Ostateczne połączenie

25 3 3
                                    

Sala balowa wyglądała wprost iddylicznie. Gobeliny dumnie osłaniały nagą skałę, z której niegdyś powstał zamek. Ozdoby stworzone z gałęzi drzew iglastych, rozsiewały anielski zapach. Suto zastawione stoły, z radością przyjmowały blask od licznie zapalonych świec. W powietrzu unosił się zapach piwa, które od momentu pojawienia się gości, lało się strumieniami. Widocznie ludzie północy, lubili porządnie rozgrzać się przed ucztą.
W jednym z zakątków, oczekiwali muzycy, by umilić wieczór pieśnią.

Kroczyłam wśród członków watahy, posyłając im łagodny uśmiech. Emanując delikatnością i pewnością siebie, okazywałam najbardziej pożądane cechy przyszłej Luny. Wiedziałam, że wraz z ostatecznym połączeniem się z Alfą, stanę się ich matką, powierniczką trosk, kimś kto będzie niósł im nadzieję w codziennym trudach istnienia.

Zamyślona, zbliżałam się coraz bliżej mojego przeznaczenia. Moje serce przeszyte niepewnością i strachem, galopowało w szaleńczym tempie.
Musiałam przezwyciężyć lęk i z ufnością, powierzyć swój los w jego ręce. Nie mogłam już się wycofać, setki wilczych dusz oczekiwało z radością na dokończenie procesu połączenia, zapoczątkowanego ugryzieniem. Od tego momentu nie byłam odpowiedzialna wyłącznie za siebie, ale również za każdego Lykanina, należącego do stada.

Stanąwszy przed Alfą, chwyciłam wystawioną w moim kierunku dłoń.
Wyczuł moje napięcie. Delikatnie muskał kciukiem powierzchnię mojej skóry, dodając mi otuchy. Wraz z jego dotykiem, poczułam rozkoszne mrowienie, rozchodzące się po moim ciele. Ogarnął mnie spokój. Powodem tych odczuć, była łącząca nas więź.

Kapłan, rozpoczął ceremonię.

- Zrodziliśmy się wśród mroku nocy. Wilk złączył się z człowiekiem, aby witać jutrzenkę w ludzkiej postaci. Otrzymaliśmy siłę. Kierując się potęga, popadliśmy w osamotnienie. Bogini Księżyca, zesłała nam jednak dar, który ocalił nasze dusze. Dar bratnich dusz, dar miłości. To dzięki niemu, stworzyliśmy stada, zawiązaliśmy więzi.
W błogosławieństwie blasku księżyca, wasz los splata się na wieki. - wraz z wypowiedzeniem słów kapłana, oznaczenie przybrało ostateczną srebrną barwę, pieczętując nasze dusze na zawsze.

Alfa ujął mnie za kibić, by stanowczo przyciągnąć mnie do umięśnionego torsu. Wpił się w moje wargi, namiętnie znacząc je pocałunkiem.
Obudziło się we mnie wówczas, nieznane mi dotąd napięcie.

Chwila nie trwała wiecznie, huk tysięcy oklasków, zmusił Alfę do zaprzestania.

Krocząc w stronę gości, ciepły oddech Alfy owiał moją skroń, a w powietrzu rozbrzmiało słowo "moja".

Bais22

Alfa PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz