515 65 1
                                    

Wiele osób im mówiło, że do siebie pasowały. Tak naprawdę, od początku ich związku, bez przerwy słyszały idealna para, co wydawało się im dość zabawne, biorąc pod uwagę to, że obie mocno odbiegały od perfekcji. Właśnie wtedy, Nicole i Claire przestały lubić komplementy.

Mimo tego, bez przerwy nawzajem się nimi opsypywały, tak jakby kolejne pięknie dziś wyglądasz! decydowało o prawdziwości ich miłości. Oczywiście, każde z tych miłych zdań było szczere, choć równie niepotrzebne. Obydwie bowiem nie miały znacząco niskiej samooceny - oczywiście, że zdarzały się dni, w których nie chciały nawet patrzeć w lustro, ale przez większość czasu nawet lubiły ów czynność - do tego rzadkością było nie usłyszeć podobnych rzeczy od przyjaciół czy rodziny. To było w ich życiu na każdym kroku.

Starsza z nich, od słów wolała czyny, których się jednak nie doczekała. Młodsza zaś nie oczekiwała niczego, bo od początku była pewna, że jej miłość jest wystarczająca, nieważne, jaka by nie była.

Jedynym miłym komplementem mianowała  moment, kiedy jej dziewczyna pierwszy raz postanowiła przy niej coś namalować. Claire wtedy pozowała najlepiej, jak mogła, choć widok Nicole, wystawiającej w skupieniu język, niewiarygodnie ją rozśmieszał, jednocześnie rozczulając. Myślała wtedy, że to najmilszy moment w jej życiu. Pierwszy raz doświadczyła czystej rozkoszy, która absolutnie omijała jakikolwiek kontakt cielesny. Wtedy po prostu były i robiły to najlepiej, jak mogły.

Niestety, takie chwile nie trwają wiecznie i dziewczyny były o tym boleśnie świadome. Tato siedemnastolatki, wszedł wtedy do pokoju córki z radosnym, a jednocześnie niszczącym atmosferę, co rysujesz, Nic?, zaraz dodając ale ładne! i ta miła cisza, która dotąd otaczała parę, została gwałtowanie rozbita. Od tego momentu, obraz wydawał się im obu bez emocji, choć nigdy nie powiedziały tego głośno, bo uczucia to coś, czego wyjątkowo nie lubiły opisywać na głos.

padał deszcz | gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz