6. Chris

25K 455 14
                                    

Dzisiejszy dzień mam wolny. Nie muszę nawet zaglądać do firmy, więc planuję zostać dłużej w łóżku. Victor miał rację, potrzebowałem wczorajszego wieczoru. Poczucie władzy ożywiło mnie, oczyściło umysł i dało satysfakcję, jakiej już dawno nie czułem. Widok czerwonych śladów po pejczu na skórze kobiety, jej krzyk i błaganie, pozwoliło mi na zrozumienie siebie. To nie było to, ale wiem chociaż, że miałem rację. Potrzebuję kobiety, w moim domu, gotowej spełnić każdy mój rozkaz.
Do południa zdążyłem jedynie zjeść śniadanie, odwiedzić siłownię i wziąć prysznic. Bezczynność mi nie służy, nie jestem do niej przyzwyczajony, więc zaczynam dostawać kurwicy. Podejmuję spontaniczną decyzję o odwiedzeniu  Gustavo Collinsa. Facet zasługuje na mój szacunek z dwóch powodów. Pierwszy – jest właścicielem jednej z najlepszych firm transportowych na tym kontynencie. Ma głowę na karku i rzadko spotykany instynkt, dzięki któremu zawsze inwestuje w biznes, który szybko pomnaża jego pieniądze. Druga – to on stworzył klub BDSM, do którego wstęp mają tylko nieliczni. To miejsce różni się od wszystkich innych i tylko głupiec by tego nie przyznał.
Gustavo kocha miasto, dlatego kupił penthouse w samym jego środku. Dwupoziomowy apartament z ogromnym tarasem widokowym, na którego sporej części zostało umieszczone jacuzzi, kryje w swoich ścianach wiele tajemnic, o którzy wiedzą nieliczni. Wnętrze jest eleganckie, stonowane kolory mogą dać wrażenie, że mieszka tu zamożny biznesmen, którego życie jest raczej nudne i pozbawione rozrywki. Nic bardziej mylnego. Nikt tak jak Collins nie wie czym jest rozrywka.
Gdy zadzwoniłem do niego, żeby poinformować o mojej wizycie, uprzedził mnie, że będzie w biurze. Oznacza to jedno – czeka nas rozmowa o interesach. Adrenalina w moich żyłach rośnie, gdy dochodzę do mahoniowych drzwi na końcu korytarza. Pukam dwukrotnie, a gdy słyszę zaproszenie pewnym krokiem wchodzę do środka. Gustavo siedzi za swoim biurkiem, na jego twarzy maluje się zadowolenie i ekscytacja.
– Nareszcie jesteś! – Wstaje na chwilę, by podać mi dłoń. – Usiądź proszę.
Zanim zajmuję miejsce naprzeciwko niego, zerkam na prawo, gdzie dwie dziewczyny klęczą w pozycji nadu. Przyglądam się obu uważnie,  mają na sobie skąpą lateksową bieliznę, a ich szyje zdobią grube skórzane obroże. Nie jestem w stanie ocenić ich twarzy, ponieważ głowy mają spuszone, a długie włosy zasłaniają to, co w przypadku kucyka mógłbym dostrzec. Jednak skoro są tutaj, muszą być piękne.
– To specjalnie dla mnie? – pytam szorstkim głosem. – Coś mi się wydaje, że masz dla mnie ciekawą ofertę – dodaję rozbawiony.
Mężczyzna uśmiecha się nieznacznie, a kiedy siadam, podaje mi teczkę. Otwieram ją i przyglądam się pobieżnie znajdującym się w środku dokumentom. Szybko uświadamiam sobie, że GCT niedługo stanie się jeszcze większe.
– Rządzę na lądzie i na niebie. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko wody – Gustavo wyjaśnia, przeczesując palcami swoje jasne włosy. – Statki, promy, wszystko co pływa. Chcę tego. Właśnie z tego powodu nalegałem, żebyś mnie odwiedził.
– Czegoś tu nie rozumiem. Mam firmę architektoniczną, ale nie zajmujemy się projektowaniem okrętów. – Odkładam dokumenty i przyglądam się uważnie mężczyźnie. – Po co jestem ci potrzebny?
– Nie bądź taki skromny. Obaj mamy swoje firmy, ale nie ograniczamy się do jednej branży. Wiem doskonale, że trzymasz rękę na pulsie. Potrzebuję wspólnika i kogoś, kto pomoże mi jak najszybciej osiągnąć cel. Chcę wykupić Sea Eye Global. Mają wszystko, czego potrzebuję, żeby ruszyć.
Mrużę oczy, gdy dochodzi do mnie wielkość i trud tego przedsięwzięcia, ale szybko otwieram je szeroko, widząc możliwości, jakie daje mi podjęcie się tej współpracy.
– Potrzebuję kilku dni na decyzję – odpowiadam oficjalnym tonem. – Muszę to przeanalizować.
– Oczywiście. Poczekam na twoją odpowiedź. Możemy stworzyć niezłe imperium.
Zdaję sobie z tego sprawę doskonale, ale to także ryzyko, którego może nie powinienem się podejmować. Mam już wszystko, co zapewnia mi dostatek do końca życia, a nie skończyłem nawet trzydziestu lat. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ja chyba jestem zbyt głody, żeby nie skorzystać z tej okazji.
Wstaję od biurka i podchodzę do dziewczyn. Zerkam w stronę mężczyzny, czekając na pozwolenie, a ten od razu daje mi znak gestem ręki, że są do mojej dyspozycji. Kucam naprzeciwko nich, unoszę obu głowy, żeby spojrzeć na ich twarze. Są młodziutkie, ale Collins tylko takie lubi.
– Nie krępuj się przyjacielu.
Odwracam głowę w jego stronę i przez chwilę na prawdę się zastanawiam. Młode, piękne i mimo wszystko dobrze wyszkolone. Ale ich oczy... O ile wczoraj nie zwracałem na to uwagi, dziś nie zamierzam tego powtórzyć. Pragnę mieć na własność kobietę, która wydaje się nie istnieć.
– Nie mam czasu – odpowiadam beznamiętnie i podnoszę się. – Pójdę już, może uda mi się uniknąć korków.
– Jesteśmy w kontakcie?
Kiwam głową, a po chwili jestem już poza jego biurem. Wolno pokonuję apartament, zastanawiając się nad swoimi potrzebami, których nawet ja nie jestem w stanie zrozumieć. Czuję się jak starzec, który wszystko już przeżył i nic nie jest w stanie go zaskoczyć. Tego zdecydowanie nie powinienem czuć. Choć po głębszym zastanowieniu, to może być prawda. Straciłem rodziców, dorobiłem się majątku, poznałem smak adrenaliny i spełnienia. Nie założyłem jedynie własnej rodziny, ale ludzie mojego pokroju tego nie robią.
Podczas kolacji przeszkadza mi dzwonek telefonu. Zaintrygowany nieznanym mi numerem odbieram połączenie.
– Chris Evans, słucham.
– Witam. Z tej strony Tessa Jones. Jestem matką jednej z pana uczennic, Veronicy. Zasugerował jej pan ostatnio, że źle się uczy. Bardzo przepraszam, ale to tylko namieszało jej w głowie. – Próbuję wejść jej w słowo, ale to wydaje się być niemożliwe. – Ja rozumiem, że każdy ma inne metody nauczania, ale nie może pan sugerować dziewczynie, że źle się uczy i nie wytłumaczyć jej dokładnie, jak ma się uczyć, żeby było dobrze. Panie Evans, jej zależy na zdaniu i zrozumieniu tego przedmiotu, ale sama nie da sobie rady. Chciałabym zapytać, czy udziela pan może korepetycji?
Ta kobieta musi być nieobliczalna. W swoim monologu zaczęła miłym głosem, później nakręciła się i przeszła na tryb opieprzania, a no końcu znów zrobiła się miła. Mam cichą nadzieję, że jej córka nie odziedziczyła po niej charakteru.
– Jutro mam zajęcia z pani córką. Porozmawiam z nią i ustalimy dogodny termin.
Po krótkiej rozmowie z tą kobietą znów jestem pobudzony. Myśl o jej córce nie powinna pojawić się w mojej głowie, ale wygląda na to, że zniknie dopiero wtedy, gdy uda mi się zasnąć.
*
Gdy zjawiam się w szkole, od razu dostrzegam ją na korytarzu. Kurwa, tej dziewczyny nie można przeoczyć. Kiedy jestem już blisko niej, w oczy rzuca mi się wysoko związany kucyk, ozdobiony czerwoną kokardą. Gdyby tylko wiedziała, co mam ochotę z nią zrobić...
– Panno Jones, możesz podejść do mnie przed lekcją? – pytam beznamiętnie, choć w środku cały się gotuję.
Dziewczyna kiwa delikatnie głową i idzie grzecznie za mną. Zaciskam na chwilę zęby, żeby odzyskać kontrolę nad samym sobą. Wchodzimy do tymczasowego biura, którego przygotował mi Jordan. Ze względu na moją pozycję, nie chciałem przebywać wśród innych nauczycieli, którzy z pewnością mieliby do mnie tysiąc spraw. Pomieszczenie jest niewielkie, ale mi odpowiada, bo jestem w nim sam. Cóż, teraz z tą ślicznotką, która pewnie zastanawia się czego od niej chcę. Siadam przed biurkiem i czekam, aż do mnie dołączy.
– O co chodzi, proszę pana?
Przez jedną pieprzoną sekundę mam ochotę kazać jej przede mną uklęknąć. Nie potrafię nawet przestać wyobrażać sobie, jak pięknie wyglądałaby w tej pozycji.
– Wczoraj przeprowadziłem rozmowę z twoją mamą – mówię na tyle spokojnie, na ile jestem w stanie. – Poprosiła mnie o korepetycje dla ciebie. Nauczyciele nie mogą ich dawać swoim uczniom, ale ja nie jestem prawnie nauczycielem, czyli teoretycznie mógłbym dawać ci dodatkowe lekcje, pytanie co ty na to? Czy to była twoja prośba? Czy twojej mamy?
Patrzę na nią z zainteresowaniem, kiedy robi się cała spięta.
– Ja przepraszam, ja, ja powiedziałam mamie, żeby tego nie robiła – Patrzy w podłogę, ale po chwili unosi głowę. – Nawet nie wiedziałam, że uda jej się zdobyć pana numer.
– Czyli nie chcesz korepetycji?
– Nie. To znaczy tak, chcę. Jeśli to nie będzie dla pana problemem.
Mam ochotę poprosić ją, żeby mówiła do mnie po imieniu, ale pewnie szybko bym tego pożałował.
– Spotkajmy się jutro. – Wyciągam z szuflady kartkę, na której zapisuję swój adres, po czym podaje ją dziewczynie. – Wiesz gdzie to jest?
– Tak. Myślę, że trafię bez problemu.
– Bądź o dwunastej.
– Dobrze. Dziękuję panu.
Wolałbym, żeby podziękowała mi za czerwone ślady na jej krągłej pupie. Jednak nic straconego.

Bad Teacher - Premiera Listopad 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz