W drodze na Couruscant na szczęście Ahsoki, mistrz Windu był zajęty zdawaniem raportu do świątyni. Jednak Togrutanka wiedziała że kazanie jej nie ominie.
Gdy tylko wylądowali w świątyni spodziewała się zobaczyć mistrza Skywalkera z założonymi rękami i wściekłą miną. Chociaż przecież ostatecznie jej wybryk nie spowodował jakichś większych strat.
Jednak Anakina nie było w hangarze.
Ahsoce przeszło przez myśl schowanie się w swojej kwaterze i przeczekanie gniewu mistrza. Jednak zanim zdążyła tam dotrzeć na jej drodze pojawił się Anakin.
- Dumna z siebie jesteś Smarku? - spytał a w jego głosie ciężko było wyczuć jakieś konkretne emocje.
Ahsoka westchnęła.
- Wiem, że źle zrobiłam mistrzu. Ale przecież nic się nie stało prawda?
- Nie słuchasz rozkazów. Po takim czasie dalej nie słuchasz. Myślisz że przyjemnie jest uczyć kogoś kto się ciągle nie słucha?
Te słowa zdenerwowały padawankę.
- To czemu nie poprosisz o zmianę? Ciągle tylko narzekasz że musisz mnie szkolić to czemu mnie do cholery nie wymienisz?! Ja się nie prosiłam żeby tu być. Nie prosiłam się o żadną moc. Może powinnam sama odejść?
Anakin odetchnął i powiedział:
- Chodźmy do twojej kwatery. Porozmawiamy na spokojnie.Gdy już usiedli mistrz Skywalker przeczesał włosy palcami i zaczął mówić:
- Próbuję cię czegoś nauczyć. Chcę ci przekazać jak najwięcej z tego co sam potrafię. Ale musisz to ciągle utrudniać - Ahsoka już miała zacząć się kłócić ale mistrz uciszył ją ruchem ręki - Wygląda na to że mój brak dyscypliny udzielił się też tobie - zaśmiał się widząc zaskoczoną minę swojego padawana.
W rzeczy samej, Anakin nie był święty. Sam często nie słuchał rozkazów i sprawiał problemy.
- Ale mam prawo być zły. To jest wojna. Tu się liczy każdy żołnierz, każdy Jedi i każdy statek. Wiem że nie rozumiesz jeszcze wszystkiego, chcę żebyś wyciągnęła z tego lekcję. Przemyśl to i widzimy się jutro na treningu. Smarku - spojrzał na nią z komiczną pogardą - Lepiej się nie spóźnij.
Skywalker opuścił kwaterę.
Ahsoka wpatrywała się w drzwi lekko zakłopotana. Szczerze spodziewała się trochę gorszej reakcji. Ale może to oznaczało, że jej relacje z mistrzem się polepszają?
Wiedziała, że nie powinna próbować zestrzelić tylu statków i trzymać się planu. W zasadzie była dalej trochę zła na siebie ale starała się widzieć tylko pozytywy. Czyli udaną misję.
- W szkole wszystko było prostsze - powiedziała do siebie.- Wybacz mistrzu - Ahsoka wpadła spóźniona do sali treningowej.
Mistrz Skywalker siedział na stole i medytował.
- Nic nowego - wzruszył ramionami - Dzisiaj poznasz wiedzę teoretyczną na temat innych rodzajów droidów. Jutro przejdziemy do praktyki.
- Teoria? Nudy.
Anakin zmierzył ją wzrokiem.
- Możesz też iść od razu z nimi walczyć, może przeżyjesz.
Ahsoka przypomniała sobie pierwszy trening z droidami i się więcej nie odezwała.Anakin sam już prawie usypiał przy opowiadaniu o droidach taktycznych gdy jego komunikator się odezwał.
- Mistrzu Skywalker? Potrzebuję twojej asysty w Senacie.
Ahsoka rozpoznała głos senator Amidali.
- Oczywiście. Przybędę jak najszybciej. No Smarku wygląda na to że masz wolne popołudnie.
- I co mam robić?
- Co chcesz. Jutro trening w plenerze. Lepiej żebyś była tym razem gotowa - opuścił salę.
"Tym razem gotowa" Ahsoka przedrzeźniła mistrza w myślach.
Może mogłabym pogadać z Kaylirą, pomyślała. Nie, przecież jest na misji z mistrzem Kenobim.
Było niewiele po 11, środa. Niedługo lekcje skończą Lux, Saw i Steela. Może dobrze byłoby się z nimi zobaczyć?Ahsoka dotarła przed swoje stare gimazjum 10 minut przed dzwonkiem. Usiadła na ławce i czekała aż z buydnku wyjdą jej przyjaciele.
Nie mogła uwierzyć w to jak wiele się zmieniło. Jeszcze niedawno czekała na dzwonek w środku szkoły. Nudne lekcje historii, głupoty o Jedi.
No tak. Głupoty.
Mimo już tylu misji i treningów Ahsoce dalej wydawało się nieprawdopodobne, że jest wrażliwa na Moc. Dlaczego akurat ona?Jej rozmyślania przerwał hałas wychodzących z budynku uczniów. Wypatrywała wśród tłumu przyjaciół, jednak zobaczyła tylko Luxa.
- Hej, Bonteri! - zawołała go.
Chłopak spojrzał w jej stronę i z promiennym uśmiechem podszedł przytulić Togrutankę.
- Dobrze cię widzieć.
- Ciebie też. Gdzie Steela i Saw?
- Wyjechali z rodzicami na kilka dni. A ty co tutaj robisz?
- Wygląda na to, że mam wolny dzień. Może przejdziemy się gdzieś? - zaproponowała.
- Na sok? - Lux wyglądał na zadowolonego tym pomysłem.- Brakuje mi tego - westchnęła Ahsoka popijając sok w kawiarence.
- Nam też. Mogę zdradzić ci sekret?
- Jasne - zaintrygowana jedi spojrzała na Luxa.
- Zawsze chciałem móc przyjść tu tylko z tobą. Ale jakoś nie było okazji - zaśmiał się nerwowo.
- Nie gadaj głupot. Jesteśmy paczką prawda?
- Tak. Paczką.
Chłopak ucichł na chwilę ale szybko wrócił do rozmowy.
Tak naprawdę kiedyś Ahsoka też zawsze chciała spędzić więcej czasu tylko z Luxem. Lubiła go trochę inaczej niż Steelę i Sawa. Trochę bardziej. Jednak teraz nie miało to już znaczenia.
Była Jedi a im nie wolno się przywiązywać. Musiała się wyzbyć wszystkich uczuć.
Wiedziała że nie będzie to proste.Hmm no witam w tym 2020 roku!
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest. Dawno nic nie pisalam więc wybaczcie, że takie krótkie, wyszłam z wprawy.
Ale z racji powrotu clone wars i kwarantanny pomyślałam, że może tym razem uda się powrócić na wattpada.
Niech Moc będzie z wami!
CZYTASZ
New life | Trylogia Tano
FanfictionWyobraź sobie, że stoisz przed szkołą ze znajomymi i nagle podchodzi do ciebie jakiś dziwnie ubrany facet. Mówi ci, że masz niezwykłą moc. Ty myślisz, że jest walnięty i go ignorujesz. Tak właśnie zrobiła Ahsoka Tano.