Gdy dziewczyny żartują na lekcji, że może nie obleję, mam ochotę zapaść się pod ziemię. Normalnie bym się tego nie wstydziła, ale ten nowy nauczyciel budzi we mnie jakieś dziwne, nieznane mi dotąd uczucia. Przecież dopiero co go poznałam! A do tego jest moim, pierdolonym nauczycielem.
Sposób, w jaki opowiada jest bardzo interesujący, od razu zauważam, że to prawdziwy biznesmen i nie wykłada czegoś, co wykuł na studiach, a opowiada po prostu w oparciu o swoje doświadczenie. Świetnie się go słucha, jest pełen pasji, czyli czegoś, czego brakowało tej małpie. Przez całą lekcję na zmianę albo się w niego wpatruję, albo unikam jego wzroku. Nie potrafię się zdecydować co jest lepsze. Mam problem z koncentracją, bo co jakiś czas przygryza seksownie swoją wargę, a wtedy mój wzrok skupia się na tych soczystych ustach. Szalenie mnie rozpraszają, bo cały czas wyobrażam sobie, jakby to było poczuć je na swoich. Na pewno zna się na rzeczy, w końcu jest starszy, a więc pewnie też doświadczony. Potrząsam głową, nie, stop, koniec. Muszę się skupić na zaliczeniu przedmiotu, a nie nauczyciela.
Kiedy akurat nie rozprasza mnie jego osoba i udaje mi się zrozumieć kilka rzeczy, które mówi, jestem z siebie zadowolona. Może w końcu uda mi się zdać bez problemu przedmiot. Byłaby to ogromna ulga.
Blednę, gdy z jego ust wydostają się słowa „test”, chyba będzie jeszcze gorzej niż u Winters. W głowie pojawia mi się tylko jedna myśl. Teraz to na bank nie zdam. Witaj poprawko, żegnajcie marzenia. Otępiała powoli zwlekam się z miejsca i kierujemy się razem z Sam w stronę drzwi. Jak zwykle wychodzimy jako ostatnie, mamy opracowany pewien system, dzięki któremu udaje nam się unikać tłumów na korytarzu. Jeśli wychodzimy kilka minut po dzwonku, już jest na tyle opanowany harmider, że bez problemu manewrujemy między uczniami.
Wychodząc z klasy nie mogłam się powstrzymać i zerknęłam na pana Evansa, on też na mnie spojrzał, a Sam teraz nie daje mi spokoju. Głupia sądzi, że wpadłam mu w oko, a ja muszę się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć głośno śmiechem. To jest absurdalne. Jasne, on mi się spodobał, ale ja jestem tylko nastolatką, czyli dla niego dzieckiem. Pewnie na mnie patrzył, żeby zapamiętać najsłabszą uczennicę w klasie. Jedyne sensowne wyjaśnienie.
*
Reszta dnia mija już spokojnie, bez żadnych niespodzianek i nagłych zmian nauczycieli. Po skończeniu lekcji, Sam podwozi mnie do domu, a po drodze znów nadaje na temat Evansa. Zadurzyła się w nim, czy jak, że ciągle o nim gada? W sumie dzisiaj chyba cała damska populacja szkoły o nim plotkowała.
– Stara, widzimy się później? – pyta Sam, podczas gdy wysiadam z jej samochodu.
– Dam ci znać. – Wzruszam ramionami, bo nie wiem co dzisiaj będę robić.
Nie mam jeszcze planów, oprócz tego, że chociaż czegoś muszę się nauczyć na biznes, bo nie chce mi się znów podchodzić do poprawek. Mam nadzieję, że chociaż coś z tego wszystkiego zapamiętam. Byle Evans nie miał pretekstu do oblania mnie. Już i tak ledwo udało mi się poprawić jedynkę na semestr przez tą sukę.
Wchodzę do domu, od razu dobiega do mnie aromat z kuchni, pewnie mama znów coś pichci. Uwielbiam, gdy gotuje, bo wtedy w całym mieszkaniu unosi się cudowna woń przypraw. Ciekawe co postanowiła dzisiaj przyrządzić. Wchodzę do jej świątyni i pociągam nosem. Już jestem głodna.
– Cześć, słoneczko. Jak ci dzisiaj poszło z Winters? – pyta pogodnie moja mama.
– W zasadzie to Winters dzisiaj nie było i z tego co zrozumiałam, to do końca klasy jej nie będzie. Mamy teraz zmianę, lekcje prowadzi jakiś Chris Evans – wyjaśniam.
– Nowy nauczyciel?
– Cóż, w zasadzie to nie jest on nauczycielem, a biznesmenem i po prostu uczy nas od strony praktycznej, jak to wszystko wygląda. Wydaje się cholernie wymagający i boję się, że będzie gorzej niż u Winters – wyznaję.
Może nie obawiam się z uwagi na jego wymagania, co do nas, a raczej boję się, że nie będę w stanie skupić się na lekcji przez jego wygląd i moje zainteresowanie nim.
– Jestem w szoku, że Avalon-Note idzie z takim postępem i zatrudnia biznesmena, a nie nauczyciela – duma moja matka.
– Cóż, pewnie i tak obleję…
– Chcesz żebym poszła z nim porozmawiać?
Od razu zaprzeczam. Jeszcze tego brakuje, żeby pomyślał, że moja mama musi wszystko za mnie załatwiać. Sama to ogarnę, nie potrzebuję do tego jej pomocy, dam radę. Uciekam do siebie do pokoju, biorę laptopa, kładę się na łóżku i zaczynam poszukiwania internetowe pana Evansa. Nie trwa to długo, a go odnajduję. Okazuje się, że jest cholernie, nieprzyzwoicie bogaty, ma dwadzieścia osiem lat i nie ma żony, ani narzeczonej, a przynajmniej tak twierdzi wujek google. Zamiast tego znajduję sporo zdjęć z różnych imprez, na których jest z wieloma kobietami. Niemalże na każdym zdjęciu jest inna. Nie świadczy to o nim najlepiej, a w zasadzie mówi bardzo wiele, jest po prostu kobieciarzem, od takich to trzeba się trzymać z daleka. Zamiast stalkować go w internecie powinnam raczej zacząć się uczyć do testu, który będzie w środę. Nie mam zbyt wiele czasu, a materiału jest potwornie dużo, obym ogarnęła to chociaż w jakimś stopniu, byle zaliczyć to gówno, nic więcej.
*
Mijają dwie godziny, a ja dalej totalnie nic nie umiem, już czuję, że tego nie zdam. Na bank znowu dostanę jedynkę. Kurwa. Muszę zadzwonić do Sam, może ona jakoś pomoże mi ogarnąć ten materiał, na pewno już ma wszystko wykute. Przecież jest jedną z lepszych uczennic, chociaż w sumie, próbowała już wiele razy pomóc mi z moimi stopniami, ale nie udawało się… Jednak nie zaszkodzi spróbować jeszcze raz. Dzwonię do niej, odbiera po trzecim sygnale. Umawiamy się u niej za godzinę, bo musi jeszcze coś zrobić. Po jej głosie, gdy odebrała od razu domyślam się co takiego musi zrobić. Na pewno przerwałam jej i jej chłopakowi Tomowi, ale może to i lepiej, bo nie potrafię się do niego przekonać, coś mi w nim nie pasuje, jednak trzymam język za zębami, czekając aż sama przejrzy na oczy i w końcu go zostawi, nie jest jej wart. Nie zasługuje na nią.
Przerywam swoje rozmyślania i zbieram się powoli do wyjścia. Wybieram metro, bo będzie zdecydowanie szybciej niż autem, czy taksówką. Dzisiaj siedzą tutaj wyjątkowo dziwni ludzie, pierwszy raz nie czuję się tu bezpiecznie, bo widzę, jak ktoś mnie cały czas obserwuje. Spoglądam na stacje, zaraz będę wysiadać. Całe szczęście.
Dzwonię dzwonkiem do drzwi i otwiera mi nie kto inny jak Tom. Rzucam mu zirytowane spojrzenie i wchodzę do środka.
– Myślałam, że będziemy się uczyć same – rzucam kąśliwie na wejściu.
Sam rzuca mi zirytowane spojrzenie, a ja się uśmiecham. W końcu ten dupek wychodzi, wcześniej jeszcze odstawia przedstawienie namiętnie ją całując na pożegnanie. Całe szczęście już wychodzi, bo nie możemy przebywać w tym samym pomieszczeniu zbyt długo, zanim wybucha kłótnia.
Nauka idzie mi opornie, wkuwamy przez kolejne trzy godziny, ale za wiele nie mogę z tego zrozumieć. Najwidoczniej własny biznes nie jest mi przeznaczony. W końcu się poddaję i rezygnuję z dalszej nauki, to i tak nie ma już sensu. Może jeszcze jutro trochę się na tym skupię. Będę musiała, jeśli chcę mieć pozytywną ocenę.
– Dobra, skoro na dzisiaj skończyłyśmy, to teraz pora trochę przeszukać internet i dowiedzieć się więcej na temat nowego profesorka – mówi Sam.
– Przecież masz chłopaka – przypominam jej. – Chociaż wolałabym, żebyś go nie miała – dodaję ciszej, tak, aby nie mogła mnie usłyszeć.
– To nie dla mnie, a dla ciebie głupolu. Widziałam, że wpadł ci w oko, więc podejrzewam, że chcesz zaspokoić ciekawość.
– Wcale nie. Nie wpadł mi w oko, na razie skupiam się na zabawie z Lucasem, nic więcej. – Krzyżuję ręce na klatce piersiowej.
– Taa… Jasne, a ja jestem świętą. – Przewraca oczami.
Moja przyjaciółka czasami naprawdę nieźle mnie irytuje. Sięgam poduszkę, która leży obok mnie na łóżku i rzucam w nią. W ostatniej chwili robi unik i oddaje mi tym samym. W końcu jednak poddaję się i zaczynamy szukać go w internecie. Nie znalazłam jego facebooka ani instagrama, to oznacza, że albo ma prywatne konta nie do namierzenia, albo jest jednym z niewielu ludzi, którzy nie korzystają z social mediów. Jeśli to drugie, to stwierdzam, że jest dziwny. W końcu w tych czasach praktycznie wszyscy z tego korzystają, głównie tam teraz toczy się życie.
*
Wracam po dwudziestej do domu, standardowo Sam mnie odwozi, marudząc przy tym, że powinnam zacząć korzystać z auta zamiast z metra, ale po prostu tak mi jest wygodniej, no może poza sytuacjami, w których musi mnie odwozić, bo wtedy czuję się jak kula u nogi, ale tak, to metro jest zdecydowanie wygodniejszym środkiem transportu. Rozmawiam chwilę jeszcze z mamą, niestety tacie przedłuża się delegacja i wróci dopiero w przyszłym tygodniu, a ona zaczyna już za nim tęsknić i czuje się samotna. W sumie to jej się nie dziwię, bo moi rodzice nawet po tylu latach razem są w sobie szaleńczo zakochani i okazują to sobie na każdym kroku, co jest według mnie, cholernie urocze. Też chciałabym kiedyś doświadczyć takiej miłości jak ich.
Nowy dzień nastaje szybciej niż bym tego chciała, na szczęście dzisiaj nie mamy dużo zajęć, więc szybciej wrócę do domu. Cała szkoła w dalszym ciągu gada o panu Evansie, a ja już dosłownie rzygam tym tematem, no bo ile można. Ciągle w kółko jedno i to samo, nudne się to robi. Laski, zmieńcie sobie temat do plotek. To już jest wczorajszy news. Przecież tylko nasza klasa ma mieć z nim zajęcia, a one się tak podniecają jakby je uczył. Czasami naprawdę wolałabym być facetem, bo oni są mniej skomplikowani, mniej ingerują w życie innych, mniej plotkują. Dziewczyny, a zwłaszcza w tej szkole, są naprawdę okrutne. Coś czuję, że zaraz połowa z nich, z naszego rocznika będzie chciała się przepisać na te zajęcia. Wszystko, byle móc się poślinić na przystojnego nauczyciela. Puste lachociągi.Napisała : @dangerous_love98
CZYTASZ
Bad Teacher - Premiera Listopad 2020
RomancePowieść BDSM +18 Veronica : @dangerous_love98 Chris : @Kinga_Litkowiec ON POKAZAŁ MI, CZEGO POTRZEBUJĘ W dniu, w którym po raz pierwszy zobaczyłam mojego nauczyciela - Chrisa Evansa, zapragnęłam poznać go lepiej. Gdy mi na to pozwolił, chciałam więc...