8. Uciec śmierci

18 1 0
                                    

Na pokładzie Syreniej Łajby, 3 IV 2020, pod wieczór

Czarnowłosy pirat zmierzał do Carmelity. Na jego twarzy widniał złośliwy uśmieszek. W prawej ręce trzymał kawałek podpalonego drewna. Co chwilę podchodził do niej, łapał jej podbródek długimi, zabrudzonymi palcami, jednocześnie machając milimetry przed jej oczami podpalonym patykiem. Pirat napawał się strachem bezbronnej dziewczyny. Trzy razy kilka iskierek spadło na jej kosmyki, lecz załogant gasił je w porę, choć włosy Carmeli nie sięgały już do pasa, a kończyły się przed ramionami. Za każdym razem, gdy Hiszpanka czuła na twarzy gorąco bijące od ognia, przerażała się nie na żarty. Szatyn śmiał się, gdy dostrzegał cierpienie w jej oczach.

Teraz ponownie odszedł, choć brunetka wiedziała, że nie dał jej spokoju. Gdy zbliżał się kolejny raz, nie zważał na Ximena, który patrzył na dręczyciela jego przyjaciółki z prawdziwym mordem w oczach. Fale zwiększały się, a czarnowłosy ledwo utrzymywał równowagę. Carmelita obserwowała go, więc zdawała sobie sprawę z słabego stanu trzeźwości pirata.

Niespodziewanie w okręt uderzyła mocniejsza fala. Statek przechylił się na lewą stronę, a pirat potknął się. Wypadł mu z kieszeni ostry, mały nożyk, a z ręki palący się patyk. Szatyn uderzył w burtę tak mocno, że nawet głośny szum oceanu nie stłumił nieprzyjemnego odgłosu łamanych żeber. Czarnowłosy przez przypadek obił się o kurek beczki wypełnionej benzyną. Substancja rozlała się po suchych deskach. Nagle wszystko wybuchło. Pokładu zajął się ogniem jak szalony. Załoga krzyczała na siebie, wzajemnie się poganiając i karcąc. Piraci, rozproszeni jak mrówki, biegali w celu znalezienia wiader na wodę.

- Pali się! - Wołali.

- Ogień na pokładzie!

- To koniec. Teraz już nie uda nam się uciec przeznaczeniu. Uciec śmierci...

Płomienie nieubłaganie zbliżały się ku przywiązanych do masztu X i Carmeli. Nagle dziewczyna wpadła na pewien pomysł. Niedaleko leżał sztylet. Przysunęła go nogami do siebie, a później podniosła, aż wreszcie znalazł się w jej lewej dłoni. Cicho nakazała X, by się przysunął. Wyswobodziła go z ciasnych więzów, a chłopak odciął sznury, oplatające jej ciało. Wreszcie wolna, pocierała zdrętwiałe ręce. Chwyciła wiadro wody, którym polała zaognione drewno. X wyjął zza pasa woreczek z jasnym pyłkiem, po czym zaprószył ogień.

Płomienie rozpłynęły się jak we mgle. O zdarzeniu przypominały tylko lekko przypalone deski pokładu.

Nagle oczy wszystkich piratów zwróciły się na dwójkę nastolatków.

- To po nas - szepnął X.

Wtem spośród załogi wystąpił człowiek w czarno-czerwonym kapeluszu z strusim piórem. Spod niego wystawały jasne, skołtunione włosy za ramiona. W ustach mieniło się kilka złotych zebów. Jego długi blond wąs kręcił się frywolnie, co nadawało jego wizerunkowi nieco komicznego wyglądu. Jednak zaprzeczały temu jego lodowate, przeszywające na wylot oczy.

- Mówcie mi Krwawousty. - Przedstawił się, a przyjaciele wymienili spanikowane spojrzenia. Według listu ten człowiek zginął wieki temu. - Witamy na Syreniej Łajbie!

- Mam na imię Valentin Rivera, to moja siostra Mariangela. - Zmyślał Ximen, a Carmi popatrzyła na niego zdziwiona. - Pochodzimy z Madrytu.

- Uuu, stolica - kpiąco zaśmiał się Krwawousty. - Poszukujemy dwóch chłopców i dziewczyny w waszym wieku. Nie spotkaliście może kogoś takiego?

Pokręcili głowami.

- Wyrzućcie ich za burtę. - Kapitan zwrócił się do załogi.

X skamieniał, gdy ktoś zaczął obwiązywać mu nogi i ręce.

- Stop! - Krzyknęła brunetka. Szarowłosy zadał jej nieme pytanie "To ty mówisz?", a dziewczyna uśmiechnęła się. - Tak naprawdę, nazywam się Carmelita Aguilera, a to Ximen Noche. To nas szukacie.

Kamraci zaśmiali się. Wiedzieli, że w końcu któryś dzieciak pęknie.

- Pomożemy Wam - zaproponowała ciemnowłosa. - Uzyskamy Zgodę Światów.

- Nie chcemy żadnej Zgody! W pogodzonym świecie nie ma miejsca dla nas, piratów! Chcemy skarbów, rumu, wina! - zbuntował się któryś członek załogi.

Wtem Krwawousty przyłożył ostrą brzytwę do jego policzka, a ten niezwłocznie zamilkł.

- Wysłuchamy Waszej propozycji. - Odrzekł .

- Za osiem dni musimy znaleźć się w Zatoce Czarnych Głów. Wy zdobędziecie złoto, klejnoty i trunek, a nas wysadzicie.

- Zgoda - odparł chytrze kapitan. - Na dole znajdzie się kajuta dla was - dodał.

Carmela i Ximen zeszli pod pokład. Wokoło cuchniało stęchlizną i szczurzymi odchodami. Weszli do niewielkiego pokoiku, wskazanego przez mata. Carmi straciła nadzieję, że dadzą jej osobne miejsce. Najwyraźniej, dawniej nie przykładano do tego zbytniej uwagi. Na podłodze leżał stary materac wypełniony sianem, a obok ktoś położył nie młodszą narzutę. Od strony burty znajdowało się małe okienko. Widok za nim przedstawiał tylko wzburzone fale. Chociaż...

Gdyby dziewczyna jeszcze wytężyła wzrok, dostrzegłaby zmierzającą w ich stronę drewnianą łódeczkę.

***




Przeznaczono Nam ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz