XI

641 55 3
                                    

- Daleko jedziemy? - pyta brunetka, zerkając na mnie uważnie. Postanowiłam być fair wobec dziewczyny i opowiedziałam jej, jak przedstawia się sytuacja z Austin'em. Obie doszłyśmy do wniosku, że wyjazd jest jedynym dobrym pomysłem. 

- Mam domek nad jeziorem. Trochę ponad pięćset kilometrów stąd. Nie ma szans, że nas tam znajdzie, bo nikt o nim nie wie - tłumaczę. Dziewczyna wyraźnie się odpręża, siadając wygodnie na fotelu. Zerkam na nią uważnie, uśmiechając się dyskretnie pod nosem.

- Długo pracujesz już w policji? - zagaduje, siadając lekko bokiem, aby móc na mnie patrzeć. Wzruszam ramionami, od czasu do czasu zerkając na drogę. 

- Zaraz po maturze zaczęłam staż razem z Dinah - uśmiecham się na wspomnienie starych czasów, ale zaraz potem wracam myślami do brunetki. - A po studiach rozpoczęłam już pracę na pełen etat. Wykazałam się w dosyć trudnej akcji i w nagrodę otrzymałam stopień komendanta. 

- Dinah ci w tym towarzyszyła? - uśmiecha się lekko, układając kolana bardzo blisko skrzyni biegów. Gdybym musiała je teraz zmienić, z pewnością otarłabym się palcami o jej skórę.

- Tak. Byłyśmy na tych samych studiach. Tylko, że ona zajmuje się bardziej tymi wszystkimi ekspertyzami i analizami - spoglądam uważnie na dziewczynę, niepewnie przejeżdżając opuszkami palców po jej udzie. Przygryza wargę, nie komentując tego w żaden sposób. - I zdecydowałyśmy, że chcemy pracować razem. Jak widać, wszyscy są z tego zadowoleni - chichoczę cicho.

- Cieszę się - mruczy, splatając delikatnie ze sobą nasze palce. Patrzę na to jak zahipnotyzowana, uśmiechając się głupio pod nosem. Znowu czuję się, jakbym była w liceum i przeżywała swoją pierwszą miłość.

Kolejny odcinek drogi przemierzamy w milczeniu, od czasu do czasu wymieniając swoje poglądy na jakiś temat. Zauważyłam, że brunetka czuje się coraz bardziej swobodnie w mojej obecności, co mnie cieszy. Jest też wesoła i radosna. Chyba wszystko idzie w dobrą stronę.

Nieznacznie zwiększam prędkość, jeżdżąc dłonią po udzie dziewczyny. Jak na zawołanie przysuwa się do mnie bliżej, a na jej policzki wpływa głęboki rumieniec. Czekam, aż każe mi zaprzestać moich ruchów, ale nic takiego się nie dzieje. Za to robi się bardziej czerwona, kiedy sunę palcami niebezpiecznie blisko spodenek.

Gorącą atmosferę przerywa mój telefon, a raczej moja kochana przyjaciółka i jej wyczucie czasu. Camila chichocze cicho, widząc, jaka jestem zrezygnowana. 

- Jauregui, słucham - mamroczę do zestawu głośnomówiącego, a Cabello jeszcze bardziej się ze mnie śmieje.

- Czemu jesteś taka oficjalna, idiotko? - fuka cicho Hansen, na co wywracam oczami.

- Nieważne. Jesteś na głośniku, Dinah Jane - mówię, a blondynka od razu wita się z Camilą. Kręcę lekko głową, zaciskając obie ręce na kierownicy. - Masz dla mnie nowe informacje?

- Niestety - wzdycha. - Nasz policjant, u którego Torh miał wtyki, pomógł mu uciec podczas transportu. Zaatakował ciężarówkę i naszych ludzi, są w ciężkim stanie w szpitalu. Musicie uważać.

- Kurwa... Wyjdą z tego? - zerkam uważnie na Camilę, która wygląda teraz na przestraszoną i łapie mnie za dłoń. Splatam ze sobą nasze palce i pocieram knykcie w uspokajającym geście.

- Myślę, że tak. Najbliższe godziny będą decydujące - mamrocze, a ja w dalszym ciągu nie dowierzam w to, co się stało. Jak oni mogli do tego dopuścić?! - Jedźcie jak najszybciej do domku, w każdej chwili może ruszyć waszym śladem. Będę cię informować na bieżąco.

- Jakbyście go namierzyli, to dajcie mu ogon. Ja najwyżej pojadę inną drogą.

Sweet poison || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz