Mate

35 4 0
                                    

Spojrzałam w najpiękniejsze oczy jakie widziałam dotychczas w moim życiu. Ich błękit komponował się  z otaczającym nas mrokiem, lśniąc jednocześnie od blasku dawanego przez gwiazdy. Patrzył na mnie zaborczym wzrokiem. Napięte mięśnie jego ciała, sprawiały wrażenie gotowości do skoku. Przeszywał mnie dreszcz podniecenia, mieszający się z ogromną euforią, mojej wilczej duszy. Owładnięta silnymi emocjami, czekałam aż Alfa wykona ruch. Nie zwlekał długo, po chwili w stroju Adama  wkroczył na wóz. Poruszał się bezszelestnie, jak drapieżnik polujący na swoją ofiarę. W scenie odgrywającej się między nami, to ja stanowiłam zdobycz.
Silna męska ręka, owinęła moją talię, by unieść mnie, a następnie przyciągnąć do twardego torsu. Oparta o klatkę piersiową mojej bratniej duszy, czułam powracające siły.

Tysiące wilczych ślepi, uważnie śledziło poczynania swego władcy. Na oczach całego stada, wgryzł się w mój obojczyk. Momentalnie przeszył mnie ogromny ból, który wkrótce zastąpiło uczucie spełnienia. Pozostawił na mojej skórze ślad, będący świadectwem połączenia naszych dusz. 

- O to, wasza Luna. - okolicę przeszył władczy głos, którego następstwem było radosne wycie wilkołaków. Śpiew watahy, był podziękowaniem ofiarowanym Bogini Księżyca. To jej decyzja, połączyła nas na wieczność.

Alfa opuścił wóz, wraz ze mną, umiejscowioną w jego silnych ramionach. Przemierzaliśmy zastępy wiwatujących wilkokrwistych, by dostać się na sam początek maszerującego stada. Otaczająca nas biel, fascynowała mnie. Nigdy wcześniej nie widziałam śniegu. Nagie stopy Alfy z każdym nowym krokiem, miękko w nim grzęzły. Przypatrywałam mu się z ukosa, zaciekawiona jego wyglądem. Krótko ścięte, jasne włosy, idealnie komponowały się z wyrazistą szczęką i orlim nosem. Usta miał wąskie, mocno ściśnięte nie układały się w uśmiech, lecz oczy zdradzały towarzyszącą mu radość. Na policzkach widniał kilkudniowy zarost, który miałam ochotę poczuć opuszkami moich palców. Liczne blizny na licu i klatce piersiowej, stanowiły świadectwo  odbytych bitew.

Ukojona obecnością mojej bratniej duszy, czułam, że moje powieki stają się coraz cięższe. Nie chcąc psuć chwili, walczyłam z obezwładniającą mnie powoli sennością.

- Droga zajmie aż do świtu. Zaśnij. - jego ciepły szept zabrzmiał tuż przy moich ustach. Lekkie muśnięcie jego warg, utuliło mnie do snu.

Bais22

Alfa PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz