powieki ciążyły ku dołu niczym głazy. Po omacku wysunęła ręce przed siebie i próbowała znaleźć w przestrzeni obok niej jakąkolwiek materię. Po rękach owiewał ją niepokojący dreszczyk, który wprawiał jej ciało w dreszcze. Na czworakach zaczęła powoli poruszać się do przodu. Wreszcie, jej palce dotknęły czegoś śliskiego, wykonanego ze skóry. Przedmiot przypominał buta. Nagle ktoś podciągnął dziewczynę za ramiona do góry. Jej wycieńczone nogi ledwo dawały radę utrzymać w pionie cały organizm.

- Stój! - krzyknął piskliwie mężczyzna, będący tuż koło niej.

Carmelita rozchyliła powieki. Jej oczom ukazało się ciemne wnętrze jakiegoś statku. Wokoło kręciła się masa ludzi, wszyscy ubrani w pirackie stroje. Co chwilę któryś z nich, trzymając w jednej ręce grubą linę, wspinał się po lichej drabince na górę statku. Obok stało kilkanaście beczek z alkoholem. Zauważyła też, że ma na sobie za długie i za luźne, granatowe spodnie, białą bluzkę z długim rękawem oraz czerwoną, męską marynarkę, która sięgała jej do połowy łydek. Po jakimś czasie zobaczyła, że mężczyzna nadal stoi koło niej. Gdy dostrzegł, że ciemnowłosa jest już świadoma jego obecności, sprawnie chwycił jej dłoń we własną, umorusaną rękę. Drugą trzymał świecę, którą oświetlał drogę. Stawiał pewne i szybkie kroki, przyzwyczajony do kołysania się statku. Ciągnął za sobą dziewczynę. Obok drabinki, zatrzymał się i puścił ją.

- Idź za mną - szepnął groźnie.

Pirat bez ociągania wszedł na pokład. Dziewczyna położyła bosą stopę na pierwszym szczeblu. Był wilgotny i śliski. We wrażliwą skórę wbiło się kilka wrogich drzazg. Cicho syknęła, lecz stawiała kolejne kroki, ignorując ból. Wreszcie weszła na pokład. Pirat znikł. Dookoła kręciły się złowrogie postacie, całkowicie pochłonięte nad wykonywanymi czynnościami. Wzburzone morze rzucało w statek potężnymi falami. Wytężała wzrok, lecz po horyzont nie dostrzegała ani lądu, wyspy, czegokolwiek. Tylko morze.

Wszystkiemu towarzyszyła napawająca strachem ciemność. Carmelita podniosła głowę, chcąc spojrzeć na niebo. Widziała otoczony białą poświatą półksiężyc, lecz nigdzie nie było widać Słońca. To zwiastowało tylko jedno. Panowała Noc.

Pobiegła do burty, ponieważ poczuła nagłe mdłości.

Jak miała oswoić się z myślą, że przebywała na statku, otoczona bezkresem granatowych wód, a wokoło towarzyszyli jej znani z okrutności piraci, którzy na dodatek wsiąknęli w pracę i statek jak woda w gąbkę. Ich twarze nie wyrażały żadnych emocji, a oczy pusto patrzyły na świat.

Wszyscy, których opuściło Słońce, zanim dotarli do domów, znajdowano z rana martwych, bladych, z wylewającym się z ust kolorowym płynem. Czy ona też przestała żyć? Podróżowała tylko w stronę Końca? A może przepowiednia sprzed lat, o której pisała w liście babcia, spełniła się? Naprawdę była dzieckiem, które miało przynieść zgodę Światom Dniu i Nocy?

                   ***









Przeznaczono Nam ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz