Podróż

42 4 0
                                    

Odzyskałam przytomność, na toczącym się powoli, po kamienistej ścieżce, wozie. Leżałam wraz z rannymi, którzy zaczynali goić się z obrażeń, będących świadectwem  odbytej bitwy. Słoma, którą wyścielone było dno, przybrała szkarłatny odcień, od krwi sączącej się z ran. Najbardziej cierpieli Ci, których rany zostały skażone tojadem. Trucizna, spowalniała znacznie proces gojenia wilkokrwistych.
Przemierzaliśmy pustkowia, będące mieszaniną piasku i kamieni. Stanowiły one umowną granicę między Lodowatą Północą i Gorącym Południem. Odgłos kroczących łap  tysięcy wilków, odbijał się echem po otaczającej nas w okół nicości. Niebo ozdabiało tysiące jasno świecących gwiazd, będących symbolem nadziei, która tliła się w naszych sercach. Przestrzeń co chwilę wypełniało radosne wycie wilkołaków.
Nagle na skórze poczułam chłód, wóz nie podskakiwał już od kamieni, tylko grzązł w podłożu. Przekroczyliśmy granicę.
Palący ból, który promieniował w moich kończynach, nie umożliwiał mi zmiany pozycji. Podpierając się o dno wozu, starałam się podnieść, by móc zobaczyć nowy dom. Z wysiłku moje ciało oblepił pot, z czoła skapywały kropelki, by następnie znaczyć mokre ślady na moim odzieniu. Skomlałam cichutko, czując się bezradna wobec zaistniałej sytuacji, bitwa osłabiła w znaczący sposób, silny organizm wilka. Opadłam bezwładnie. Wykrzesałam ostatki sił, by odchylić głowę w bok i pozwolić żółci opuścić mój żołądek. Leżałam wśród rannych, krwi, wymiocin i fekaliów, marząc by odór śmierci opuścił nas raz na zawsze.
Mój krzyk, pełen rozpaczy przeszył powietrze. Nie wytrzymałam już bólu, który towarzyszył mi niezmiennie, od momentu przebudzenia. Moja wilcza dusza nie współgrała z ludzkim ciałem, uniemożliwiając proces gojenia, czułam, że jest rozdarta i uparcie czegoś poszukuje. Nie byłam w stanie określić czego, dopóki ciszy nie przerwało potężne wycie wilka. Korowód stanął, a reszta watahy odpowiedziała swojemu Alfie, głośnym skowytem. Słyszałam dźwięk silnych łap, pogrążonych w biegu, by następnie zastąpił go chrzęst kości przemieszczających się pod skórą, oznaczający przemianę.
I tak stanął, przed wozem. Nagi, potężny i przedewszystkim mój.

Bais22

Alfa PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz