W pewnej gościnie, zamaskowany mężczyzna trzymał małe zwiniątko we dłoniach. Z wyglądu wyglądał jak co najmniej jeden z przegranych powstańców, którzy brali udział w dwóch wojnach domowych, a wcześniej wojnach czarodziejów...
Tak dobrze słyszeliście... Czarodzieje istnieją. Tak samo wilkołaki, wampiry i inne stworzenia, którymi straszy się małe dzieci by więcej nie broiły...
W każdym razie, były powstaniec smutnym wzrokiem wpatrywał się w swojego syna... Edward Remus Lupin tak go nazwał. To znaczy imię wybrała ta suka, która go uwiodła upajając eliksirem miłosnym...
Przespali się raz, drugi i trzeci... Potem gdy zrobiła mugloski test ciążowy, okazało, że będzie mieć ze swoją miłością dziecko. Wtedy przestała go tym szajsem upajać. Na początku chciał zabić, ale wkrótce zrozumiał, że musi jak na razie zostać mimo, że nie chciał mieć z tą kobietą już nigdy do czynienia...
Udawał, że ją kocha, ale również napisał do swojego przeznaczonego prawdę, a pięć dni później dostał odpowiedź.
Rozerwał kartkę, a to co napisał Syri, zaskoczyło go. Przez chwilę myślał, czy to jest ten sam Łapa którego kochał.
Napisał by Tonks porzucić i teleportować się szybko do Black Manor.
Był zdruzgotany. Przecież on, Remus Lupin nie może zostawić swojego potomka z tą wariatką.
To nienormalne!
Postanowił na bardzo radykalny krok. Napisał, po raz pierwszy do Harry'ego od naprawdę długiego czasu. Zielonooki z nikim się nie kontaktował od czasów zakończenia drugiej wojny czarodziejów...
Zdziwił się gdy zamiast skromnego listu, dostał czarną ze złotą pieczęcią, królewską, kopertę.
Rozerwał i oniemiał, gdy pojawił się znikąd ze swoim synem w bogatym pałacu...
Szybko połączył fakty... Walczył przez ten cały czas z synem Lily i Jamesa... Powstania wybuchające po drugiej wojnie czarodziejów były skierowane przeciwko uzurpatorskiej władzy króla, czyli Harry'ego.
Jak mógł tego nie zauważyć...
Nie zastanawiając się długo wszedł do bogatego pomieszczenia gdzie na środku był tron...
Na nim siedział znany mu kruczowłosy mężczyzna.
- Harry.. - powiedział zachrypniętym głosem.
- Witaj Remusie, przyjacielu... - powiedział król wstając z tronu i podszedł do niego z kocią gracją.
- Wasza Wysokość.. - zaczął zielonooki niepewnie.
- Lunatyku, proszę nie rzucajmy w siebie takimi uprzejmościami, tylko przejdźmy do rzeczy. - powiedział Potter łagodnym głosem wskazując palcem na potomka Lupina.
- Oczywiście. Przy okazji stałeś się strasznym materialistą Harry. - powiedział Lunatyk z dzikim błyskiem w oku.
Szczery śmiech króla był jedyną odpowiedzią.
Wkrótce usiedli przy bogato zdobionym stole, a gospodarz pstryknął palcami by małe stworzonka znane wszystkim jako skrzaty domowe zaczęły serwować różnorodne dania.
Niechętnie wilkołak zaczął jeść jednocześnie oddając ze smutkiem dziecko jednemu ze skrzatów.
- Czyli zagwarantujesz mu edukację i warunki do życia jak wyrzeknę się praw? - spytał były powstaniec jakby miał nadzieję, że król będzie tak łaskawy dla niego.
- Tak jak napisałem w liście. Zagwarantuję mu warunki, nie martw się przyjacielu. Ted jest moim chrześniakiem, a rodzina musi sobie pomagać. - powiedział były wybraniec z szelmowskim uśmieszkiem ukrytym za wykwintnym winem.
CZYTASZ
Wola Króla | HP
FanfictionW Wielkiej Brytanii rządzi tajemniczy król, nikt dotąd go nie widział na oczy, a Ci go spotkali to marny był ich los.. Wyjątkiem może być siostrzeniec władcy. Ted Lupin.. Opowiem wam jego historię...