Po kilkunastu latach nauki w końcu otrzymałam ostatnie szkolne świadectwo. Jednocześnie przepełniała mnie duma i nostalgia. W końcu zamykałam bezpowrotnie jeden z rozdziałów mojego życia. Od tego momentu mogłam jedynie skupić się na mojej pasji, nie musiałam się już więcej martwić, czy uda mi się połączyć teatr z nauką. Czekałam na tę chwilę bardzo długo, żeby w całości móc się oddać tak wspaniałej formie sztuki jaką niewątpliwie jest aktorstwo. Jednak stojąc na sali po otrzymaniu dokumentu ukończenia szkoły, nie przypuszczałam, że moje dotychczasowe życie zmieni się aż tak bardzo. Nigdy nie myślałam, że będę kiedykolwiek tęsknić za wręcz nudną codziennością...
***
Jestem artystką. Wiem, że ostatnio „bycie artystką lub artystą" stało się bardzo popularne. Jednak ja uważam, że faktycznie mogę tak siebie nazwać. Ludzie również nie mają problemu ze stwierdzeniem tego, bo to przecież widać (podobno). Już dawno przyzwyczaiłam się, że wytykają mnie palcami i pytają, skąd czerpię pomysły na moje niecodzienne stylizacje, które tak naprawdę tworzą się same poprzez dobranie przypadkowych ubrań. Nie ma w tym nic mistycznie zaplanowanego i obmyślonego. Wiele osób przyjęło już to do wiadomości i żyje dalej, nie zwracając kompletnie uwagi na to, co mam na sobie. Próby zmienienia mnie (bo takie rzeczy też miały miejsce!) za każdym razem kończyły się fiaskiem, dlatego w pewnym momencie ludzie po prostu się poddali.
Mimo mojego dość specyficznego stylu bycia, jestem osobą bardzo sympatyczną (a przynajmniej taka byłam do momentu aż nie opuściłam Australii na stałe...). Ludzie często mnie komplementują za mój talent aktorski jak również za urodę – delikatne rysy twarzy i ponoć idealne usta, ale co ja na to mogę poradzić? Taka jestem i dopóki mi coś nie odbije i nie zrobię sobie tysiąca operacji plastycznych, to będę taka dalej. Pewnie za kilkanaście lat to się zmieni, ale na tę chwilę jestem jeszcze młoda, więc nie mam co się martwić ewentualnymi zmarszczkami czy siwymi włosami, które swoją drogą wyglądają naprawdę ładnie i bardzo często dziwię się kobietom, które na siłę chcą je farbować. Przecież to jest coś naturalnego i nie powinnyśmy się tego wstydzić.
Wracając do mojej aparycji, bo ona na swój sposób też w tym wszystkim jest ważna. Jestem dosyć wysoką osobą z krótkimi, ciemnymi i prostymi włosami, które lubię często podkręcać.
Poza tym jestem pewna siebie, ale oczywiście w granicach rozsądku. Bardzo lubię stosować zasadę złotego środka, bo ona tak naprawdę stwarza moje życie lepszym, nie popadam w skrajności (albo raczej nie popadałam, bo po przeprowadzce wszystko się skomplikowało...).
Wiele osób często zaczepiało mnie na ulicy (jak jeszcze mieszkałam w Sydney) i pytało, czy przypadkiem nie jestem jakąś znaną modelką, a ja jedyne, co mogłam wtedy zrobić, to uśmiechnąć się i mówić, że marzę o karierze aktorki, niekoniecznie modelki. Wtedy ludzie dziwnie na mnie patrzyli i mówili, że to może być bardziej ryzykowne i po prostu trudniejsze (tak jakby zostanie modelką było czymś bardziej niż banalnym).
Tak naprawdę nigdy przedtem nie myślałam nad zarabianiem jedynie swoją twarzą, wolałam trochę bardziej się wykazać, przekazać swoje emocje mimiką twarzy i odegrać rolę całą sobą, a nie tylko pięknym uśmiechem. Owszem w teatrze jak i w modelingu liczył się wygląd, ale trzeba też pamiętać, że dobry aktor wcale nie musi być piękny. Najważniejsza jest umiejętność stania się na moment kimś innym i po prostu bycie wiarygodnym w tym, co się robi i kogo się gra.
Swoją przygodę z teatrem zaczęłam na początku nauki w szkole. Zupełnie przez przypadek zostałam zapisana do koła teatralnego i wyjątkowo przypadło mi to do gustu. Z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej się w to angażowałam i uczyłam nowych rzeczy. W końcu, gdy miałam czternaście lat, zapisałam się do młodzieżowego teatru, który funkcjonował przy Sydney Opera House, i od tamtego momentu byłam związana z deskami teatru w jednej z najsłynniejszych oper na świecie. Moją najważniejszą rolę zgrałam właśnie w operze w Sydney, gdzie wcieliłam się w rolę zakochanej na zabój Julii. I to właśnie ten występ przyczynił się do rozkwitu mojej kariery na dobre...
YOU ARE READING
fuckin' hollywood dream
Teen FictionSława - coś, o czym marzą miliony ludzi. Oczywiście, nie każdemu uda się ją zdobyć, ale czy naprawdę to jest aż tak pożądane? Zastanawialiście się kiedyś co sława może zrobić z ludźmi? Jak powoli wyniszcza ich nie tylko fizycznie, ale przede wszystk...